Czarna Owca Pana Kota

Czy to już ten moment? O eutanazji zwierzęcia

Eutanazja to najtrudniejsza decyzja, z jaką każdy opiekun zwierzęcia będzie musiał się zmierzyć. Samo słowo oznacza „dobrą śmierć”, czyli taką w której nie obecne jest cierpienie i ból. Prawidłowo przeprowadzony zabieg eutanazji jest od nich wolny. Pozwala zwierzęciu na godną, bezbolesną śmierć. Od strony technicznej polega ona na podaniu serii zastrzyków doprowadzających do ustania czynności życiowych. Aby zabieg był bezbolesny, lekarz wprowadza zwierzę w stan narkozy (dokładnie tak jak w przypadku innych zabiegów) a następnie podaje wlew dożylny (w niektórych przypadkach np. gdy są to małe zwierzęta, iniekcja podawana jest dosercowo), który zatrzymuje akcję serca.

Czy to już czas?

Decyzję o uśpieniu zwierzęcia zawsze podejmuje lekarz weterynarii (opierając się o założenia ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. z późn. zm.). Jednak ostatnie słowo należy do opiekuna.

Jaki i kiedy podjąć taką decyzję, aby mieć pewność, że jest ona właściwa?

Każda decyzja, którą podejmiemy będzie nieodwracalna i pociągnie za sobą konsekwencje.

Uważam, nie tylko jako techniczka weterynarii, ale przede wszystkim jako opiekunka sporego stadka zwierząt, że powinniśmy kierować się zasadą ograniczania cierpienia. Na pierwszym miejscu stawiamy dobro zwierzęcia, a nie swoją potrzebę spędzenia z nim większej ilości czasu.

Podczas wieloletniej praktyki weterynaryjnej, nagminnie spotkałam się z tego typu wypowiedziami jak np. ,,nie jestem gotowa, aby już się pożegnać”. W przypadku zwierząt przewlekle chorych, z niewydolnością wielonarządową,  z brakiem możliwości dalszej terapii, w agonii, nie pobierających pokarmu/wody nasze działanie powinno być ukierunkowane na minimalizowanie ich cierpienia. Takie zwierzę umiera godzinami, tygodniami. Postępowanie opiekuna, który nie chce dokonać  wówczas eutanazji, jest egoistyczne, pozbawione empatii a wręcz okrutne. Jest i druga strona medalu, czyli ,,podchody” lekarza, przekonującego do uśmiercenia zwierząt poprzez np. wymyślanie nieistniejących chorób i objawów.

Nieadekwatnymi powodami do eutanazji są starość, zmiana w zachowaniu manifestująca się np. brakiem chęci do zabaw, wpadki typu oddawanie moczu i kału poza kuwetą/w domu.

Takie telefony urywają się w porach wakacyjnych i przedświątecznych. Konsumpcyjne podejście do życia zakłada – jeśli się zepsuło nie naprawiaj, a kup nowe – i niestety wśród niektórych opiekunów zwierząt jest wciąż popularne.
Powinniśmy pozwolić zwierzęciu odejść w przypadku, gdy:

  • ma chorobę nowotworową nie poddającą się leczeniu bądź w wyniku której cierpi, nie porusza się, nie je, nie pije,
  • nie ma możliwości dalszej terapii w przypadku choroby przewlekłej/nieuleczalnej np. przewlekła niewydolność nerek stadium IV,
  • poddawane jest uporczywym terapiom, których skuteczność może nie przynieść spodziewanego efektu,
  • zwierzę choruje na chorobę zakaźna, stanowiąca poważne zagrożenie dla innych zwierząt np. kocia białaczka, paramyksowiroza u gołębi,
  • konieczne jest przeprowadzenie aborcji np. w celu ograniczania bezdomności oraz przeciwdziałania skutkom poważnych chorób matki lub/i płodu (aby uniknąć takich rozwiązań, najlepiej wysterylizować/wykastrować zwierzę zawczasu),
  • ma poważne wady rozwojowe,
  • dostępna terapia jest poza możliwościami finansowymi opiekuna, a jej skuteczność może być niewielka np. guzy mózgu, urazy kręgosłupa,
  • jest po wypadku w stanie ciężkim,
  • jest to zwierzę dzikie, którego przeżycie wiąże się z drastycznymi ingerencjami nie pozwalającymi na powrót na wolność np. odcięcie skrzydła u ptaka
  • oraz w każdym innym przypadku, w którym nie da się ograniczyć bólu u zwierzęcia nieuleczalnie chorego.

Jak się przygotować?

Najlepiej wybrać gabinet, w którym my i zwierzę pod naszą opieką czujemy się bezpiecznie. Jeśli nie mamy możliwości udania się do lekarza, który prowadził nasze zwierzę, przygotujmy dokumentację medyczną. Niektórzy weterynarze przyjeżdżają również do domów. Ma to szczególne znaczenie przy większych psach, gdy nie ma możliwości ich bezpiecznego i bezbolesnego przeniesienia np. w przypadku porażenia kończyn. W miarę możliwości, postarajmy się zapewnić zwierzęciu poczucie bezpieczeństwa. Zabierzmy ze sobą jego ulubiony kocyk/zabawkę. Pozwólmy zjeść ulubiony smakołyk (nie proponuję podawać jedzenia bezpośrednio przed eutanazją, ponieważ zwierzę może zachłysnąć się wymiocinami, co potęguje stres). Jeżeli stan zwierzęcia na to pozwala, weźmy go do ulubionego miejsca. Zadbajmy o pamiątkową fotografię.

Czego się spodziewać?

Jeśli sytuacja nie jest pilna, najlepiej umówić się pod koniec pracy przychodni. Pozwala to na większy komfort – z reguły jest spokojniej. Poprośmy kogoś bliskiego, aby nam towarzyszył. Przed wykonaniem eutanazji warto również poprosić lekarza o informację, na temat tego jak będzie wyglądać cały proces. Pozwoli to uniknąć nieporozumień takich jak potrzeba większej ilości czasu czy specjalne życzenia np. chęć przygaszenia światła. Koniecznie poinformujmy lekarza weterynarii, jeśli zrobi nam się słabo. Dla dobra zwierzęcia zostańmy z nim do momentu zachowania świadomości. Po podaniu środka przeznaczonego do eutanazji mogą wystąpić drgawki, gwałtowne oddechy, skurcze mięśni oraz rozluźnienie zwieraczy (popuszczenie kału i moczu), będące następstwem śmierci. Jeśli to dla nas za trudne, możemy opuścić gabinet na moment podania wlewu zatrzymującego krążenie, ponieważ zwierzę nie jest już świadome naszej obecności.

Pamiętajmy, że mamy prawo pożegnać się ze zwierzęciem w komfortowych dla nas warunkach. Co oznacza, że mamy prawo do decyzji na temat tego, co stanie się z jego ciałem oraz możemy spędzić ze zmarłym przyjacielem dokładnie tyle czasu, ile potrzebujemy, aby się pożegnać. Mamy prawo zachowywać się nerwowo, płakać i być roztrzęsieni/one. To ogromny stres – wszyscy to rozumiemy. Jego ciało powinno być traktowane z należytym szacunkiem przez cały personel.

Uważam, że do eutanazji należy przygotowywać się przez całe życie zwierzęcia. Nie chodzi mi o to, aby odliczać czas i zadręczać się myślami o śmierci zwierzęcia. Chciałabym natomiast, abyśmy „chwytali dzień” i korzystali z czasu, który został nam dany. Ważne jest codzienne budowanie wspomnień i głębokiej relacji. A w momencie, kiedy zwierzę cierpi, a medycyna jest bezradna, nie skazywać go na długą bolesną śmierć – tylko dlatego, że nie zdążyliśmy nacieszyć się sobą. Eutanazja to nie okrucieństwo, to nasz ostatni akt miłości.

