Czarna Owca Pana Kota

Owca otrzymała darowiznę od Hoya Lens Poland!

Chcemy się podzielić z Wami świetną wiadomością – Owca otrzymała 30 tys. darowizny od firmy Hoya Lens Poland! Firma Hoya Lens Poland zorganizowała mikołajkowy konkurs na Facebooku, którego zwycięzca/zwyciężczyni miał/a wybrać organizację pożytku publicznego spośród kilku wskazanych przez firmę Hoya w regulaminie konkursu. Zwycięzca/czyni wybrała Owcę!

Dla naszej organizacji jest to ogromną pomoc, jest to kwota równa tej którą rocznie wydajemy na utrzymanie zwierząt znajdujących się pod naszą stałą, dożywotnią opieką.  To ratuje nam ten rok i daje szansę na dalsze działania! Dziękujemy!

Serdecznie dziękujemy Zwycięzcy/czyni konkursu za wybranie Owcy i firmie Hoya Lens Poland za przekazanie hojnej darowizny!

Jak minął nam 2020 rok? Podsumowanie roku

To chyba był dla wszystkich dziwny rok, rok niepewności, strachu, zmęczenia, zawieszenia. To wszystko odbiło się niestety również na naszych działaniach. Możemy już teraz z perspektywy czasu powiedzieć, że był to chyba najtrudniejszy rok podczas całego funkcjonowania naszej Fundacji. I na poziomie finansowym, emocjonalnym, ale również walki – tak, walki o zasoby takie, jak rękawiczki jednorazowe czy środki dezynfekcyjne, których ceny w wyniku pandemii poszybowały dramatycznie w górę. To był też rok, w którym umarła Pi – nasza ukochana, pierwszy ptak, dzięki któremu Owca wyewoluowała w kierunku pomocy ptakom.

Obawiamy się, że kolejny rok z pandemią koronawirusa w tle również może nam mocno dać się we znaki, dlatego prosimy Cię o wsparcie finansowe naszej zbiorki na prowadzenie działań w 2021 roku – https://locoslocos.com/zbiorka2021/

Co zrobiliśmy w 2020 roku dla zwierząt?

Dzięki Waszym darowiznom, wirtualnym adopcjom i pieniądzom z 1%;

– mogliśmy zapewnić opiekę weterynaryjną, karmę leki, suplementy, środki higieniczne zwierzętom, które dożywotnio znajdują się pod naszą stałą opieką – ptaki i koty. Liczba ptaków – stałych podopiecznych skoczyła do 65 ptaków. Opiekujemy się również 3 kotami cierpiącymi na choroby przewlekłe, które również już dożywotnio zostaną pod naszą opieką.

– rozpoczęliśmy renowację i rozbudowę ptaszarni, niestety rozbudowa, ze względu na pandemię musiała zostać przełożona na wiosnę przyszłego roku.

– mogliśmy przyjmować kolejne potrzebujące pomocy zwierzęta – leczyć je, rehabilitować, a potem przywracać na wolność. W 2020 roku wypuściliśmy kolejne kilkanaście ptaków na wolność, niestety nie wszystkim udało się pomóc – część ptaków trafiła już do nas w stanie agonalnym.

– opracowaliśmy nowe materiały edukacyjne – były to poradniki dotyczące podejmowania właściwej decyzji w kontekście eutanazji zwierzęcia, poradnik na temat zabezpieczenia zwierząt domowych w czasie pandemii i poradnik dotyczący obecnej wiedzy o wpływie koronawirusa na zwierzęta.

– uczestniczyliśmy razem ze Stowarzyszeniem Ekostraż w spotkaniach Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt, Parlamentarnego Zespołu na rzecz Ochrony Zwierząt Hodowlanych, a także w Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Zwierząt, Praw Właścicieli Zwierząt oraz Rozwoju Polskiego Rolnictwa  – na tym ostatnim broniliśmy art. 7.3 Ustawy o ochronie zwierząt dotyczącego możliwości czasowego odbioru zwierzęcia, w sytuacji, gdy opiekun się nad nim znęca.

Dodatkowo

– przez cały rok udzielaliśmy setek fachowych porad dla osób z całej Polski w zakresie leczenia i opieki nad dzikimi zwierzętami.

– opiniowaliśmy na senackiej Komisji Ustawodawczej zapisy tzw. Piątki dla zwierząt

– pracowaliśmy w Radzie Konsultacyjnej ds. Zwierząt przy Ogólnopolskim Strajku Kobiet

– wypowiadaliśmy się w mediach m.in. w Dziennik Gazeta Prawna na tematy związane z ochroną prawną zwierząt

– kontynuowaliśmy zbieranie podpisów pod petycją o zmianę Ustawy o ochronie zwierząt (https://petycja.czarnaowca.org/)

– prowadziliśmy dla Was bloga, dzieląc się naszą wiedzą.

Dzięki wsparciu Fundacji im. S. Batorego w ramach grantu solidarnościowego Działaj dalej przetrwaliśmy najgorszy okres, za co serdecznie Grantodawcy dziękujemy! Dzięki dotacji mogliśmy:

– skupić się na rozwoju naszej organizacji – zainwestować w fundraising, szkolenia profesjonalizujące, rozbudować naszą infrastrukturę  – w tym dostosować nasze strony internetowe do nowych wyzwań i potrzeb,

– opłacać przez 5 miesięcy stałe koszty Fundacji,

– opłacić wsparcie psychologiczne dla zespołu Fundacji. To była ogromna dla nas pomoc, zwłaszcza że przyszło nam się mierzyć nie tylko z problemami wynikłymi w czasie pandemii koronawirusa, ale również nagromadzonymi w ciągu dekady aktywizmu na rzecz zwierząt, w tym wypalenia aktywistycznego. Dopiero teraz widzimy, jak 11 lat ciężkiej, codziennej, wyczerpującej pracy na rzecz zwierząt, codziennego oglądania krzywdy, bólu, śmierci zwierząt, ludzkiej bezdusznosci i niegodziwości wpłynęło na nas.

Pomóż nam dalej działać dla zwierząt w 2021 roku! Możesz to zrobić na kilka sposobów:

1.  wesprzyj darowizną naszą zbiórkę ➡  https://locoslocos.com/zbiorka2021/

2.  możesz wesprzeć nas też w sposób tradycyjny darowizną  ➡ https://locoslocos.com/wspieram/

3.  zaadoptuj wirtualnie jednego z naszych stałych podopiecznych ➡  https://locoslocos.com/adopcje/

4.   podaruj nam swój 1% ➡ https://locoslocos.com/1-procent/

5.  robiąc zakupy w Internecie, korzystaj z portalu www.fanimani.pl i wybierz do wsparcia naszą organizację ➡  https://fanimani.pl/fundacja-czarna-owca-pana-kota/

6. ustaw na Facebooku dla Owcy zbiórkę urodzinową i zachęć znajomych do jej wsparcia ➡ https://www.facebook.com/fund/CzarnaOwcaPanaKota/

Dziękujemy!

Potrzebujemy radykalnej solidarności

Rozmawiamy z Goją, aktywistką prozwierzęcą, klimatyczną, feministyczną, sojuszniczką osób LGBTQIA,  współzałożycielką Inicjatywy Basta!

Aśka Wydrych: Jako aktywistka już od lat łączysz w swoim aktywizmie różne nurty: prawa człowieka, prawa zwierząt, ekologię i ochronę klimatu, feminizm, antyfaszyzm. Jak do tego doszło? Czy pamiętasz ten moment, kiedy pomyślałaś – przecież to wszystko się łączy?

