Zamach na dzikie zwierzęta
Wybór Jana Szyszki na Ministra Środowiska trudno nazwać „dobrą zmianą” dla zwierząt. Nowy – stary minister (znany choćby z chęci wycięcia Rospudy przed kilku laty) jest osobą, dzięki której myśliwi eskalują swoje żądania. Postanowiliśmy podsumować, to co się wydarzyło od sierpnia ubiegłego roku – jakie podejmowano działania przeciwko zwierzętom dzikim. Zebrane w jednym miejscu pokazują, że na naszych oczach jest prowadzona nekropolityka wobec dzikich zwierząt.
Co to jest nekropolityka?
O nekropolityce względem ludzi pisał najpierw Michel Foucault (koncept biowładzy, czyli kontrolowania i regulowania społeczeństwa w zakresie funkcjonowania populacji, decydowania o ciele obywateli – dostęp do aborcji, zapłodnienia in vitro, eutanazji, sterylizacji, związków partnerskich, kwestia ubezwłasnowolnienia itp.) i Achille Mbembe (prowadzenie polityki, w której decyzja o życiu i śmierci jest formą dominacji nad populacją i jest podejmowana np. na bazie kryterium rasowego). Nekropolityka to zatem możliwość dyktowania kto może żyć, a kto ma umrzeć.
Kronika nekropolityki
Patrząc na to, co obecnie dzieje się w Polsce, wydaje być jak najbardziej uzasadnione używanie w stosunku do działań wobec dzikich zwierząt określenia „nekropolityka”. Ta „kronika” może być niepełna, mogły nam umknąć pewne podejmowane działania, ale i tak to, co poniżej zebraliśmy, przedstawia przerażający zapis działań zmierzających już chyba tylko do całkowitej eksterminacji dzikich zwierząt.
Sierpień 2016
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Olszynie wydała zgodę na wniosek właścicieli stawów hodowlanych i gospodarstw rybackich na zabicie 1610 kormoranów, 183 czapli i 90 wyder na Warmii i Mazurach.
Wrzesień 2016
Specustawa mająca „ułatwić” walkę z Afrykańskim Pomorem Świń (brak tu refleksji nad etycznością zabijania dzików czy świń, jest to przeźroczyste — zwierzęta hodowlane już za życia traktowane są jak umarłe i przeliczane na tony mięsa, a dziki uznawane są za szkodniki. Władze zasłaniają się tzw. interesem publicznym) wprowadza tylnymi drzwiami możliwość dowolnego podejmowania przez urzędników: wojewodów, powiatowych lekarzy weterynarii, ministrów, decyzji o zabijaniu dzikich zwierząt, również w parkach narodowych. Oznacza to m.in. możliwość bezkarnego zabijania wszystkich zwierząt dzikich, w tym przedstawicieli gatunków, którym grozi wymarcie np. wilków, żubrów czy rysi. Ofiarami nowego prawa staną się również inne duże zwierzęta np. łosie. Decyzji o odstrzale zwierząt urzędnicy nie będą musieli z nikim konsultować, otrzymają całkowicie wolną rękę. Projekt ustawy profilaktycznie nie określa żadnych limitów, co oznacza, że jeśli urzędnik sobie tak zażyczy, może wydać decyzję o całkowitej eksterminacji jakiegoś gatunku zwierząt.
Minister Rolnictwa Krzysztof Jurgiel ogłasza, że do końca 2016 roku wszystkie dziki w przygranicznym pasie wschodnim mają zostać zabite. To około 150 tys. zwierząt.
Zabijanie dzików już trwało od początku roku 2016. Na terenach Białostockiej Dyrekcji Lasów Państwowych z bytujących tam 12,5 tys. dzików po półrocznej ich masowej eksterminacji przez myśliwych pozostało zaledwie około 6 tys. zwierząt.
Minister Szyszko wydał zgodę na zabicie 1/3 jeleni żyjących na terenie Babiogórskiego Parku Narodowego (około 60 zwierząt), bo zdaniem leśników jeleni jest za dużo i „zjadają cały młodnik lasu jodłowego”.