Agnieszka Tokarczyk – zwierzęta zawsze były dla mnie ważne. Jestem aktywistką prozwierzęcą, działającą na rzecz zwierząt wykluczonych. Obecnie pracuję jako techniczka weterynarii, zajmuję się przede wszystkim opieką nad królikami i zwierzętami dzikimi. Szczególne miejsce w moim sercu zajmują gołębie miejskie. W ramach odpoczynku piekę wegańskie ciasta.

Serdecznie dziękujemy Adriannie Chorąży za korektę tekstu!

I kolejny rok za nami – podsumowanie działań w 2019 roku

Kończy się kolejny rok, nadchodzi czas podsumowań! W 2019 roku Owca obchodziła swój jubileusz – skończyła równo 10 lat! Tak szybko to minęło!  To, czy Owca będzie działać również i w przyszłym – 2020 roku – zależy od Twojej pomocy!

Już dziś możesz nam pomóc działać. Jak to zrobić? Jest kilka dobrych sposobów!

  1. wesprzyj nas darowizną  – jednorazową, ale najlepiej ustaw stałe polecenie przelewu ➡ https://locoslocos.com/wspieram/
  2. zaadoptuj wirtualnie jednego z naszych stałych podopiecznych ➡  https://locoslocos.com/adopcje/
  3. podaruj nam swój 1% ➡ https://locoslocos.com/1-procent/
  4. robiąc zakupy w Internecie korzystaj z portalu www.fanimani.pl i wybierz do wsparcia naszą organizację ➡  https://fanimani.pl/fundacja-czarna-owca-pana-kota/
  5. ustaw na Facebooku dla Owcy zbiórkę urodzinową i zachęć znajomych do jej wsparcia ➡ https://www.facebook.com/fund/CzarnaOwcaPanaKota/

Co zrobiliśmy w 2019 roku?

Dzięki Waszym darowiznom, wirtualnym adopcjom i pieniądzom z 1%;

  • byliśmy w stanie dalej opiekować się zwierzętami, które dożywotnio znajdują się pod stałą opieką Owcy – są to ptaki i koty. Mogliśmy zapewnić im opiekę weterynaryjną, karmę leki, suplementy, środki higieniczne. Byliśmy też w stanie przyjmować kolejne potrzebujące pomocy zwierzęta, i te na rehabilitację i te, szukające domu na stałe.  Liczba ptaków – stałych podopiecznych, które już nie wrócą na wolność ze względu na różne dolegliwości (choroby nerek, złamania skrzydeł, choroby przewlekłe) – przekroczyła w tym roku 60 ptaków. Pod opieką fundacji znajdują się również 3 koty cierpiące na choroby przewlekłe.

  • byliśmy w stanie przyjmować kolejne zwierzęta potrzebujące pomocy, leczyć je, rehabilitować a potem przywracać na wolność.  W 2018 roku wypuściliśmy kolejne kilkanaście ptaków na wolność, niestety nie wszystkim udało się pomóc – część ptaków, która do nas trafiła była w tak beznadziejnym stanie, że nie udało im się pomóc.

  • opracowaliśmy poradnik jak rozpoznać chore zwierzę, by ułatwić opiekunom rozpoznanie, kiedy coś niepokojącego dzieje się ze zwierzęciem. Poradnik obejmuje: psy, koty, króliki, szczury, myszy, świnki morskie, chomiki, koszatniczki, szynszyle, ptaki)
  • zrobiliśmy dodruk zaktualizowanej, w nowej szacie graficznej „Książki o prawach zwierząt” (kolejne 250 egzemplarzy). Książkę można zamawiać przez naszą stronę:  https://locoslocos.com/ksiazka 

Dzięki dotacji z Programu Demokracja w Działaniu Fundacji im. Stefana Batorego;

  • razem ze Stowarzyszeniem EKOSTRAŻ przez 9 miesięcy prowadziliśmy monitoring gmin pod kątem wydawania decyzji administracyjnych o odbiorze zwierzęcia.  Monitoringiem objęliśmy 1/3 losowo wybranych gmin wiejskich, wiejsko-miejskich, miejskich, miasta na prawie powiatu, 1/3 Samorządowych Kolegiów Odwoławczych, 1/3 Wojewódzkich Sądów Administracyjnych oraz Naczelny Sąd Administracyjny.
  • opracowaliśmy razem ze Stowarzyszeniem EKOSTRAŻ na podstawie monitoringu raport wraz z rekomendacjami „Filantropi czy złodzieje? O czasowym odbieraniu zwierząt”. Przeczytaj nasz raport!

Okładka raportu Filantropi czy złodzieje? O czasowym odbieraniu zwierząt

  • zorganizowaliśmy konferencję prasową na temat wyników monitoringu. O naszym raporcie materiały ukazały się m.in. w Radio Zet i Radio Polskie 4.
  • przeprowadziliśmy przed wyborami parlamentarnymi  2019 roku kampanię Głosuj dla zwierząt: powstała strona internetowa https://locoslocos.com/glosuj/, wysłaliśmy do głównych partii politycznych zapytania w formie dostępu do informacji publicznej o ich programy w zakresie ochrony prawnej zwierząt,  a ich odpowiedzi udostępniliśmy na naszej stronie. Wprowadziliśmy na stronie możliwość wysłania postulatów dotyczących zwierząt do poszczególnych partii, tak by dać im do zrozumienia, że temat prawnej ochrony zwierząt jest tematem ważnym dla ich wyborców.

  • dzięki grantowi mieliśmy możliwość zainwestowania w rozwój instytucjonalny Fundacji (zakup laptopa, budowa własnej struktury e-mail marketingowej, audyt bezpieczeństwa przechowywanych danych).

Dodatkowo

  • przez cały rok udzielaliśmy setek fachowych porad dla osób z całej Polski w zakresie leczenia i opieki nad dzikimi zwierzętami.
  • kontynuowaliśmy zbieranie podpisów pod petycją o zmianę Ustawy o ochronie zwierząt (https://petycja.czarnaowca.org/)
  • publikowaliśmy teksty i byliśmy obecni w mediach wypowiadając się na temat praw zwierząt i wyników naszych monitoring.  Nasze raporty przywoływały opiniotwórcze media (Gazeta Prawna, Gazeta Wyborcza, Radio Tok FM, oko.press).  Na wyniki naszych monitoringów powoływały się w swoich książkach m.in. adwokatka Karolina Kuszlewicz w książce „Prawa zwierząt. Praktyczny przewodnik” i ekspert z zakresu bezpieczeństwa Piotr Niemczyk w książce „Pogarda:  Dlaczego w Polsce rośnie liczba przestępstw z nienawiści”. Co nas cieszy również  kwartalnik kryminalistyczny „Problemy Kryminalistyki” wydawany przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji powoływał się na nasz raport.
  • objęliśmy swoim patronatem/matronatem: książkę Melanie Joy „Ponad przekonaniami. Weganie, wegetarianie i mięsożercy przy jednym stole” wydaną przez Wydawnictwo Marginesy i  opowieść graficzną Shauna Tana „Opowieści z głębi miasta” wydaną przez Kulturę Gniewu.
  • objęliśmy swoim patronatem/matronatem dwie konferencje „Święta Krowa czy stek? Weganizm i wegetarianizm w ujęciu społeczno-kulturowym” organizowaną przez Koło Naukowe Porównawczych Studiów Cywilizacji oraz konferencję „Dobrostan zwierząt. Prawo-etyka-filozofia”, organizowaną przez Studenckie i Doktoranckie Koło Naukowe Praw Zwierząt UWr.
  • byliśmy jedną z organizacji, których zwierzęta zostały pokazane w filmie kampanii Organizacje społeczne. To działa na Ogólnopolski Dzień Praw Zwierząt.
  • prowadziliśmy dla Was blog dzieląc się naszą wiedzą.

Pomóż nam dalej działać dla zwierząt w 2020 roku!