Goja: Nie wiem czy był to jeden moment. Myślę, że w miarę działania i  zgłębiania tematów, w ramach których byłam aktywna, zaczęłam zauważać pewne powiązania np. hodowli przemysłowej i kwestii zanieczyszczenia środowiska albo katastrofy klimatycznej spowodowanej hiperkonsumpcją, w efekcie której mówi się o milionach potencjalnych uchodźczyń i uchodźców klimatycznych. Nagle zaczynasz sobie zdawać sprawę, że to jaki owoc wybierzesz na śniadanie ma znaczenie. Czy będzie to awokado z plantacji (gdzie warunki pracy przypominają czasy niewolnictwa), które  transportowane jest tysiące kilometrów zanim trafi na mój talerz, czy jabłko od lokalnej rolniczki?

Sprawa się na tym nie kończy, bo przecież 1/3 produkowanej żywności ląduje w śmieciach. W tym samym czasie umiera dziennie prawie 25,000 osób z głodu. Moglibyśmy ich wyżywić, ale zużywamy białko roślinne na produkcję zwierzęcą. To białko roślinne pochodzi z soi, pod której uprawę wycina się lasy, tworząc monokultury wymagające ogromnej ilości chemii, jednocześnie zabierając ziemię rdzennym mieszkańcom. Antybiotyki podawane prewencyjnie zwierzętom, stanowią 70% światowej produkcji. Wycinka lasów zarówno pod uprawy i hodowlę, jak i na drewno, powoduje zmniejszanie się zdolności retencyjnych gleby, co wzmaga susze i powodzie. Polska również pustynnieje, ale dalej 70% słodkiej wody zużywa przemysł węglowy.

Spalanie paliw kopalnych powoduje ocieplenie klimatu wskutek czego – poza zmianami pór roku i coraz bardziej dotkliwymi klęskami żywiołowymi, topnieją lodowce, co już niebawem uwolni nieznane nam wirusy i spowoduje podniesienie się poziomu mórz i zalanie miast. Tę opowieść można ciągnąć i rozbudowywać o kolejne wątki, a wszystkie one dzieją się tu i teraz i nie da się powiedzieć, która kwestia jest priorytetowa, bo wszystkie są cholernie ważne.

fot. Mikołaj Jastrzębski

AW: W Polsce na palcach jednej ręki można wyliczyć organizacje prozwierzęce, które działając na rzecz zwierząt, wykazują się również wrażliwością na tematy dotyczące praw człowieka. W drugą stronę wygląda to podobnie, choć coraz częściej organizacje zajmujące się prawami człowieka zaczynają  uwzględniać w swoim spektrum etycznym pośrednio i zwierzęta choćby np. wybierając catering wegański przy organizacji szkoleń. Dlaczego Twoim zdaniem tak ważne jest byśmy jako aktywiści i aktywistki mieli podejście intersekcjonalne? Co zyskujemy dzięki niemu, jak i dzięki wrażliwości oraz otwarciu się na krzywdę Innych?

G: Wszystkie i wszyscy jesteśmy skupieni na swoich obszarach działań. Ale

my aktywistki i aktywiści, nie dysponujemy niewyczerpalnym budżetem w przeciwieństwie do wielkich korporacji, instytucji i rządów, które robią interesy kosztem obywatelek i obywateli. To, co może być naszą siłą, to działanie razem.

Tą grupową sprawczość widzimy np. przy masowych protestach, a jest przeciwko czemu protestować i o co walczyć. Inna kwestia to pewna konsekwencja. Jeśli walczę o prawa reprodukcyjne dla kobiet, a jednocześnie korzystam z produktów pochodzących z kontroli tych praw u innych istot, to zdaje się, że zaczynam wchodzić w intelektualny szpagat. Jeśli potępiam gwałt i przymuszanie do rodzenia, to dlaczego zgadzam się pić mleko od sztucznie zapłodnionych krów? Jeśli utożsamiam się z ideami równościowymi i nie zgadzam się na relację dominacji, to nie powinno mieć znaczenia czy występuje ona między kobietą a mężczyzną, czarnymi i białymi czy ludźmi i zwierzętami.

AW: Realizujesz film dokumentalny https://pomagam.pl/film-one poświęcony powiązaniom między szowinizmem gatunkowym a seksizmem, homofobia, rasizmem. Jaki jest wspólny mianownik tych różnych form wykluczenia? Co je łączy? Patriarchat, kapitalizm, religia? Kto jest naszym wspólnym wrogiem?

G: Powinnam odpowiedzieć – system. Tak się składa, że dla mnie te 3 elementy to emanacje tego samego porządku. Patriarchat to sfera kulturowo-społeczna, religia to strefa społeczno-polityczna, a kapitalizm jest sferą polityczno-gospodarczą. Tak więc wszystkie trzy zazębiają się, tworząc pewien globalny układ geopolityczny. Oczywiście nie twierdzę, że kiedyś było lepiej np. w średniowieczu, należy jednak pamiętać, że i wtedy świat był zbudowany na dominacji. Kapitalizm nie istniał, ale patriarchat w sensie kulturowym, jak najbardziej. Cała znana nam kultura, z której wyrośliśmy my – zachodni świat hiperkonsumpcji, ma swoje źródła w Europie, która uznała się za tak postępową cywilizację, że raczyła nieść w świat swoją mądrość i wartości, przy okazji kolonizując różne jego zakątki. A analizując tą męskocentryczną narrację, ciężko nie zauważyć, że cała została stworzona  przez uprzywilejowanych mężczyzn dla innych uprzywilejowanych mężczyzn. Nie ma w niej perspektywy osób, które nie identyfikują się jako mężczyźni.  Wykluczono z niej większość społeczeństwa, tworząc jasną hierarchię. Mężczyźni – bohaterzy, wieszcze, artyści, politycy, naukowcy robiący karierę oraz kobiety pracujące za darmo w domu i rodzące dzieci. Żeby nie chciały się buntować, można było użyć asa z rękawa –  pod postacią Boga i wzmocnić ten porządek usprawiedliwiając go prawem boskim czy prawem naturalnym. Jeśli kobiety się buntowały – na stos albo do piekła!

Strach pomaga w kontroli, dlatego kapitalizm też chętnie po niego sięga. Bazuje w końcu na podobnych schematach co religie: obiecuje szczęście – tylko przez konsumpcje, wywołuje poczucie strachu o miejsce pracy, żeby móc skuteczniej wyzyskiwać, spowiada, ale zamiast rozgrzeszenia, daje darmowy dostęp do jakiejś aplikacji albo kod promocyjny. To, co jednak istotne: kapitalizm wyznaczył porządek ogólnoświatowy.

AW: Opowiesz coś więcej o idei, która przyświeca Twojemu filmowi?