Październik 2016
Ministerstwo Środowiska zadecydowało, że w ciągu najbliższych 3 lat ma zostać zabitych około 25 tys. bobrów. Według danych Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Polsce jest 31 tys. bobrów. Można zatem powiedzieć, że jest to planowanie prawdziwej hekatomby, gdyż do odstrzału zaplanowano ponad 80% tych zwierząt. Mimo, że zwyczajowo przyjmuje się 21 dni na konsultacje, tak by organizacje społeczne mogły się odnieść do ministerialnych propozycji, w przypadku odstrzału bobrów ministerstwo dało organizacjom… 2 dni na konsultacje.
Listopad 2016
Starosta nowotarski Krzysztof Faber dopominał się u Ministra Środowiska zgody na zabicie wilków, bo… uwaga: „obserwują ludzi, w tym dzieci wracające wieczorem ze szkoły czy nabożeństw kościelnych”. O powodach (bardzo sporadycznych) ataków wilków na ludzi pisze Robert Lyle. Wilk zaatakuje człowieka „tylko w samoobronie, kiedy nie ma już żadnej możliwości, to znaczy kiedy przyparty jest do muru, ma poczucie zagrożenia i nie ma żadnej możliwości ucieczki. Ewentualność ta dotyczy również sytuacji spowodowanej zranieniem wilka, na przykład kiedy zwierzę jest poważnie skaleczone albo bardzo chore i nie może się ruszać, lub przynajmniej nie może odpowiednio szybko uciec.”
Grudzień 2016/Styczeń 2017
I przyszedł czas na żubry – Nadleśnictwo Borki otrzymało zgodę od Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska na zabicie 10 żubrów – „chcemy odstrzelić kilka starych byków i młodzież, która nie jest w pełni gotowa do życia w lesie z powodu lichego zdrowia” jak doprecyzował nadleśniczy Kazimierz Sarżyński. O podobną zgodę wystąpili również leśnicy z Puszczy Knyszyńskiej. Jak podaje serwis oko.press, w obu puszczach prowadzone są komercyjne polowania na żubry – zwierzęta będące pod całkowitą ochroną. Na całym świecie pozostało już tylko około 5 tys. żubrów. Cena życia żubra w Polsce to 36 tys. zł.
W międzyczasie…
Ministerstwo Środowiska opracowało nowelizację ustawy Prawo łowieckie przyjętą przez rząd we wrześniu 2016 roku. Nowelizacja wprowadza dwie najważniejsze zmiany:
1. kary dla osób utrudniających odstrzał dzikich zwierząt, co dotknie nie tylko aktywistów prozwierzęcych stających w obronie życia zwierząt, ale również przeciętnych Polaków i Polek, którzy znajdą się w nieodpowiednim miejscu i porze, np. spacerując, fotografując albo zbierając grzyby.
2. myśliwi zyskają prawo wchodzenia na prywatne posesje i zabijania na nich zwierząt, wbrew woli właściciela/ki. Można co prawda będzie wystąpić do sądu i wnioskować o ustanowienie zakazu polowań z powodu swoich przekonań religijnych lub moralnych, ale oznacza to spore utrudnienia dla osób, którym obca jest „kultura” zabijania reprezentowana przez myśliwych. Dodatkowo wychodzi na to, że w Polsce prawo własności jest drugorzędne wobec prawa myśliwego do mordowania zwierząt.
Wraz z rządami Jana Szyszko w Ministerstwie Środowiska chyba większości osób, jeśli oczywiście miały takie naiwne przekonania, opadły klapki z oczu w sprawie możliwości ewentualnego „ucywilizowania” łowiectwa. Trudno nie dostrzegać, że myśliwi mają coraz większe (i niepohamowane) apetyty na zabijanie zwierząt, a także ograniczanie praw obywatelskich w zakresie, w którym te prawa mogłyby ograniczać ich w zabijaniu zwierząt.
Jednocześnie ministerstwo środowiska robi zamach na drzewa i tereny tzw. Natura 2000. W 2016 roku przegłosowano ustawę wprowadzającą bezkarne wycinanie drzew na prywatnych terenach. Weszła w życie 1 stycznia tego roku. Rolnik spod Sławy w lubuskim wycina 20 tys. drzew na terenie Natura 2000. Na zlecenie Agencji Nieruchomości Rolnych.