10 lat Owcy – jak to szybko minęło!

Co zrobiliśmy w ciągu tych wszystkich lat działania dla zwierząt? Postanowiliśmy na okrągłą rocznicę wszystko podliczyć i zebrać w jednym miejscu! Zachęcamy do czytania!

Bezpośrednia pomoc zwierzętom

  • udzieliliśmy pomocy ponad 600 zwierzętom (liczymy je dopiero od 5 lat), w tym przywróciliśmy na wolność ok. 500 ptaków, znaleźliśmy dobre domy dla ponad 100 zwierząt domowych, na stałe opiekujemy się ponad 50 ptakami, które nie mogą wrócić na wolność ze względu na urazy i przewlekłe choroby;
  • opracowaliśmy kilka poradników na temat tego, jak reagować, gdy znajdzie się potrzebujące pomocy zwierzę, jak pomagać zwierzętom, jak rozróżniać potrzebujące pomocy zwierzę itp. Wszystkie są dostępne na naszej stronie: www.czarnaowca.org;
  • wybudowaliśmy domek z wolierą dla pokrzywdzonych i schorowanych ptaków, które nie mogą wrócić na wolność,
  • wybudowaliśmy wolierę wewnętrzną dla sierpówek;
  • udzieliliśmy setek porad z zakresu ratowania i opieki nad zwierzętami dzikimi osobom na terenie całego kraju i za granicą;
  • zbudowaliśmy i rozdystrybuowaliśmy bezpłatnie 247 domków dla bezdomnych kotów;
  • przeprowadziliśmy 44 warsztaty budowy domków dla bezdomnych kotów i zwierząt dzikich, w których uczestniczyło ponad 2 tys. osób;
  • współorganizowaliśmy zbiórki i transporty karmy i leków na Ukrainę do strefy wojny;

Działania strażnicze

  • od 2012 roku przeprowadziliśmy 5 monitoringów, w tym 3 wspólnie ze Stowarzyszeniem EKOSTRAŻ;
  •  opracowaliśmy 5 raportów z działań strażniczych, w tym 3 wspólnie ze Stowarzyszeniem EKOSTRAŻ  z monitoringu wymiaru sprawiedliwość i policji w zakresie egzekucji zapisów Ustawy o ochronie zwierząt oraz wykonywania kar orzeczonych  z Ustawy o ochronie zwierząt. Wszystkie raporty są dostępne na naszej stronie;
  •  razem ze Stowarzyszeniem Ekostraż opracowaliśmy bezpłatną platformę e-learningową z Ustawy o ochronie zwierząt www.zwierzetaiprawo.org przeznaczoną dla przedstawicieli/lek wymiaru sprawiedliwości, Policji, organizacji prozwierzęcych oraz mediów;
  • razem z Ekostrażą opracowaliśmy algorytm postępowania dla Policji w przypadku zgłoszenia zdarzenia z udziałem zwierząt;
  • razem z Ekostrażą opracowaliśmy e-booka „Jak reagować w przypadku niehumanitarnego traktowania zwierząt?”  skierowanego do osób prywatnych i przedstawicieli/lek organizacji prozwierzęcych;
  • razem ze Stowarzyszeniem Ekostraż szkoliliśmy policjantów/tki – na organizowanym przez Wydział Administracji Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie seminarium opowiadaliśmy o wynikach monitoringu,  koniecznych zmianach w prawie i efektywnym stosowaniu Ustawy o ochronie zwierząt;
  • razem z Ekostrażą zorganizowaliśmy w Warszawie konferencję prezentująca wyniki monitoringu i debatę specjalistów na temat zmiany prawa ochrony zwierząt na bardziej efektywne oraz możliwości egzekwowania go od przedstawicieli sądownictwa, prokuratur i służb mundurowych;
  • opiniowaliśmy proponowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmiany w Ustawie o ochronie zwierząt , rozmawialiśmy z Ministerstwem Sprawiedliwości i Prokuraturą Krajową na temat koniecznych zmian w Ustawie o ochronie zwierząt;

Działania edukacyjne i prowegańskie

  • opracowaliśmy i wydaliśmy 4 pionierskie w Polsce książki o prawach zwierząt, w tym wznowiliśmy zaktualizowaną Książkę o prawach zwierząt. Książki w formie elektronicznej są do pobrania na naszej stronie;
  • opracowaliśmy i wydaliśmy 2 komiksy o zwierzętach dla dzieci oraz pierwszą w Polsce grę planszową na temat praw zwierząt. Komiksy są do pobrania w formie elektronicznej na naszej stronie.
  • przetłumaczyliśmy na język rosyjski Książkę o prawach zwierząt;
  • nakręciliśmy 4 filmy dokumentalne o sytuacji zwierząt, aktywizmie, w tym film poświęcony sytuacji zwierząt i aktywistów prozwierzęcyh na Białorusi;
  • zrealizowaliśmy 5 spotów reklamowych;
  • stworzyliśmy stronę www.wybieramzwierzeta.czarnaowca.org promująca wybór diety roślinnej w języku polskim, angielskim i rosyjskim;
  • organizowaliśmy warsztaty kulinarne promujące dietę roślinną;
  • zorganizowaliśmy 30 szkoleń i spotkań profesjonalizujących dla osób chcących działać na rzecz zwierząt;
  • przeprowadziliśmy ponad 100 warsztatów empatyczności dla ponad 2 tys. dzieci;
  • zorganizowaliśmy 38 spotkań otwartych na temat praw zwierząt , w tym 12 w ramach cyklu „Inne Zwierzęta” realizowanego razem ze Stowarzyszeniem Empatia;
  • prowadziliśmy kurs Odczytywanie teorii praw zwierząt – kurs praktyczny;
  • współorganizowaliśmy pierwszą w Polsce Veggie Parade i Marsz (nie)Milczenia, a także akcję portretową Stowarzyszenia Empatia „Jestem zwierzęciem. Czuje, myślę. Chce żyć” w Krakowie razem z innymi organizacjami organizowaliśmy w Poznaniu Animal Love Parade;
  • braliśmy udział w kilkudziesięciu festiwalach, wydarzeniach, spotkaniach aktywnie promując prawa zwierząt i diety roślinne;
  • nasi aktywiści napisali kilkanaście artykułów dotyczących praw zwierząt i wielokrotnie zabierali głoś w mediach ogólnopolskich w sprawach dotyczących relacji ludzi ze zwierzętami.

Wsparcie i profesjonalizacja polskich, ukraińskich i białoruskich aktywistów/tek prozwierzęcych

  • wsparliśmy 43 polskie organizacje prozwierzęce, 4 białoruskie i 3 ukraińskie, przekazując im kompleksową wiedzę i umiejętności, by mogły działać lepiej dla zwierząt;
  • zorganizowaliśmy 41 warsztatów i szkoleń profesjonalizujących dla organizacji prozwierzęcych z Polski;
  • zorganizowaliśmy 20 warsztatów, szkoleń, spotkań profesjonalizujących dla organizacji prozwierzęcych z Białorusi i Ukrainy;
  • zorganizowaliśmy 3 wizyty studyjne w Polsce dla 31 aktywisótw i aktywistek z Ukrainy i Białorusi;

Co naszym zdaniem było najważniejsze w naszych działaniach?

Wszystkie były ważne! Jednak szczególną radością nieporównywalną z niczym innym napełnia nas uratowanie życia tylu zwierzętom!  Cieszymy się, że nasze publikacje były czytane, że mogliśmy się dzielić wiedzą i inspirować ludzi do zmiany. Ogromne znaczne ma dla nas prowadzenie działań strażniczych i ich efekty – rozpoczęcie medialnej dyskusji o problemach z egzekucją kar z Ustawy o ochronie zwierząt, przestępstwach wobec zwierząt i ich należytym karaniu, wnoszenie przez posłów i posłanki interpelacji na bazie naszych raportów, zainteresowanie naszymi raportami Najwyższej Izby Kontroli i wydanie przez Zastępcę Prokuratora Generalnego w maju 2016 roku rekomendacji dla podległych mu prokuratorów nt. standardów prowadzenia spraw z zakresu Ustawy o ochronie zwierząt.