G: Chciałabym, aby różne osoby otworzyły się na inne perspektywy i wspierały się nawzajem. Tak jak grupa gejów i lesbijek z Anglii w trakcie rządów Margaret Thacher, którzy pomagali represjonowanym podczas strajków górnikom. Robili to, chociaż nie mieli w tym „interesu”, ale znali doskonale brutalność policji ze swojego życia. Opowiada o tym film zatytułowany Pride.  Potrzebujemy radykalnej solidarności. Ważnym tematem w realizowanym przeze mnie filmie, jest obnażanie pewnych podwójnych standardów, które świetnie organizują nam świat. Sama mówisz w którymś momencie podczas nagrania o victim blaming. Feministki go piętnują, ale jeśli zaczynamy używać go w odniesieniu do niższych klas społecznych (patole) albo zwierząt (szkodniki) stają się one dla nas niezauważalne. Dzieje się też to w dużej mierze ze względu na język. Jak pisał Wittgenstein „granice mojego języka, są granicami mojego świata”. Język jest ideologią, którą przesiąkamy razem z nauką słów, przez co staje się ona przezroczysta. A słowa zawsze niosą pewien ładunek, nie są neutralne. I tak język staje się narzędziem opresji.

AW: Wiemy, że słowa są ważne. Kształtują to, jak postrzegamy zwierzęta, jak postrzegamy ludzi, mogą kreować świat pełen przemocy. Widzimy to choćby na przykładach krajów, w których doszło do ludobójstwa. Pierwszym etapem było zawsze przygotowanie gruntu językiem, odhumanizowanie ofiar. Również w kontekście zwierząt możemy mówić o przydatnych kategoriach typu szkodnik i obudowanym wokół nich dyskursie eksterminacyjnym. No właśnie, jak zatem język kształtuje postrzeganie zwierząt, kobiet, osób nieheteronormatywnych, osób o innym kolorze skóry?

G: Język jest narzędziem systemu, grupy, która dominuje w danym układzie. W naszym przypadku, jeśli mówimy o patriarchacie, kapitalizmie czy totalitaryzmie, język służy władzy. Tak się składa, że nasz świat urządzili nam w głównej mierze mężczyźni. Istotne więc było stworzenie narzędzia, które pozwala kontrolować jednostki. Świetnie to widać, kiedy przytaczamy słowa wytrychy czy pewne kalki myślowe.

W naszej kulturze np. mamy bardzo wyraźny dualny podział na to, co męskie i żeńskie (nawet tu nie ma miejsca na inne tożsamości!). Kobietom przypisuje się pewne cechy, takie jak emocjonalność, wrażliwość, delikatność, zmysłowość itd. Mężczyznom racjonalność, siłę, „męskość”, wytrzymałość. Problem polega na tym, że słowa te nie tylko nie mają nic wspólnego z opisem rzeczywistości, która czarno-biała być nie chce, ale co gorsza, zaczyna ją kreować.

Bo jeśli dziewczynka od małego słyszy, że ma być grzeczna, jeśli coś przeskrobie, albo że jest ładna, jeśli chce się ją pochwalić, to zaczyna rozwijać swoją osobowość, dostosowując się do cech, które od niej jako kobiety wymaga społeczeństwo. Bardzo często wbrew swoim potrzebom. To powoduje, że nie potrafimy dać przestrzeni dla całego spektrum osób nieheteronormatywnych, a także tych, które nie chcą przyjąć tych ról społecznych, które przewidziało dla nich społeczeństwo. Ja całe życie słyszałam, że jako kobieta powinnam być matką. Czyli moja wartość zależy od tego, czy wypełnię misję, jaką przygotowało dla mnie społeczeństwo. Liczy się moja funkcjonalność. Dokładnie tak jak w kapitalizmie. Jeśli nie spełniam oczekiwań i nie wpisuje się w schemat zachowań, język „przywołuje” do porządku. Kobieta prowadząca aktywne życie seksualne (co zarezerwowane jest dla mężczyzn, bo kobieta musi być zależna) nazywana jest dziwką. Mężczyzna, który jest wrażliwy, nazywany jest pedałem bądź babą. Kobiety określa się też pejoratywnymi nazwami zwierząt: kura domowa, suka, larwa itd.

Nazw zwierząt używano również do określania różnych grup etnicznych czy społecznych, dehumanizując je i dając w ten sposób pewien rodzaj legitymizacji dla ich wykluczenia. Znamy przecież przykłady eksterminacji pod pretekstem oczyszczania społeczeństwa z karaluchów czy szczurów. Bo zabijanie zwierząt w języku mamy opanowane do perfekcji, a po śmierci dalej odbieramy im podmiotowość, nazywając szynką, futrem czy skórzaną torebką. Myśliwi regulują populację i pozyskują trofea, a krowy „dają” mleko. Tak właśnie wygodnie urządziliśmy się w ciepłym fotelu dominacji.

AW: Co każdy z nas może zrobić, by zmienić język wspierający eksploatację zwierząt i ludzi? Jak kształtować swój język by nie szkodził, a może nawet wspierał innych i inne?

G: Przede wszystkim musimy być uważni i uważne, nie tylko na to, co mówimy, ale i jak o tym mówimy. Jeśli wspominamy o ukochanej kotce, określając się jako jej właścicielka, to przecież pośrednio, dajemy przekaz, że kogoś posiadamy. Jak rzecz. Jeśli mówimy o zwierzętach, że zdychają, a nie umierają, to odmawiamy im godności nawet w tym procesie, który jest najbardziej równościowy na świecie – śmierci.

Trywializujemy czyjąś śmierć, co oczywiście ma na celu ugładzić nasze ewentualne wyrzuty sumienia dotyczące eksploatacji innych istot. Już samo mówienie o zwierzętach „coś”, a nie „ktoś” powoduje odebranie podmiotowości i sprowadzenie do przedmiotu. Odzyskujmy więc słowa, twórzmy nowe i bądźmy uważni i uważne na to, jak mówmy nie tylko o zwierzętach, ale też o ludziach. Używajmy końcówek zgodnie z identyfikacją płciową danej osoby, wprowadzajmy do naszego języka nowe słowa i propagujmy je tak, by tworzyć przestrzenie dla tych pomijanych.

Mówiąc np. o niebinarności, która dzięki temu, że została nazwana, zacznie również funkcjonować w powszechnej świadomości. Wprowadzenie do języka nowych pojęć jest w pewnym sensie zmaterializowaniem ich w przestrzeni publicznej.

fot. Maciej Soja

AW: W opresji dotykającej zwierzęta, ale też ludzi dominujący udział ma kapitalizm, możemy mówić o utowarowieniu zarówno zwierząt, jak i ludzi. Co kapitalizm robi nam i zwierzętom, jaki ma na nas wpływ? Czy, a jeśli tak, to jak możemy z tym walczyć?

G: Kapitalistyczne dążenie do maksymalizacji zysków i „konieczność” ciągłego wzrostu gospodarki zmusiły do optymalizacji kosztów, czyli m.in do sięgania po tanią lub darmową siłę roboczą oraz do masowej eksploatacji zwierząt i środowiska. Zwierzęta jako produkty poddawane są modyfikacjom ciał tak, aby zwiększyć wydajność „produkcji”. Masowa stała się też kultura, która będąc takim samym jak inne produkty, homogenizuje społeczeństwa, utrwalając jednocześnie stereotypy np. dotyczące ról płciowych. Zaś dobrostan tego społeczeństwa mierzy się wzrostem PKB, z którego  znaczna część zysków trafia tylko do najbogatszych. I to właśnie ich interesów bronią rządy, pozwalając na ogromnej skali wyzysk pracownic i pracowników, grabieżczą gospodarkę surowców czy eksploatacją zwierząt na ogromną, niespotykaną dotąd w historii skalę. Pieniądz i konsumpcja są tak istotne, że utrzymuje się dyktatury, w tzw. republikach bananowych, żeby mieć tanie banany w sklepach. Jeśli więc nie przedefiniujemy tego, co jest miarą naszego rozwoju, to dalej będziemy tkwić w miejscu, niszcząc planetę i nas samych.