Czy pozostaną jeszcze w Polsce jakieś zwierzęta (i drzewa) po rządach ministra środowiska – Jana Szyszki? Czy zostanie tylko Jan Szyszko?
Aśka Wydrych
Myśliwi ponad prawem?
Kiedy przez cały rok 2015 razem ze Stowarzyszeniem Ekostraż monitorowaliśmy polski wymiar sprawiedliwości i policję zwróciliśmy szczególną uwagę na sprawy z udziałem myśliwych. Monitoringiem objęliśmy 349 instytucji – 1/3 wszystkich sądów i prokuratur rejonowych w Polsce, a także wszystkie komendy wojewódzkie policji.
Zbadaliśmy 897 wyroków, które zostały nam udostępnione przez 142 sądy rejonowe z całej Polski. Wśród nich znalazło się 46 wyroków dotyczących myśliwych. Sprawy najczęściej dotyczyły zastrzelenia zwierzęcia domowego – psa lub kota, było też kilka wyroków w sprawach polowań na zwierzęta dzikie bez wymaganych zezwoleń. Sprawcy tych ostatnich zostali ukarani karami grzywny. Oczywiście nie chodziło o zwierzęta, o ich cierpienie, śmierć, a o fakt, że ktoś działał na szkodę finansową PZŁ i skarbu państwa.
Ważne jest by pamiętać, że sprawy ścigane z Ustawy o ochronie zwierząt dotyczą tylko takiego krzywdzenia zwierząt, które jest nielegalne. W przypadku myśliwych dotyczy to zabijania zwierząt dzikich bez wymaganych pozwoleń czy zabijania zwierząt domowych. Zabijanie zwierząt dzikich z pozwoleniem jest całkowicie legalne w Polsce. Podobnie jak inne formy legalnej krzywdy tzn. hodowla zwierząt na jedzenie i później zabijanie ich w rzeźniach, hodowla zwierząt na futra, wykorzystywanie zwierząt w laboratoriach podczas testów i badań, które są dozwolone przez polskie prawo. Pamiętajmy, że legalne nie oznacza etyczne.
W przypadku myśliwych
większość wyroków stanowiły umorzenia, aż 21,7%(!), pozbawienia wolności na okres próby (czyli tzw. wyrok w zawiasach – 45,7%), uniewinnienia czy zdumiewająco niskie kary grzywny. Warto zauważyć, że skala umorzeń wobec sprawców w badanych sądach wynosiła średnio 13,3% – w przypadku spraw dotyczących myśliwych jest znacznie wyższa – ponad 20%.
Czas na przykłady
Sąd Rejonowy w Olsztynie, (przy nieobecnym prokuratorze) wydał wyrok na dwóch myśliwych, którzy „na terenie leśnym Koła […] wspólnie i w porozumieniu usiłowali dokonać zabicia psa poprzez oddanie w jego kierunku strzału z broni myśliwskiej […] jednak zamierzonego celu nie osiągnęli z uwagi na ucieczkę psa”. Sąd zdecydował postępowanie karne warunkowo umorzyć na okres próby 1 roku. Dodatkowo orzekł od każdego z oskarżonych świadczenie pieniężne w wysokości 600 zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Podobnie Sąd Rejonowy w Choszcznie umorzył postępowanie na okres próby 2 lat za zabicie psa przez myśliwego. Dodatkowo obarczył go świadczeniem pieniężnym w wysokości 2 tys. na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Sąd Rejonowy w Krośnie skazał myśliwego za zabicie psa z broni palnej na zapłatę 2500 zł. Biorąc pod uwagę to, że myśliwi z reguły należą do grup dobrze sytuowanych finansowo zapłata 600 zł czy nawet 2 tys. nie będzie dla nich dotkliwą karą. Tym bardziej że w żadnym z wyroków, które zbadaliśmy, pieniądze te nie zostały przeznaczone na leczenie poranionych przez nich zwierząt, odszkodowania dla opiekunów zabitych zwierząt (tak jakby pieniądze mogły zrefundować śmierć zwierzęcia) czy na organizację prozwierzęcą ratującą życie zwierząt.