Jak finansujemy nasze działania?

Dzięki pieniądzom z grantów mogliśmy wydawać książki, kręcić filmy, prowadzić działania strażnicze, opracowywać raporty, stworzyć platformę e-learningową z Ustawy o ochronie zwierząt, szkolić wolontariuszy i aktywistów prozwierzęcych z organizacji prozwierzęcych z całej Polski, ale też Ukrainy i Białorusi. Ponowne wydanie Książki o prawach zwierząt sfinansowaliśmy dzięki darowiznom od osób prywatnych.

Zwierzęta, które do nas trafiają, leczymy i utrzymujemy dzięki 1% i darowiznom osób prywatnych. Dzięki nim mogliśmy łącznie uratować życie ponad 600 zwierzętom, a także zacząć tworzyć miejsce, w którym zwierzęta, które nie mogą wrócić na wolność, będą mogły bezpiecznie dożywotnio przebywać.

Jak można nam pomóc?

Możemy dalej działać na takim wysokim poziomie jak dotychczas, ale potrzebujemy do tego Twojej pomocy i regularnego wsparcia! Dzięki Tobie będziemy mogli dalej działać dla zwierząt!

Jak możesz nam pomóc;

➡ podaruj nam swój 1%: https://locoslocos.com/1-procent/

➡ wesprzyj nas darowizną  – jednorazową, ale najlepiej ustaw stałe polecenie przelewu: https://locoslocos.com/wspieram/

➡ zaadoptuj wirtualnie jednego z naszych stałych podopiecznych:  https://locoslocos.com/adopcje/

➡ ustaw dla Owcy zbiórkę urodzinową i zachęć znajomych do jej wsparcia: https://www.facebook.com/fund/CzarnaOwcaPanaKota/

➡ robiąc zakupy w Internecie korzystaj z portalu www.Fanimani.pl i wybierz do wsparcia naszą organizację: https://fanimani.pl/fundacja-czarna-owca-pana-kota/

➡ pomóż nam wydać ponownie „Książkę o prawach zwierząt”:  https://locoslocos.com/ksiazka

Masz inny pomysł? Skontaktuj się z nami na maila: fundacja@locoslocos.com

Pozdrawiamy i dziękujemy za pomoc,

Załoga Fundacji Czarna Owca Pana Kota

Cena życia, czyli codzienność w przychodni weterynaryjnej

Przed pierwszym dniem pracy w przychodni weterynaryjnej, byłam pełna entuzjazmu – i to mimo wcześniejszych przykrych doświadczeń w kontakcie z ludźmi podczas ratowania życia zwierząt . Byłam przekonana, że do weterynarza przychodzą tylko osoby chcące pomóc zwierzętom. Niestety już po pierwszym odebranym telefonie zmieniłam zdanie: Halo, czy to weterynaria? Chce uspać psa, bo już stary.

 

Obowiązek szczepienia psów przeciwko wściekliźnie zmusił opiekunów zwierząt do cyklicznych wizyt u weterynarza. Wielu z nich przy okazji szczepienia dopytuje się o  niepokojące objawy, które zauważyli u swojego psa. Nie mam im tego za złe i jak najbardziej rozumiem, że jesteśmy zabiegani, a dodatkowo chcemy oszczędzić zwierzętom stresu związanego z ciągłymi wizytami. Są jednak klienci, którzy wymagają, aby lekarz weterynarii w ciągu 15 minutowej wizyty, bez wykonywania żadnych  badań, podał diagnozę i zaproponował plan leczenia, najlepiej taki, który nie wymaga nakładów finansowych. Po roku sytuacja się powtarza, a następnym razem spotykamy się dopiero, kiedy zwierzę jest już bardzo złym stanie i np. dusi się na oczach opiekuna/ki.

Nie wiem, dlaczego  przyjęło się, że osoby pracujące w przychodniach weterynaryjnych są traktowane jako swoiści wolontariusze, a za ich pracę nie należy się wynagrodzenie. A pracujemy równie ciężko, co lekarze/lekarki, pielęgniarze/pielęgniarki. Nikt chyba nie kwestionuje konieczności płacenia tym osobom za wykonywanie swego zawodu. W przypadku personelu weterynaryjnego uważa się, że z racji miłości do zwierząt, powinni oni swoje usługi świadczyć za półdarmo.

Dla większości zwierzę to zabawka

Pewnego dnia, do gabinetu wbiegła przerażona kobieta. Trzymała psa na rękach. Usłyszałam pies zjadł całe opakowanie ibupromu, jakieś 30 minut temu. Nie zastanawiając się, poprosiłam kobietę, by zważyła psa, w międzyczasie zaczęliśmy przygotowywać kroplówkę oraz leki prowokujące wymioty. Kiedy wróciłam, pani oświadczyła, że nie zapłaci za wizytę i tak naprawdę przyszła tylko po to, by dowiedzieć się, jak może leczyć psa domowymi sposobami. Niektórzy nawet nie przychodzą ze zwierzęciem do lecznicy – od razu podając im ludzkie leki z nadzieją, że jakoś to będzie. Potem zwierzę trafia do weterynarza w stanie agonii, dowiadujemy się, że od tygodnia dostawało paracetamol, bo miało gorączkę; mojemu dziecku pomogło, kiedy gorączkowało. Wyrządzone szkody są często nieodwracalne, a zwierzę zostaje skazane na dożywotnie przyjmowanie preparatów wspomagających m.in. wątrobę. Nie trudno obliczyć, że w sumie koszty są o wiele wyższe.

Najgorzej z wszystkich zwierząt domowych mają gryzonie i zajęczaki. W sklepie zoologicznym można nabyć je już za dziesięć złotych. Handluje się również oseskami, które powinny być jeszcze z matką. Małe słodkie kuleczki sprzedają się jak świeże bułeczki, a jeśli już ktoś zdecyduje się z takim stworzeniem odwiedzić gabinet, jest zszokowany, że koszt wizyty wynosi więcej niż zakup zwierzęcia.

Gryzonie i zajęczaki (ale też i ptaki) to zwierzęta, które w naturze są ofiarami, tak więc uzewnętrznienie objawów choroby oznacza dla nich śmierć. Nie wokalizują swojej choroby jak psy, cierpią w milczeniu i trafiają do gabinetów dopiero w momencie skrajnego wyniszczenia, niejedzące od tygodnia, z guzami większymi od bazowej masy ciała. Niestety dla sporej części tych pacjentów nie ma już ratunku.

W pierwszym tygodniu mojej pracy przyszła kobieta z chomikiem oraz córką w wieku przedszkolnym. Dziecko płakało, martwiło się o chomiczkę. Zwierzę nie jadło ani nie piło od paru dni, leżało w trocinach. Okazało się, że chomik spadł i uderzył się o ostrą krawędź klatki, gałka oczna została poważnie uszkodzona. Przez zaniedbanie opiekuna rozwinął się stan zapalny oraz ogromny ropień wypychający pozostałość oka. Zadecydowaliśmy o amputacji gałki ocznej, jednak ze względu na zły stan zdrowia chomiczki, zabieg został odłożony na dzień następny. Chomiczka dostała kroplówkę, nakarmiono ją pipetą (ze względu na ogromny ból i obrzęk nie była w stanie samodzielnie jeść), dostała również leki przeciwbólowe oraz antybiotyk, zdrenowano ropień. Umówiłyśmy się na zabieg. Po niecałej godzinie odebrałam telefon. Pani mówiła półgłosem, że dziewczynkę odwiezie do babci na weekend, a sama przyniesie chomika, aby poddać go eutanazji. Potem kupi dziecku kolejnego chomika. Odmówiliśmy wykonania eutanazji, zwierzę było młode, po podaniu kroplówki oraz leków wyraźnie się ożywiło. Tłumaczyłam, że zwierzęta bardzo dobrze radzą sobie w takich przypadkach i,  nie spodziewamy się żadnych komplikacji w trakcie zabiegu. Kobieta była nieugięta, a zanim rzuciła słuchawką, zakomunikowała że w takim razie wyrzuci chomika w parku. Na zabiegu się nie pojawiła.