AW: Weganizm jest formą oporu wobec kapitalizmu, patriarchatu, jest swoistym aktem politycznym. Jednak coraz częściej obserwujemy też zakusy kapitalizmu w kierunku przejęcia narracji wegańskiej, by za pomocą weganizmu dokonywać swoistego vegan washingu i by, ograniczyć weganizm do wyboru tylko konsumenckiego. Czy coś da się z tym zrobić?

G: To zależy jak go definiujemy. W ujęciu kapitalistycznym jest to po prostu dieta roślinna. Dlatego to, co może nam zaoferować rynek, to wegańskie alternatywy mięs, mleka roślinne i masę innych produktów.

Widząc duży popyt, nawet najwięksi giganci sprzedający mięso, tacy jak np. McDonald’s, wprowadzają do swojej oferty pozycje roślinne. Z jednej strony wygląda to dość absurdalnie, że firma odpowiedzialna za śmierć 67 tys. krów dziennie ma w swoim menu roślinne burgery, ale z drugiej strony myślę, że to dobrze. I chociaż sama nigdy nie kupię w McDonald’sie burgera, to mając świadomość, że żywi on dziennie 1% populacji, bardzo się cieszę z tych wegańskich opcji.

Wiemy, że marne mamy szanse na to, aby wszyscy przeszli na weganizm w najbliższym czasie, ale redukcja konsumpcji produktów odzwierzęcych na dużą skalę, będzie miała wpływ na rynek, a o to między innymi też chodzi. Perspektywa zmienia się, jeśli myślimy o weganizmie jako o stylu życia polegającym na nie zadawaniu cierpienia. Wtedy logiczną konsekwencją jest wybieranie nietestowanych na zwierzętach kosmetyków, nie chodzenie do zoo czy niekupowanie zwierząt.

Ale czy jeśli nie chcemy zadawać cierpienia i nie zgadzamy się na robienie tego przez innych, to nie powinniśmy uwzględnić w naszej wrażliwości całego spektrum grup, które doświadczają opresji? Uchodźczynie i uchodźcy, ofiary pedofilii, ofiary przemocy domowej, osoby pracujące w warunkach niewolnictwa, mniejszości seksualne, osoby niebinarne, mniejszości religijne, więźniarki i więźniowie, osoby z terenów dotkniętych konfliktami zbrojnymi, wysiedlane rdzenne społeczności itd. Taka perspektywa to już dużo poważniejsze zobowiązanie niż eliminacja kilku produktów i usług. Wiadomo też, że nie da się tego zrealizować w 100%, ale warto być uważnymi i otwartymi na Innych.

AW: Kapitalizm jest też powiązany z obecną pandemią choroby spowodowanej przemocą i zabijaniem zwierząt. Pandemia koronawirusa to nie jedyne zagrożenie epidemiologiczne związane z jedzeniem mięsa i produktów odzwierzęcych, a mokre targi to nie jedyne miejsca, z których może przyjść zagrożenie dla ludzi….

G: Ebola, BSF (choroba wściekłych krów), ptasia i świńska grypa, SARS, MERS, Nipha, Zika były związane z konsumpcją mięsa i produktów odzwierzęcych. Świetnie tłumaczy to amerykański biolog Rob Wallace, autor książki Wielkie farmy powodują wielkie grypy: mówiąc o naszej planecie jako wielkiej farmie, gdzie potentaci branżowi dążą do kontrolowania rynku żywności. „Niemal całość projektu neoliberalnego jest zorganizowana wokół wspierania wysiłków firm z bardziej rozwiniętych krajów uprzemysłowionych w celu grabieży ziemi i zasobów słabszych krajów”. Wzrost monokultur i wkraczanie na uprzednio dzikie tereny przekraczają naturalne bariery, zwiększając tym samym kontakty z dzikimi zwierzętami i jednocześnie ułatwiając  przenoszenie patogenów. Ale to nie wszystko, ścisk panujący na fermach przemysłowych obniża reakcje immunologiczną i zwiększa „zjadliwość” wirusów.

AW: Wychodzi na to, że weganizm jest fundamentalnie racjonalnym wyborem, jeśli chcemy ochronić siebie przed kolejnymi epidemiami, planetę przed degradacją, a zwierzęta przed cierpieniem i śmiercią. Jednak prócz naszych indywidualnych wyborów, nie należałoby wprowadzić jakichś rozwiązań systemowych?

G: Myślę, że świat się mocno zmienia. Gdy zaczynałam działać ponad 10 lat temu, wiele kwestii było nie do ruszenia. To wtedy zawiązała się np. kampania antyfutro, która pierwszy raz w historii, ma realną szanse na wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt na futra w Polsce. Pamiętajmy, że przemysł, który ma ogromne pieniądze na propagandę, nieustannie nas oszukuje. Dzięki śledztwom pokazujemy, jak jest i wiele osób nie zgadza się na taką rzeczywistość. Jestem więc w pewnym sensie optymistką, bo widzę wiele zmian, które zaszły w ciągu zaledwie 10 lat. Wegańskie knajpy, rozbudowana sieć ruchów antyłowieckich, coraz mniejsza popularność cyrków ze zwierzętami itd. Z drugiej strony, mam wrażenie, że kapitalizm się umacnia, a świat kręci coraz bardziej w prawo. Wizja czarno-białego świata z prostymi rozwiązaniami mnie przeraża. Zagrożenie nacjonalizmem i ekstremizmem religijnym to często pierwsze kroki do opresji grup mniejszościowych. A nie ma mowy o wyzwoleniu zwierząt bez wyzwolenia ludzi. Bo jeśli chcemy zakończyć zjawisko relacji dominacji, to musimy z nim walczyć, niezależnie od tego, kogo ono dotyczy.

Rozmawiała Aśka Wydrych
Dziękujemy Adriannie Chorąży za korektę rozmowy!

Gdy chcą nam zabronić karmienia zwierząt…

Wiele osób pyta nas, czy ktoś – sąsiedzi, spółdzielnia mieszkaniowa albo ogródki działkowe – mogą zakazać dokarmiania zwierząt: wolno żyjących kotów, ptaków lub innych. Wiele osób zgłasza się do nas z problemami związanymi właśnie z dokarmianiem zwierząt, wiele z nich spotyka się z agresją, złośliwością, a także w sytuacjach ekstremalnych doświadcza utraty dokarmianych podopiecznych.

Gołębie posilające się ziarnem

W polskim prawie nie istnieje zapis, który bezpośrednio zabrania dokarmiania zwierząt, dlatego nie można takich działań zabronić ani za nie karać.

Zazwyczaj przeciwnicy dokarmiania zwierząt powołują się na przepisy porządkowe spółdzielni lub wspólnot mieszkaniowych, bywa, że również na art. 145 Kodeksu wykroczeń (Kto zanieczyszcza lub zaśmieca miejsca dostępne dla publiczności, a w szczególności drogę, ulicę, plac, ogród, trawnik lub zieleniec podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany.).

Należy zauważyć, że w przypadku wprowadzenia przez spółdzielnie lub wspólnoty zakazu dokarmiania zwierząt, podmioty te powinny wskazać miejsca przeznaczone do dokarmiania. A jeśli tego nie uczyniły, należy wystąpić z wnioskiem o wyznaczenie takich miejsc.

Jednocześnie należy pamiętać, że wszelkiego typu regulaminy wewnętrzne nie mogą być traktowane jako nadrzędne w stosunku do Ustawy o ochronie zwierząt lub poszczególnych rozporządzeń, a tym samym regulamin nie może naruszać prawa zwierząt do wolnego życia.

Taką interpretację potwierdził w 2016 roku wyrok sądu. Chodziło o odebranie pani Ewie Łazowskiej z Teofilowa działki na terenie ROD za dokarmianie kotów wolno żyjących.

Szeroko o problemie dokarmiania kotów na terenie ogródków działkowych (który ma jednak przełożenie też na inne zwierzęta) pisze Karolina Kuszlewicz, adwokatka, autorka książki „Prawa zwierząt. Praktyczny poradnik” oraz autorka bloga W imieniu zwierząt i przyrody – głosem adwokata. Wskazuje ona, że zwierzęta nieudomowione żyją w warunkach niezależnych od człowieka, nie są przez niego utrzymywane, a jedynie wspomagane i zakaz utrzymywania zwierząt oraz dokarmiania ich na terenie ROD może, co najwyżej, dotyczyć psów i kotów posiadających właściciela. Karolina Kuszlewicz podkreśla, że zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt zwierzęta wolno żyjące stanowią dobro ogólnonarodowe i powinny mieć zapewnione warunki rozwoju i swobodnego bytu. Z dokładną analizą tego zagadnienia przez Karolinę Kuszlewicz możecie się zapoznać na stronie jej bloga.

Zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt (art. 6 punkt 1a i 2 podpunkt 9, art. 35 punkt 1a, 2) złośliwe strasznie zwierząt jest traktowane jako przestępstwo znęcania się nad zwierzętami, a za przestępstwo uznaje się również niezapewnienie zwierzęciu jedzenia, wody, leczenia. Dlatego, jak podaje Gazeta Prawna:

wyłapywanie, płoszenie, przeszkadzanie w karmieniu jest kwalifikowane jako znęcanie się. Natomiast za zniszczenie mienia, np. kociej budki, są konkretne konsekwencje, wynikające zarówno z kodeksu karnego, jak i cywilnego. Po zebraniu materiału dowodowego takie sprawy powinny być kierowane na policję.

Dokarmiając zwierzęta, warto trzymać się kilku podstawowych zasad:

  1. Karmienie powinno odbywać się w miejscach ustronnych i bezpiecznych dla zwierząt, najlepiej w godzinach małego natężenia ruchu drogowego.
  2. W celu uniknięcia problemów warto karmić zwierzęta poza terenem spornym.
  3. Dobrym rozwiązaniem jest stawianie pokarmu na tacy, plandece lub czymś podobnym, a po zakończeniu dokarmiania zwierząt zabranie przedmiotu wraz z resztkami jedzenia ze sobą.
  4. Należy utrzymywać miejsca karmienia w czystości i porządku, nie tylko po to, by uniknąć oskarżeń o zaśmiecanie, ale przede wszystkim ze względu na zdrowie i dobrostan zwierząt.
  5. Zwierzętom należy podawać pokarm dostosowany do ich gatunku i potrzeb żywieniowych. Niech to będą produkty pełnowartościowe, a nie zalegające resztki z obiadu czy zapleśniały chleb.
  6. W sytuacji, gdy wspólnota lub spółdzielnia wprowadziła zakaz dokarmiania, a nie wyznaczyła miejsc do tego przeznaczonych, warto wystąpić o wyznaczenie takiego miejsca lub miejsc. W przypadku, gdy takie miejsce nie zostanie ustalone, a spółdzielnia będzie w dalszym ciągu utrudniała dokarmianie, należy zawiadomić policję o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, powołując się na Ustawę o ochronie zwierząt – art. 35 punkt 1a, 2. W naszym poradniku możecie sprawdzić jak to zrobić.

Fundacja Czarna Owca Pana Kota

I kolejny rok za nami – podsumowanie działań w 2019 roku

Kończy się kolejny rok, nadchodzi czas podsumowań! W 2019 roku Owca obchodziła swój jubileusz – skończyła równo 10 lat! Tak szybko to minęło!  To, czy Owca będzie działać również i w przyszłym – 2020 roku – zależy od Twojej pomocy!

Już dziś możesz nam pomóc działać. Jak to zrobić? Jest kilka dobrych sposobów!

  1. wesprzyj nas darowizną  – jednorazową, ale najlepiej ustaw stałe polecenie przelewu ➡ https://locoslocos.com/wspieram/
  2. zaadoptuj wirtualnie jednego z naszych stałych podopiecznych ➡  https://locoslocos.com/adopcje/
  3. podaruj nam swój 1% ➡ https://locoslocos.com/1-procent/
  4. robiąc zakupy w Internecie korzystaj z portalu www.fanimani.pl i wybierz do wsparcia naszą organizację ➡  https://fanimani.pl/fundacja-czarna-owca-pana-kota/
  5. ustaw na Facebooku dla Owcy zbiórkę urodzinową i zachęć znajomych do jej wsparcia ➡ https://www.facebook.com/fund/CzarnaOwcaPanaKota/

Co zrobiliśmy w 2019 roku?

Dzięki Waszym darowiznom, wirtualnym adopcjom i pieniądzom z 1%;

  • byliśmy w stanie dalej opiekować się zwierzętami, które dożywotnio znajdują się pod stałą opieką Owcy – są to ptaki i koty. Mogliśmy zapewnić im opiekę weterynaryjną, karmę leki, suplementy, środki higieniczne. Byliśmy też w stanie przyjmować kolejne potrzebujące pomocy zwierzęta, i te na rehabilitację i te, szukające domu na stałe.  Liczba ptaków – stałych podopiecznych, które już nie wrócą na wolność ze względu na różne dolegliwości (choroby nerek, złamania skrzydeł, choroby przewlekłe) – przekroczyła w tym roku 60 ptaków. Pod opieką fundacji znajdują się również 3 koty cierpiące na choroby przewlekłe.

  • byliśmy w stanie przyjmować kolejne zwierzęta potrzebujące pomocy, leczyć je, rehabilitować a potem przywracać na wolność.  W 2018 roku wypuściliśmy kolejne kilkanaście ptaków na wolność, niestety nie wszystkim udało się pomóc – część ptaków, która do nas trafiła była w tak beznadziejnym stanie, że nie udało im się pomóc.

  • opracowaliśmy poradnik jak rozpoznać chore zwierzę, by ułatwić opiekunom rozpoznanie, kiedy coś niepokojącego dzieje się ze zwierzęciem. Poradnik obejmuje: psy, koty, króliki, szczury, myszy, świnki morskie, chomiki, koszatniczki, szynszyle, ptaki)
  • zrobiliśmy dodruk zaktualizowanej, w nowej szacie graficznej „Książki o prawach zwierząt” (kolejne 250 egzemplarzy). Książkę można zamawiać przez naszą stronę:  https://locoslocos.com/ksiazka 

Dzięki dotacji z Programu Demokracja w Działaniu Fundacji im. Stefana Batorego;

  • razem ze Stowarzyszeniem EKOSTRAŻ przez 9 miesięcy prowadziliśmy monitoring gmin pod kątem wydawania decyzji administracyjnych o odbiorze zwierzęcia.  Monitoringiem objęliśmy 1/3 losowo wybranych gmin wiejskich, wiejsko-miejskich, miejskich, miasta na prawie powiatu, 1/3 Samorządowych Kolegiów Odwoławczych, 1/3 Wojewódzkich Sądów Administracyjnych oraz Naczelny Sąd Administracyjny.
  • opracowaliśmy razem ze Stowarzyszeniem EKOSTRAŻ na podstawie monitoringu raport wraz z rekomendacjami „Filantropi czy złodzieje? O czasowym odbieraniu zwierząt”. Przeczytaj nasz raport!