Innym razem, przyszedł mężczyzna, by umówić się, na jak to nazwał, „szybką wizytę”. Tłumaczył, że nie jest stąd  – właśnie się wprowadzali – i  przez przypadek chomika przygniotła szafa. Opowiadał mi to cały czas się śmiejąc i wie pani, w sumie to nic mu się nie stało, chodzi normalnie oraz je, ale wypadło mu oko. Wytłumaczyłam spokojnie, że zwierzę bardzo cierpi i jak najszybciej należy je zbadać oraz  operacyjnie wyczyścić oraz zaszyć oczodół. Usłyszałam: a to nie może Pani go jakoś na szybko bez znieczulania zszyć? Bo my nie mamy czasu i kasy, a to tylko chomik.

 

W kolejnym dniu tuż przed zamknięciem przyszła cała rodzina z myszoskoczkiem. Pomyślałam, że to fajnie, że wszyscy się o nią troszczą. Zwierzę od jakiegoś czasu było osowiałe. Myszoskoczka już na pierwszy rzut oka była w kiepskiej kondycji, futerko matowe, zwierzę wychudzone, wyziębione, a podczas badania zemdlało. Zabraliśmy ją na salę zabiegową, gdzie dostała płyny z witaminami, tlen, leki. Kiedy zwierzę odpoczywało na macie grzewczej usłyszałam pukanie, a po chwili wysunęła się głowa klientki, która bez emocji stwierdziła; a to już proszę nie ratować. Zwierzę opuściło klinikę w dobrej formie, niestety na kontroli już się nie pojawiło. Jakiś czas później rodzina kupiła rasowego psa modnej rasy.

Była też świnka, która złamała bocznego zęba, a pozostałe wbijały się jej w policzki. Była karmiona najtańszą mieszanką i przez to otyła. Trzeba było jak najszybciej wykonać korekcję zębów oraz wprowadzić zdrową dietę. Opiekunka odmówiła ze względu na brak środków. Proponowaliśmy różne rozwiązania, tłumacząc, że bez tego zabiegu zwierzę nie będzie w stanie jeść i umrze z głodu. Pani usiadła na ziemi i krzycząc zażądała eutanazji. Jeszcze 15 minut temu przekonywała nas, że kocha świnkę jak własne dziecko, by po chwili szantażować nas emocjonalnie: dam mu w domu łopatą w łeb i zakopię w ogrodzie. Po wielogodzinnych rozmowach dała się przekonać do zabiegu. Gdy trafiają do nas świnki, to najczęściej mają powykręcane pazury, pododermatitis oraz niedobory witaminy C. Oznacza to, że zwierzęta były trzymane w ciasnych klatkach na brudnym podłożu. A ich opiekunowie nie mieli bladego pojęcia o podstawowych potrzebach tego gatunku.

Inną sytuacją, która zapadła mi w pamięć, to mężczyzna, który był przekonany, że jego królik jest chory psychicznie, ponieważ dostaje ataku szału i nie pozwala nikomu spać, gryząc pręty w klatce. Zapytałam, czy królik jest wypuszczany z klatki, czy ma gryzaki, zabawki. Pan był zaskoczony: przecież to królik. Dzieci czasem głaskają. Wcale się temu królikowi nie dziwię.

Takich przykładów mogłabym opisać setki. Dla większości osób przychodzących do naszego gabinetu zwierzę jest rzeczą, przedmiotem nabytym, do którego mają całkowite prawo. Zdarzają się osoby, które porzucają stare zwierzęta lub wyłudzają środki na leczenie zwierzęcia, a nawet ludzie, którzy kradną rasowe psy, lub tacy, którzy pozbywają się niemodnego psa, aby kupić szczeniaka, który jest aktualnie „trendi”. Zwierzęta często pochodzą z pseudohodowli. Jedna z Pań wyznała na wstępie, że kupiła w pseudohodowli, bo cena była okazyjna no i żal je było, że pies taki biedny, więc wzięła psa, zapłaciła i uciekła, żeby nie patrzeć na to, co tam się dzieje. Pies był nieszczepiony, zarobaczony, z pchłami, świerzbem i parwowirozą. Cudem przeżył.

Trafiła do nas również kotka brytyjska, która była maszyną do rodzenia kociąt. Był to cień kota, ważyła niecały kilogram. Musiała mieć uszyte specjalne ubranko, gdyż marzła nawet w czasie upałów. Mimo naszych starań, nie udało się jej uratować.

Nie chcę płacić, to nie moje zwierzę

Katalizatorem do napisania tego tekstu była sytuacja zwierząt bezdomnych i dzikich. Wielokrotnie trafiały do nas zwierzęta powypadkowe, niczyje, wymagające natychmiastowej pomocy.

W pamięci zachowałam szczególnie przypadek psa po wypadku komunikacyjnym. Był spory, około dwudziestokilowy. Został przyniesiony przez kierowcę, który był świadkiem potrącenia zwierzęcia przez inny samochód. Pies był w złym stanie. Miał poważne otwarte złamanie oraz krwotok wewnętrzny, wymagał natychmiastowej specjalistycznej operacji. Miał chipa, udało nam się skontaktować z opiekunką, od której dowiedzieliśmy się, że  przebywa zagranicą, a pies jest pod opieką rodziców.  Pomimo jasnego przekazu z mojej strony, że pies musi zostać natychmiast przewieziony do kliniki, w której jest odpowiedni sprzęt do diagnostyki, Pani kazała dać sobie chwilę na przemyślenie sytuacji. Osoba, która przywiozła psa zadeklarowała, że zawiezie psa do kliniki. I w tym momencie zadzwonił telefon, że ktoś już jedzie po psa i sam go zabierze do kliniki. Mijały kolejne minuty, w których stan psa gwałtownie się pogarszał. Wykonałam wiele ponaglających telefonów. W końcu usłyszałam a niech mi Pani da już z tym spokój, to tylko pies, a emocjonuje się Pani, jakby dziecko tam umierało. Po około godzinie, przyjechał ojciec opiekunki psa. Na jego widok pies resztką sił podniósł swój kudłaty łebek i zamerdał ogonem. Tak to córki pies, proszę uśpić, nie będę płacić za zabieg, to już stary pies – córka kupi sobie nowego. Bez żadnych emocji wyszedł. Pies cierpiał fizycznie i psychicznie. Człowiek, który przywiózł psa, zadeklarował pokrycie kosztów leczenia. Nie było to już jednak koniecznie – pies umarł.

Prócz zwierząt udomowionych trafiają też dzikie, głównie ptaki i gryzonie. Na ogół przychodzą dzieci proszące o pomoc: bardzo proszę o pomoc, w piaskownicy siedzi chory szczurek. Wydaje mi się, że gdzieś tracimy tę dziecięcą wrażliwość.

Kiedyś zadzwonił mężczyzna, który na swoim balkonie znalazł gołębia. Ptak był przemoczony, nie mógł latać. Nikt nie chciał udzielić mu pomocy. Pomimo przepełnienia lecznicy, nie odmówiliśmy, zaznaczyłam jednak, że nie jesteśmy ośrodkiem pomocy dzikim zwierzętom i ze względu na brak finansowania, nie udzielamy bezpłatnego leczenia. Gołąb był w kiepskiej kondycji, miał rozległe obrażenia w obrębie mostka, otwarte złamanie nogi i wielokrotne złamanie palców z przemieszczeniem. Przeszedł poważną operację. Czekała go długa rehabilitacja. Jeszcze tego samego dnia zjawił się Pan, dopytać o stan zdrowia ptaka. Dowiedział się, że stan gołębia jest ciężki, ale stabilny. Poprosiłam o zapłatę symbolicznych 50 zł, które nie pokrywały nawet połowy kosztów materiałów zużytych do zabiegu (nie liczyliśmy użytych leków, usługi, hotelikowania, pokarmu, opieki, opatrunków i innych materiałów zużywalnych) – jednak Pan był oburzony i nie zamierzał zapłacić: gdybym wiedział, że to będzie tyle kosztować, to bym go tam zostawił, żeby zdechł. 50 zł to mniej niż jedno wyjście na piwo czy  restauracji. Czy to naprawdę tak wiele za uratowanie czyjegoś życia?

Nie zliczę, ile razy dziennie odbieram telefony w sprawie dzikich zwierząt. Niektóre zaczynają się tak :

-Czy u Państwa można bezpłatnie zostawić rannego ptaka? Bo w innej klinice powiedziano mi, że mam płacić za śrubowanie skrzydła, co oni sobie wyobrażają, jak chcą, to niech sobie śrubują.

-Witam, mam tu rannego ptaka, proszę przyjechać, bo zajmuje mój parapet. Jak to mam sam przywieść!? Mieszkam daleko, nie będę płacić za bilet.

-Na mojej posesji siedzi gołąb, ale wie Pani, trochę się brzydzę to dotknąć, bo roznosi to zarazki.. zabierze go sobie Pani? (osoba dzwoni z woj. podkarpackiego.)

Zrobiłam mały research wśród znajomych i okazało się, że 90% deklarowało, że nie zapłaciłoby za usługę weterynaryjną dzikiego zwierzęcia! Jako powód podawali, że nie jest to ich zwierzę. Tak naprawdę jest to zwierzę niczyje. Ani nie weterynarza, ani nie fundacji. Według prawa należy do skarbu Państwa, co oznacza, że jest dobrem wspólnym, więc wszyscy mamy obowiązek o nie dbać.

Wiele osób jest zaskoczonych, że weterynarz odmówił przyjęcia zwierzęcia bezdomnego/dzikiego. Z przejęciem opisują sprawę na Facebooku. Ukrywają jednak fakt, iż za leczenie nie zamierzali zapłacić. Przychodnia weterynaryjna odmawia, dlatego, że nie jest w stanie pokryć kosztów związanych z opieką nad kolejnym ptakiem, kotem czy szczurem. Jednorazowo nie są to wielkie koszty, lecz takich zwierząt mogą być miesięcznie setki. Należy im zapewnić nie tylko leki, ale również lokum, opiekę , pokarm odpowiedni dla danego gatunku. Jeśli z jakichś powodów nie możecie zapłacić za leki, zaoferujcie wolontariat. Tylko działając razem możemy uratować więcej istnień!

Ciężka praca

Jest mi niezwykle przykro, że dzięki tym doświadczeniom stałam się nieufna. Byłam uczestniczką wielu nieprzyjemnych zdarzeń. Obrażano mnie, poniżano, próbowano okraść. Jedna starsza kobieta wręcz szarpała mnie za ubranie, ponieważ próbowaliśmy uratować jej 2 tygodniowe kocię, które ona całkowicie zaniedbała. Maleństwo zostało przyniesione w torebce damskiej, ściśnięte pomiędzy portfelem i bibelotami. Zwierzę było nieprzytomne w stanie hipoglikemii i hipotermii. Dosłownie zjadane przez pchły. Kota należało inkubować, podać leki, tlen. Kobieta nie chciała na to pozwolić, uważała że możemy to wszystko zrobić na jej piersi.

Wiele osób odmawia operacji guzów, które wręcz utrudniają normalne funkcjonowanie zwierzęcia. Dochodzi wtedy do przerzutów, zwierzę traci siły, przestaje jeść. Nawet w takiej sytuacji odmawia się swoim podopiecznym fundamentalnego prawa do godnej, bezbolesnej śmierci. Zwierzęta umierają w agonii. Odbieram potem telefony: piszczał całą noc, nie dało się spać. Rano zdechł. Waży z 30kg, więc nie mam gdzie tego zakopać. Czy utylizacja jest darmowa? Przyjedzie Pani po to, bo ciężkie, a ja nie mogę dźwigać.

Zdarzają się osoby, które decydują się na zabieg, a już po fakcie informują, że nie zapłacą całej kwoty. Ktoś taki rzuca na ladę 50zł, obiecując, że resztę dopłaci za miesiąc i nigdy więcej nie pojawia się w gabinecie. Sytuacji, gdy klient wybiega z gabinetu, omijając recepcję, jest mnóstwo. To ja Pani zapłacę za tydzień albo za dwa – nie raz słyszałam. Kiedy klientka spostrzegła moje zdziwienie dodała, no skąd człowiek wie, że będzie musiał zapłacić? Ja tylko na wizytę przyszłam! Wytłumaczyłam, że wizyta jest płatna i że proszę o zwrot leków do momentu zapłaty. Ledwo uniknąłem pobicia, a Pani wykrzykiwała na całą poczekalnię, że jestem okrutna i jej pies cierpi przeze mnie.

Nie chciałabym zostać źle zrozumiana, zdaje sobie sprawę, że w życiu może różnie być.

Czasem może zabraknąć na ratowanie zdrowia i życia naszego przyjaciela. Są wtedy różne możliwości, można poprosić o zapomogę na rzecz leczenia zwierzęcia Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, można zorganizować zbiórkę w Internecie, można utworzyć bazarek, można poprosić lecznicę o rozłożenie na raty. Ponadto decydując się na zwierzę, powinniśmy rozważyć opiekę nad nim również pod kątem finansowym.

Jeśli decydujemy się na dużego psa, musimy wziąć pod uwagę, że ewentualne leczenie będzie o wiele droższe niż takiego, który waży 2kg . Trudno oczekiwać od gabinetu, aby wykonał usługę za darmo. Aby przychodnia sprawnie funkcjonowała, musi inwestować w sprzęt, rozwój pracowników, dbać o odpowiednie zatowarowanie. Jednym słowem musi się stale rozwijać. Nie jest w stanie tego zrobić bez środków finansowych.

Żyjemy w czasach, w których dobra materialne są ważniejsze niż czyjeś życie. Kupujemy smartfony, telewizory, nowe ubrania, a nie potrafimy przeznaczyć 50 zł na uratowanie czyjegoś życia. Zamykamy oczy i nie chcemy dostrzec wołania o pomoc. Uważamy, że na pewno zrobi to ktoś inny. Czas zdać sobie sprawę, że nie ma nikogo innego i jeśli nie wykażemy inicjatywy, to zwierzę umrze.

 

Tak – będzie to czasochłonne, tak – wydasz pieniądze, ale dzięki Tobie to zwierzę przeżyje! Czy istnieje lepsza nagroda? Dla mnie nie. Dlatego dalej będę pomagać. I zachęcam was serdeczne do tego samego!

Gabriela Klara, Techniczka Weterynarii

Cisi zabójcy

Koty to jedne z najgroźniejszych zabójców – często zabijają, nie po to by zjeść, ale dla zabawy. Im bardziej najedzone tym chętniej zabijają. Ich ofiarą pada rocznie – według amerykańskich badań – miedzy 1,3 do 4 miliardów ptaków i między 6,3 a 22,3 miliardów małych ssaków.  Dodatkowo zabijają 650 milionów gadów i płazów – też rocznie.  Dane te dotyczą tylko Stanów Zjednoczonych, a przecież koty żyją wszędzie i wszędzie polują. Według australijskich badaczy koty przyczyniły się do wymarcia przyjemniej 27 gatunków ssaków i zagrażają kolejnym 127. Brytyjskie badania wskazują z kolei, że koty odpowiadają za śmierć 30% populacji wróbli w tym kraju.