Okładka raportu Filantropi czy złodzieje? O czasowym odbieraniu zwierząt

  • zorganizowaliśmy konferencję prasową na temat wyników monitoringu. O naszym raporcie materiały ukazały się m.in. w Radio Zet i Radio Polskie 4.
  • przeprowadziliśmy przed wyborami parlamentarnymi  2019 roku kampanię Głosuj dla zwierząt: powstała strona internetowa https://locoslocos.com/glosuj/, wysłaliśmy do głównych partii politycznych zapytania w formie dostępu do informacji publicznej o ich programy w zakresie ochrony prawnej zwierząt,  a ich odpowiedzi udostępniliśmy na naszej stronie. Wprowadziliśmy na stronie możliwość wysłania postulatów dotyczących zwierząt do poszczególnych partii, tak by dać im do zrozumienia, że temat prawnej ochrony zwierząt jest tematem ważnym dla ich wyborców.

  • dzięki grantowi mieliśmy możliwość zainwestowania w rozwój instytucjonalny Fundacji (zakup laptopa, budowa własnej struktury e-mail marketingowej, audyt bezpieczeństwa przechowywanych danych).

Dodatkowo

  • przez cały rok udzielaliśmy setek fachowych porad dla osób z całej Polski w zakresie leczenia i opieki nad dzikimi zwierzętami.
  • kontynuowaliśmy zbieranie podpisów pod petycją o zmianę Ustawy o ochronie zwierząt (https://petycja.czarnaowca.org/)
  • publikowaliśmy teksty i byliśmy obecni w mediach wypowiadając się na temat praw zwierząt i wyników naszych monitoring.  Nasze raporty przywoływały opiniotwórcze media (Gazeta Prawna, Gazeta Wyborcza, Radio Tok FM, oko.press).  Na wyniki naszych monitoringów powoływały się w swoich książkach m.in. adwokatka Karolina Kuszlewicz w książce „Prawa zwierząt. Praktyczny przewodnik” i ekspert z zakresu bezpieczeństwa Piotr Niemczyk w książce „Pogarda:  Dlaczego w Polsce rośnie liczba przestępstw z nienawiści”. Co nas cieszy również  kwartalnik kryminalistyczny „Problemy Kryminalistyki” wydawany przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji powoływał się na nasz raport.
  • objęliśmy swoim patronatem/matronatem: książkę Melanie Joy „Ponad przekonaniami. Weganie, wegetarianie i mięsożercy przy jednym stole” wydaną przez Wydawnictwo Marginesy i  opowieść graficzną Shauna Tana „Opowieści z głębi miasta” wydaną przez Kulturę Gniewu.
  • objęliśmy swoim patronatem/matronatem dwie konferencje „Święta Krowa czy stek? Weganizm i wegetarianizm w ujęciu społeczno-kulturowym” organizowaną przez Koło Naukowe Porównawczych Studiów Cywilizacji oraz konferencję „Dobrostan zwierząt. Prawo-etyka-filozofia”, organizowaną przez Studenckie i Doktoranckie Koło Naukowe Praw Zwierząt UWr.
  • byliśmy jedną z organizacji, których zwierzęta zostały pokazane w filmie kampanii Organizacje społeczne. To działa na Ogólnopolski Dzień Praw Zwierząt.
  • prowadziliśmy dla Was blog dzieląc się naszą wiedzą.

Pomóż nam dalej działać dla zwierząt w 2020 roku!

Co podarować pod choinkę? Krótki przewodnik

Grudzień to taki fajny miesiąc, w którym lubimy innym dawać prezenty. Czasem trudno się zdecydować, co wartościowego i jednocześnie zmieniającego podejście do zwierząt podarować czytającym znajomym, przyjaciołom czy najbliższym. W tym roku postanowiliśmy Wam ułatwić te dylematy i przygotowaliśmy krótki przewodnik po wartościowych publikacjach na temat zwierząt. A obrodziło nam książkami poruszającymi ten temat, obrodziło!

1.   Dla nas osobiście absolutnym hitem jest graficzna książka „Opowieści z głębi miasta” Shauna Tana wydana przez Wydawnictwo Kultura Gniewu. To bez wątpienia najpiękniejsza książka wydana w tym roku w Polsce! To historie, w których świat stworzony przez ludzi spotyka się w zaskakujący sposób ze światem zwierząt, a relacje człowieka z innymi stworzeniami przestają być oczywiste.

2.   Książka kucharska blogerki Alicji Rokickiej, prowadzącej blog Wegan NerdŚwiętujemy! Roślinne przepisy na uroczystości i święta” to naszym zdaniem prezentowy samograj, który można podarować każdemu i każdej: czy to weganinowi/nce, wegetarianinowi/nce czy osobie jedzącej zwierzęta. Podobnie jak inny prezentowy samograj również wydany przez Wydawnictwo Marginesy, ale w ubiegłym roku: „Nowa Jadłonomia – roślinne przepisy z całego świata”.

3.    Jak jesteśmy przy Wydawnictwie Marginesy, to warto zwrócić uwagę na serię EKO tego wydawnictwa. Znajdziemy w niej wiele interesujących publikacji – my szczególnie polecamy wydane w ostatnim czasie „Lisy. Historia miłości i odrazy”, którą recenzowaliśmy na naszym blogu. To książka opisująca historię ludzkiej brutalności i konstruowania usprawiedliwień dla ludzkiej niegodziwości wobec lisów. Inną tegoroczną pozycją wydaną w tej serii jest książka „Manifest zwierząt. Sześć powodów, żeby okazywać więcej współczucia” Marca Bekoffa. Marc Bekoff to uznany etolog, którego raczej nie trzeba przedstawiać. A jego książka daje mocnego kopa, by przestać myśleć, że nic nie możemy. Pokazuje, że wiele zależy od nas i że sami możemy sprawić, by otaczający nas świat stał się nieco bardziej przyjazny i ludziom i zwierzętom.

4.       I już naprawdę ostatnia książka Wydawnictwa Marginesy w tym zestawieniu – wydana w tym roku książka psycholożki i aktywistki dr Melanie Joy „Ponad przekonaniami. Weganie, wegetarianie i mięsożercy przy jednym stole”. To książka o tym, jak z szacunkiem dla rozmówcy mówić o swoich etycznych wyborach oraz jak nauczyć się asertywnie komunikować z innymi w tym zakresie.

5.       Karolina Kuszlewicz, adwokatka, autorka bloga W imieniu zwierząt i przyrody – głosem adwokata opublikowała w tym roku książkę „Prawa zwierząt. Praktyczny przewodnik”. To zaangażowany i przyjazny zwierzętom głos w sprawie obowiązującego obecnie prawa, Ustawy o ochronie zwierząt i kierunku, w jakim powinna być zmieniana. Publikacja będzie nieocenioną pomocą zarówno dla aktywistów z organizacji prozwierzęcych, osób prywatnych, które samotnie walczą o zwierzęta pod swoją opieką, ale też dla przedstawicieli organów ścigania, wymiaru sprawiedliwości i administracji publicznej.