Koty zabijają ptaki, małe ssaki, gady i płazy.

Gdy wypuszczasz kota…

Wypuszczając swojego kota na zewnątrz możesz być odpowiedzialny/na za śmierć około 33 ptaków i 12  małych ssaków rocznie. Te śmierci są całkowicie niepotrzebne i nie powinny się w ogóle wydarzyć. Koty zabijają powoli, śmierć, którą zadają nie jest ani szybka, ani bezbolesna. Naprawdę chcesz na to narażać 45 zwierząt rocznie? W ciągu całego życia jeden kot żyjący załóżmy 14 lat zamorduje około 630 zwierząt!

Koty nie tylko zabijają, ale też poważnie ranią ptaki, które z reguły bez udzielenia pomocy umierają  w wyniku infekcji rozwijających się w zadanych przez koty ranach. Wiele pogryzionych przez koty czy psy ptaków trafiało do naszej Fundacji i niestety nie wszystkim na czas udawało się pomóc. Większość  ranionych przez koty umierała powoli, obojętnie mijana przez ludzi.  Tylko w ostatnim tygodniu mieliśmy kontakt z kilkoma osobami, które albo znalazły poranionego ptaka, albo były opiekunami kota, który poranił ptaka (np. bardzo dziś rzadkiego wróbla).

Podloty kosa zbite przez kota

Badania prowadzone w różnych krajach pokazują wyraźnie, że więcej ptaków ginie zabitych przez koty niż np. w wyniku kolizji z budynkami, potrącenia przez samochód czy zatrucia przez pestycydy. 2/3 wszystkich zabitych przez koty w każdym kraju ptaków to gatunki rodzime. Dodatkowo stres spowodowany przez obecność kotów wpływa na płodność ptaków. W połączeniu z aktywnością ludzką (rozrost miast, zagarnianie dotychczasowych siedlisk zwierząt)  może doprowadzić do całkowitego wyginięcia kolejnych gatunków ptaków.

Również w Polsce zostały przeprowadzone badania aktywności kotów (Krauze-Gryz, Gryz, Żmihorski). Według nich latem na 1 km2 przypadają aż 3-4 koty – to kilka razy więcej niż zagęszczenie lisa czy kilkanaście razy większe niż kuny. Polskie koty podobnie jak amerykańskie zabijają najczęściej ptaki, ale również jaszczurki, wiewiórki, nietoperze, a nawet młode zające.

W przeciwieństwie do dziko występujących drapieżników oraz swoich ofiar, „wychodzące” koty domowe znajdują się w uprzywilejowanej sytuacji. Ich populacja nie jest zależna od liczebności populacji ofiar, gdyż są karmione przez opiekunów i opiekunki. W przeciwieństwie do innych drapieżników są także leczone – to kolejna kwestia stanowiąca przewagę nad innymi gatunkami danego ekosystemu. Możliwa jest więc sytuacja, w której koty eliminują dany gatunek z ekosystemu, bez uszczerbku dla własnej populacji. W tym ujęciu nie możemy uznać kota za element ekosystemu.

Psy też zabijają

Nie tylko koty polują na ptaki i ssaki. Robią to także psy. One również zabijają setki dzikich zwierząt każdego miesiąca.  Przykładowo w Nowej Zelandii badacze odnotowali w 1997 roku przypadek psa, który w ciągu 6 tygodni zabił 500 zagrożonych wymarciem ptaków kiwi. Z kolei w Australii 3 psy w ciągu jednej nocy zabiły 80 pingwinów.  Do tej pory psy przyczyniły się do wyginięcia przynajmniej 10 gatunków zwierząt i zagrażają poważnie 150 innym gatunkom.

Co robić?

Mając pod opieką koty czy psy musimy pamiętać o innych zwierzętach. O tych, które są ich ofiarami. Brak wiedzy na ten temat i nasza lekkomyślność może zagrażać życiu wielu istot, również tych zagrożonych już wyginięciem gatunków. Oprócz psów i kotów – tak hołubionych w społeczeństwach zachodnich – wokół nas żyją też inne zwierzęta. Miejmy nadzieję, że koty i psy nie pozostaną jedynymi gatunkami na ziemi – ciągle rozmnażane, by stanowić towarzystwo dla ludzi.

Naszą odpowiedzialnością jako opiekunów/nek zwierząt domowych jest sterylizacja psów i kotów, tak by nie rozmnażały się i nie zagrażały innym gatunkom, oraz chronienie dzikich zwierząt przed kotami czy psami poprzez ograniczanie im możliwości polowania w sezonie lęgowym oraz latem, kiedy to przypada szczyt aktywności polujących kotów. Ważne, by psy wyprowadzane na spacery nie były spuszczane ze smyczy na terenach, gdzie mieszkają dzikie zwierzęta, tak by nie mogły ich skrzywdzić – poranić czy zabić.

Jest to jedyna humanitarna droga, by chronić dzikie zwierzęta, ale i domowe – trudno przecież zapomnieć, że koty niewysterylizowane i wypuszczane nie tylko się rozmnażają  czyniąc bezdomnymi kolejne generacje kotów,  ale też są narażone na niebezpieczeństwo – zagubienia, potrącenia, skrzywdzenia przez kogoś nieprzychylnego. I dla zwierząt domowych i dzikich lepiej będzie jeśli te pierwsze zostaną w domu.

Aśka Wydrych

14 mitów na temat zwierząt

Mity na temat zwierząt funkcjonują w naszym codziennym życiu, część z nich jest zwykłymi przesądami, część uprzedzeniami, jeszcze inne sprawiają wrażenie jakby pochodziły z jakiegoś trzeciorzędnego horroru. Część osób się z nich śmieję, inne traktują je całkiem serio. Łączy, je to, że czynią zwierzętom dużo szkody. Pokazujemy Wam najpopularniejsze i rozwiewamy je.

1. Ryby są głupie i nie czują

Najnowsze badania dowodzą, że ryby porozumiewają się między sobą oraz tworzą skomplikowane struktury społeczne.  Są wyposażone w mózg, rdzeń kręgowy, sieć nerwów i receptory bólu. Ryby czują i zapamiętują ból.  Odczuwają go podobnie jak psy czy koty – jeśli myśl o skrzywdzeniu i zjedzeniu zwierzęcia domowego wywołuje w Tobie opór, podobny opór powinna wywołać myśl o postawieniu ryby w podobnej sytuacji. Niestety, jako ludzie wciąż wiemy bardzo mało o rybach i ich nie doceniamy.

Więcej o rybach w prezentacji Stowarzyszenia Empatia.

ryby są głupie – mity na temat zwierząt

2. Ptasi móżdżek

Często słyszmy, że ptaki są głupie. Dużo osób w ten sposób usprawiedliwia ich zjadanie (np. kur, gęsi, indyków, ale też gołębi). W rzeczywistości ptaki wykazują spryt i inteligencję. Tworzą przyjaźnie, związki, zdradzają, bawią się i przeżywają żałobę. Kolejne upublicznione wyniki badań wskazują, że ptaki należą do najinteligentniejszych stworzeń na ziemi, przechodzą również tzw. test lustra.  Według badań nowozelandzkich naukowców z University of Auckland ptaki należące do krukowatych mają inteligencję na poziomie 7-letniego dziecka ludzkiego. Ptaki te z łatwością posługują się narzędziami – ba, potrafią je nawet wytwarzać. Dzielą się także między sobą wiedzą! Krukowate posługują się językiem gestów – np. za pomocą dzioba pokazują innym co należy zrobić.

Jednak nie tylko krukowate są bardzo inteligentne – podobnie papugi i gołębie. Naukowcy z Uniwersytetu Wiedeńskiego udowodnili, że ptaki myślą abstrakcyjnie i potrafią przyporządkowywać przedmioty do szerszych kategorii.  Mają także doskonałą pamięć, pamiętają osobniki, z którymi miały kiedyś kontakt nawet po kilku latach, podobnie zapamiętują ludzi. Kto wie czym jeszcze zaskoczą nas ptaki?

ptasi móżdżek – mity na temat zwierząt

3. Świnie są brudne

Świnie to bardzo dbające o czystość zwierzęta, załatwiają się tylko w jednym określonym miejscu. Uwielbiają kąpiele. Tarzanie się w błocie i piasku ma na celu ochronę wrażliwej skóry przed promieniami słonecznymi oraz insektami. Niestety to człowiek w hodowlach stworzył im warunki, w których nie mają możliwości dbać o higienę.
Z badań Michała Bilewicza wynika, że osoby jedzące zwierzęta dostosowują swoje przekonania na temat zwierząt do swoich nawyków żywieniowych. I tak osoby zjadające zwierzęta rzadziej niż weganie czy wegetarianie przypisywali zwierzętom zdolność do przeżywania emocji, okazywania uczuć i cierpienia. Uważali zwierzęta zjadane w naszej kulturze (np. świnie, kury) za mniej odczuwające niż zwierzęta niejadane w naszej kulturze (np. psy, koty).

świenie są brudne – mity na temat zwierząt

4. Ptaki, zwłaszcza gołębie roznoszą choroby

Ptaki chorują na wiele chorób, podobnie jak inne zwierzęta, w tym ludzie.  Ponadto podobnie jak ludzie ptaki są żywicielami licznych pasożytów.  Większość chorobotwórczych mikroorganizmów oraz pasożytów jest  swoista dla ptaków lub poszczególnych ich gatunków – ludzie się nimi nie zarażą. Mając świadomość tego wystarczy zachować podstawowe zasady higieny, by mieć praktycznie pewność, że nic nam nie grozi. Potwierdza to też szef Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie – Jan Banaś, który powiedział wyraźnie, że przez lata swojej pracy nie zetknął się ani razu z zakażeniem pacjenta przez gołębia czy jego odchody.

Więcej na ten temat na naszym blogu we wpisie Strach ma wielkie oczy.

5. Koty nie powinny przebywać razem z kobietami w ciąży

Jest to jeden z bardziej szkodliwych przesądów. Od lat pokutuje przekonanie, że kobiety w ciąży nie powinny mieć styczności z kotami, bo mogą się od nich zarazić toksoplazmozą.  Skutkuje to wieloma zwierzęcymi tragediami – porzuceniami kotów przez swoich dotychczasowych opiekunów. Toksoplazmoza jest wywoływana przez pierwotniaka Toxoplasma gondii.

Przeprowadzone w Wielkopolsce badania ciężarnych kobiet wykazały, że zdecydowana większość kobiet zainfekowanych toksoplazmą (81,0%) nie posiadała kota w domu.  Główną przyczyną zakażenia jest spożywanie surowego lub niedogotowanego,  mięsa, a także wędlin zawierających cysty pasożyta, , zjedzenie nieumytych, owoców lub warzyw, zabrudzonych kałem lub moczem chorych zwierząt. Możliwe są dwa typy zarażenia – przed ciążą i w trakcie ciąży. Aby uniknąć zakażenia należy stosować się do kilku prostych zaleceń – nie należy spożywać mięsa surowego, półsurowego, najlepiej w ogóle zrezygnować z mięsa, które się ciężko trawi i jest niezdrowe. W przypadku zachowywania podstawowej higieny, zakażenia toksoplazmozą są bardzo rzadkie.

Jak zrezygnować z jedzenia mięsa i produktów odzwierzęcych dowiesz się na naszej stronie Wybieram zwierzęta!

6. Krowy dają mleko przez całe swoje życie

Krowy tak jak inne ssaki dają mleko, aby wykarmić swoje dziecko, a więc tylko i wyłącznie po urodzeniu cielaka. Po to, abyśmy mieli mleko potrzebne jest poddanie krowy  sztucznemu zapłodnieniu i urodzenie cielaka. Na fermach, w hodowli zwierząt na jedzenie – okres laktacji został sztucznie wydłużony. Cielaki zabiera się od matki praktycznie zaraz po urodzeniu, co powoduje rozpacz matki i dziecka. Po trzech miesiącach od odebrania cielaka, krowy są ponownie sztucznie zapładniane (sztuczna inseminacja). Krowy doi się nawet trzy razy dziennie, by pozyskać jak najwięcej mleka.

Krowy dają mleko przez całe swoje życie – mity na temat zwierząt

7. Nie można dotykać młodych ptaków – potem rodzice je odrzucą

Ptaki mają kiepski węch – są wzrokowcami i słuchowcami, nie ma potwierdzonych  badań dotyczących odrzucania piskląt przez rodziców.

O sytuacjach, w których należy się zająć pozbawionym opieki pisklęciem możecie przeczytać na naszym blogu we wpisie Zabierać czy nie zabierać.

8. Ptaki lubią jeść chleb

Ptaki absolutnie nie powinny jeść chleba. Chleb zawiera sól, która niszczy nerki ptaków. Ptaki powinny otrzymywać karmę adekwatną do typu diety – ptaki owadożerne – owady i robaki, ptaki ziarnojady – ziarna.

 Ptaki lubią jeść chleb – mity na temat zwierząt

9. Jeże jedzą jabłka

Jeśli widzimy obrazek jeża zazwyczaj ma on na swoim grzbiecie jabłko. Jest to oczywiście niemożliwe. Kolce jeża są zbyt delikatne,  aby utrzymać owoc. Ponadto jeże to owadożercy, a więc w ich menu jabłka się nie pojawiają, albo pojawiają się bardzo sporadycznie.

jeże jedzą jabłka – mity na temat zwierząt

10. Szczury posiadają w ogonach truciznę , która jest dla człowieka zabójcza

Jest to tak absurdalne twierdzenie, że trudno się w ogóle do niego odnosić. Szczur to nie wąż, nie posiada w sobie trucizny.

11. Nietoperze wysysają krew

Te urocze zwierzęta żywią się roślinami, owocami i owadami, krew ludzka nie jest dla nich atrakcyjna. W przyrodzie funkcjonują tylko 3 gatunki nietoperzy żywiących się krwią małych ssaków – żyją one w Ameryce Południowej i nie atakują ludzi. Nietoperze prowadzą nocny tryb życia,  mają skomplikowaną morfologię oraz reprezentują nieprzeciętne umiejętności  np. echolokacyjne, więc od zawsze niepokoiły ludzi. Spowodowało to powstanie wielu szkodliwych wyobrażeń na ich temat.

Więcej o nazywaniu zwierząt szkodnikami możesz dowiedzieć na naszym blogu we wpisie Zwierzę to nie szkodnik.

nietoperze wysysają krew – mity na temat zwierząt

12. Czarne koty przynoszą pecha

Wręcz przeciwnie, przynoszą szczęście. I każdy koci opiekun to potwierdzi!

13. Króliczka łapka przynosi szczęście

Króliczka łapka faktycznie przynosi dużo radości, ale pod jednym warunkiem, że jest w komplecie z pozostałymi żywymi częściami królika.

14. Kotka/suczka musi przynajmniej raz urodzić

Jeden z bardziej rozpowszechnionych mitów – szczególnie szkodliwy, bo rozpowszechniany przez niektórych weterynarzy 'starej daty”. Nowe wytyczne weterynaryjne wskazują wyraźnie na zalety sterylizacji suk i kotek. Dzięki sterylizacji zwierzęta unikają m.in. ropomacicza.  Sterylizując zwierzęta dbamy też o zahamowanie bezdomności zwierząt. Rozmnażając zwierzęta nigdy nie wiemy co stanie się z dziećmi naszej kotki czy suczki. A ich los może być niewesoły.

Mamy nadzieję, że rozwialiśmy/łyśmy Wasze wątpliwości!

Agnieszka Tokarczyk