6.       O teorii praw zwierząt i etycznym traktowaniu zwierząt traktuje także książka opracowana przez naszą Fundację „Książka o prawach zwierząt”. To aktualizacja pierwszego wydania z 2014 roku. Chyba wiele osób pamięta jej zieloną okładkę! Książka przybliża myśl anglosaskich filozofów społecznych w zakresie praw zwierząt i zawiera inspirujące wywiady z osobami publicznymi i aktywistami. Możecie ją zamówić przez naszą stronę https://locoslocos.com/ksiazka/

7.       Wydawnictwo Krytyka Polityczna podobnie jak Marginesy oferuje nam serię poświęconą zwierzętom. Zostały w niej wydane w ubiegłym roku „Dziękuję za świńskie oczy” Dariusza Gzyry (jest już dodruk książki!), „Polskie mięso” Jasia Kapeli i „Poza słowami” Carla Safina. Nie namawiamy do rozbuchanej konsumpcji, ale tym razem mówimy: od razu kupcie wszystkie!

Fundacja Czarna Owca Pana Kota

Jak świętować roślinnie?

Jeśli szukacie doskonałego prezentu dla każdego i każdej, weganina i weganki, wegetarianina i wegetarianki, a także, a może w szczególności dla osób jeszcze jedzących zwierzęta, to możecie przestać już szukać! Prezent doskonały został wydany w listopadzie przez Wydawnictwo Marginesy i jest książką kucharską jednej z najbardziej popularnych blogerek kulinarnych w Polsce – Alicji  Rokickiej, autorki wegańskiego bloga Wegan Nerd.

Dla lubiących tradycyjne smaki i regionalne potrawy, tęskniących za smakiem potraw z dzieciństwa, szukających możliwości odtworzenia swojego comfort food po przejściu na wegetarianizm czy weganizm – ta książka to jest po prostu must have! „Świętujemy! Roślinne przepisy na uroczystości i święta” to prawdziwy prezentowy samograj, w dodatku z przyjemną i zachęcającą do jedzenia grafiką i zdjęciami. Książka będzie doskonałym pretekstem do wspólnego z przyjaciółmi czy rodziną gotowania, może się przydać jako zachęta do wypróbowania wegańskich przepisów dla osób obawiających się, że na weganizmie będą „jeść trawę”. Wegan Nerd w swojej książce pokazuje, że jedyne, czego się można na weganie obawiać – to kulinarnej rozpusty!

W książce zostały zweganizowane chyba wszystkie najbardziej popularne przepisy na tradycyjne, świąteczne (nie tylko bożonarodzeniowe, ale i wielkanocne) potrawy. Są przepisy na barszcz z uszkami, rosół, grochówkę, żurek, kulebiaki, pierogi, gołąbki, kluski różnego typu, krokiety, kartacze, boczniaki, steki, gulasze, rolady, strudle, potrawy przypominające smakiem i wyglądem tradycyjne potrawy rybne. A prócz tego wiele przepisów na smakowite pasty, pasztety, zupy i słodkości! Łącznie ponad 100 przepisów podzielonych tematycznie na śniadania, obiady, podwieczorki, zupy, drugie dania i desery.


Wydawnictwo Marginesy reklamuje książkę hasłem „Te święta nie mogą się nie udać”. Jak do tej pory w praktyce wypróbowaliśmy kilka przepisów  są świetne. Jesteśmy przekonani, że jeśli wykorzystacie przepisy z tej książki to  pod względem kulinarnym święta z pewnością będą udane! I to bez względu na to, czy obchodzicie święta, czy traktujecie je jako czas wolny, podczas którego możecie się zrelaksować!

Doskonałym uzupełnieniem dla tej książki, będzie podarowanie bliskim czy przyjaciołom opracowanej przez naszą Fundację „Książki o prawach zwierząt” jako uzupełnienia świątecznego odpoczynku o  etyczne rozważania dotyczące praw zwierząt i weganizmu.  Do czego Was serdecznie zachęcamy – książki można zamówić na naszej stronie: https://locoslocos.com/ksiazka/

Dziękujemy Wydawnictwu Marginesy za przekazanie książki do recenzji!

Fundacja Czarna Owca Pana Kota

Nowy raport „Filantropi czy złodzieje” już jest!

Już jest dostępny w wersji elektronicznej raport o procedurze czasowego odbioru zwierzęcia. Podobnie jak poprzednie został opracowany wspólnie przez Owcę i Stowarzyszenie Ekostraż. Przez 9 miesięcy  wspólnie monitorowaliśmy 1/3 gmin, Samorządowych Kolegiów Odwoławczych i Wojewódzkich Sądów Administracyjnych pod kątem wydawania decyzji administracyjnych o odbiorze zwierzęcia, gdy opiekun się nad nim znęca.

Okładka raportu Filantropi czy złodzieje? O czasowym odbieraniu zwierząt

Czy instytucja czasowego odbioru zwierzęcia jest potrzebna? Może należy uszczelnić już istniejące przepisy?

Czy organizacje odbierające zwierzęta podczas interwencji to filantropi czy może złodzieje? Ratują  zwierzęta czy się na nich bogacą?

Co się dzieje ze zwierzętami po ich odebraniu opiekunowi?

Jak długo trwają postępowania decydujące o odebraniu zwierzęcia opiekunowi?

Wokół procedury odbioru zwierzęcia przez organizacje prozwierzęce narosło wiele mitów i wątpliwości. Nasz raport je rozwiewa, a także proponuje rozwiązania, które będą skutecznie chronić zwierzęta, jak też przeciwdziałać ewentualnym nieprawidłowościom.

Monitoring i opracowanie raportu mogliśmy zrealizować dzięki dotacji w ramach Programu Demokracja w Działaniu Fundacja Batorego

Historia pewnej nienawiści

W lipcu 2019 można było przeczytać w polskich mediach wstrząsającą informację o tym, jak dwaj rolnicy z gminy Bierawa złapali lisa, a potem przez wiele dni go torturowali. Strzelali do niego z wiatrówki, topili, dźgali widłami. Tłumaczyli się przed sądem, że lis ukradł im kilka kur. Zostali skazani na 3 tys. grzywny oraz wyrok pozbawienia wolności – oczywiście w zawieszeniu. Wyrok nie jest żadnym zaskoczeniem, bo monitoringi wymiaru sprawiedliwości prowadzone przez Owcę i Ekostraż pokazują, że 86% wyroków pozbawienia wolności za znęcanie się nad zwierzętami lub ich uśmiercanie  jest orzekanych w zawieszeniu.

Zbrodnia opisana powyżej wpisuje się w wielowiekowy proces uprzedmiotawiania zwierząt za pomocą języka i etykiety „szkodnika”. Prócz lisów jeszcze kilka innych gatunków zwierząt zostało umieszczonych przez ludzi w szufladzie z napisem „szkodniki” – dziki, bobry, sroki, gołębie, gryzonie. Ale to lisom jest poświęcona ostatnio wydana przez Wydawnictwo Marginesy książka Lucy Jones. Lisy to jedne ze zwierząt, którym ludzka ekspansja zabrała przestrzeń życiową, poddając zajmowane przez nie naturalne tereny przekształceniu i brutalnej kolonizacji betonem. Lisy podobnie jak wiele innych gatunków, gdy zostały wyparte ze swoich naturalnych rewirów, zaczęły zamieszkiwać miasta, stając się ofiarą zmasowanej obecnie nagonki i dyskursu eksterminacyjnego. Ludziom łatwiej tolerować w swoim otoczeniu beton, smog i inne zanieczyszczenia niż przyrodę. Przeszkadza im obecność zwierząt, ich odgłosy, wydzieliny, fakt, że zwierzęta są obok nich. Paraliżuje ich paranoiczny strach przed naturą i dzikością, będący efektem wielowiekowej tradycji przeciwstawiania natury i kultury.

Właśnie o tym jest książka „Lisy. Historia miłości i odrazy”. Książka Jones to zajmująco napisana historia ludzkiej brutalności, podłości, psychozy i paranoidalnych wyobrażeń o zwierzętach, a także konstruowania usprawiedliwień dla ludzkiej niegodziwości. Autorka wiele miejsca poświęca nie tylko temu, jak ewoluował w czasie wizerunek lisa jako przebiegłego, brutalnego i psychopatycznego mordercy zagrażającego ludziom i hodowanym przez niech zwierzętom, ale też pokazuje piętrowe manipulacje mediów, zwłaszcza tych powiązanych ze środowiskami konserwatywnymi i myśliwskimi. Pokazuje pogoń mediów za tanią sensacją kosztem życia zwierząt i tworzenia atmosfery zagrożenia.

Jednocześnie rozmawia z obiema stronami etycznego sporu – z myśliwymi i ludźmi blokującymi polowania. Znajdziemy w książce kuriozalne wypowiedzi myśliwych o tym, że lisy czerpią przyjemność, z tego, że myśliwi na nie polują. Byłoby to śmieszne, gdyby nie było tak strasznie bezduszne i świadczące o zerowej empatii i znajomości psychologii zwierząt. W tej części raził jej symetryzm, narzucona przez media idea wypaczonego obiektywizmu, wypośrodkowywania racji i nieopowiadania się po żadnej ze stron. Raziło szukanie racjonalnych wyjaśnień nierównego traktowania przez brytyjską policję przypadków przemocy pomiędzy myśliwymi i obrońcami zwierząt oraz lekceważenia przemocy myśliwych wobec aktywistów. Możliwe, że ta próba zrozumienia myśliwych związana jest również z tym, że dziadek autorki był myśliwym, a co zrozumiałe ciężko było jej zaakceptować to, że mógł nie być takim ideałem, za jakiego go w dzieciństwie uważała. Wielka szkoda, że Jones nie pociągnęła bardziej tematu osób ratujących lisy w różnego typu organizacjach społecznych i ośrodkach. To był bardzo interesujący wątek, który zasłużył na to, by stać się ważnym elementem książki.

Uwagę zwracała niekonsekwencja autorki, która z jednej strony – jakże słusznie – zwraca uwagę na to, jak w języku odbijają się uprzedzenia wobec lisów oraz jak media kształtują negatywny wizerunek tych zwierząt, ale jednocześnie sama używa w książce takich słów jak: „sport” na określenie polowań na zwierzęta, „szkodniki” na określenie lisów czy „biznes zwalczania szkodników” i „tępiciele szkodników” na określenie firm parających się zabijaniem listów na życzenie mieszkańców brytyjskich miast. Język i sposób, w jaki się wypowiadamy na różne tematy ma ogromne znaczenie, kształtuje nasze uprzedzenia i nawyki myślowe. Może wykreować świat pełen zła i przemocy,ale może również stworzyć świat przyjazny zarówno ludziom jak i innym zwierzętom.

Wielką zaletą książki jest jej informatywność, bez zbędnego przegadania i rozwlekłości. Książka zawiera wiele informacji m.in. o tym, jak historycznie wyglądał proces eksterminacji zwierząt dzikich w Wielkiej Brytanii, o brutalnych tradycjach konserwowanych przez klasy uprzywilejowane, do których wykorzystywano lisy i nie chodzi tylko o polowania na nie, o tym, jak rozwijała się debata publiczna na temat zwierząt i ich prawa do życia począwszy od połowy XVIII wieku. Jest też sporo wstrząsających danych, jak choćby informacja, że 80 tys. lisów rocznie jest zabijanych przez myśliwych, ale, że o wiele częstszą przyczyną jest śmierć pod kołami samochodów.

Szczególnie wartościowe jest podkreślanie w książce, że lis nie jest zwierzęciem domowym i nie powinien być jako takie traktowany, nie powinien być oswajany przez ludzi, a potem przetrzymywany, lecz raczej powinien żyć swoim życiem dzikiego zwierzęcia.

Równie ważną kwestią jest przyjrzenie się narastającej nienawiści rolników do zwierząt drapieżnych oraz konstatacja, że zamiast na ich eksterminacji, rolnicy i farmerzy powinni się skupić na zapewnieniu bezpieczeństwa zwierzętom przez nich hodowanym poprzez odpowiednie zabezpieczenie przed atakiem drapieżnika. Co jak pokazują rozmowy Jones z kilkoma nastawionymi bardziej ekologicznie rolnikami i ośrodkami konserwacji przyrody, jest jak najbardziej możliwe.

„Lisy” to książka napisana z ciekawością i sporą sympatią dla lisów, ale raczej z pozycji ekologicznych i dobrostanowych niż praw zwierząt. Zabrakło mi w niej podstawowego pytania: czy w ogóle mamy prawo zabijać zwierzęta. Mimo braku tej refleksji książka warta jest przeczytania i dogłębnego zastanowienia się nad naszymi relacjami z otaczającymi nas zwierzętami i przyrodą.

Tak na marginesie, Marginesy ponownie zatroszczyły się o to, by książka miała piękną okładkę. Zajrzyjcie koniecznie do wewnętrznej strony okładki!

Dziękujemy Wydawnictwu Marginesy za przekazanie książki do recenzji!

Aśka Wydrych

Powiedz nam co myślisz o czasowym odbiorze zwierząt!

Od stycznia tego roku Owca razem ze Stowarzyszeniem Ekostraż prowadzi kolejny monitoring – tym razem dotyczący instytucji czasowego odbioru zwierząt w sytuacji, gdy opiekun się znęca nad zwierzęciem.

Monitoringiem objęliśmy 1/3 wszystkich gmin (826 gmin), Samorządowych Kolegiów Odwoławczych (17) oraz Wojewódzkich Sądów Administracyjnych (6). Uzupełnieniem dla monitoringu są ankiety internetowe skierowane do przestawicieli/lek organizacji prozwierzęcych i osób prywatnych – badające ich doświadczenie w tym temacie:

👉 Ankieta dla przedstawicieli/lek NGO prozwierzęcych 👉 https://locoslocos.com/ankietadlango 

👉 Ankieta dla osób prywatnych 👉 https://locoslocos.com/ankieta-dla-prywatnych 

Ankiety będą aktywne do 2 września 2019, do godz. 23.59.  Zachęcamy do ich wypełniania i dzielenia się swoim doświadczeniem, przemyśleniami.

Dziękujemy!

Monitoring gmin pod kątem wydawania decyzji administracyjnych o odbiorze zwierzęcia prowadzimy dzięki dotacji w ramach Programu Demokracja w Działaniu Fundacji im. Stefana Batorego.