To tylko przykładowe wyroki, podobnych im było więcej.
Prawdziwe „perełki”
Pośród wyroków znalazły się też prawdziwe „perełki” pokazujące nie tylko butę myśliwych, ale również lekceważenie ofiar przez sądy. Jeśli ofiarami były kobiety, często dochodził do tego seksizm i lekceważenie opinii, zeznań, doświadczeń osoby poszkodowanej ze względu na jej płeć. Doskonałym tego przykładem jest wyrok Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim. Nakreślając sytuację: kobieta wraz z psem wybrała się na spacer, pies szedł przy nodze kobiety. Oskarżony myśliwy tłumaczył, że „na skutek niewłaściwego rozpoznania celu z uwagi na zapadające ciemności, mgłę oraz porastającą obrzeże drogi roślinność był przekonanym, że oddaje strzał do dzika”.
Myśliwy nie tylko zabił psa spacerującego z opiekunką, ale bezpośrednio naraził zdrowie i życie kobiety. Jak ustosunkował się do tego sąd? Warunkowo umorzył na okres dwóch lat próby postępowanie oraz nakazał myśliwemu zapłatę świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej (czyli na rzecz skarbu państwa) 10 tys. zł. Ofiara nie otrzymała żadnej rekompensaty! Gorzej, dowiedziała się z uzasadnienia sądu wielu rzeczy o sobie m.in. tego, że właściwie sama sobie była winna (podobnie jak ofiary gwałtu zawsze są same sobie winne, a nie jest winny gwałciciel), że o mały włos nie została zastrzelona: „nosiła ciemne ubrania, bez żadnych elementów wyróżniających. Po oddaniu strzału X. usłyszał krzyk Y., stąd odłożył broń, wsiadł do pojazdu i wjechał w drogę gruntową podjeżdżając do wyżej wymienionej”. W ostatnim zdaniu pojawia się pewna nielogiczność – skoro oskarżony utrzymywał, że było mgliście i ciemno, to jak był w stanie oddać celny strzał? Musiał doskonale widzieć, gdzie znajduje się jego ofiara.
W uzasadnieniu sądu możemy przeczytać „parokrotnie przeprosił pokrzywdzoną, ta zaś go zwyzywała i uderzyła w twarz.[…] Sąd generalnie uznał za wiarygodne wyjaśnienia oskarżonego co do przebiegu zdarzenia, tj. co do tego, skąd przyjechał i gdzie zatrzymał samochód przed oddaniem strzału i jak postąpił po jego oddaniu (wjechał w drogę gruntową i podjechał do pokrzywdzonej). Wyjaśnienia te są od początku konsekwentne i nie odbiegają od zasad doświadczenia życiowego i logiki postępowania – trudno zakładać, by myśliwy chcąc cokolwiek upolować podjeżdżał samochodem terenowym tak blisko, przodem w kierunku zwierzyny i to oświetlając ją światłami pojazdu. Takie postępowanie byłoby nieracjonalne niezależnie od tego, do czego chciałby strzelić myśliwy.
Pokrzywdzona twierdzi wprawdzie inaczej, ale jej zeznania: pewność, gdzie zatrzymał się wg niej samochód i jak był usytuowany, nie są wiarygodne. Pokrzywdzona znajdowała się w szoku na skutek strachu, następnie wzburzenia, nie panowała nad emocjami, stąd wulgarne słowa kierowane do oskarżonego i uderzenie go w twarz (co sama przyznała). W takim stanie emocjonalnym jej zdolność postrzegania wszystkich okoliczności zdarzenia i zapamiętywania tych spostrzeżeń z pewnością była ograniczona – do tego, co w sprawie dla pokrzywdzonej było najważniejsze, tj. że zastrzelono jej psa i że o mało ona nie zginęła. Dodać należy, że nastawienie pokrzywdzonej do oskarżonego jest do dzisiejszego dnia emocjonalne i choć emocje te są uzasadnione okolicznościami, to jednak są one bardzo negatywne, stąd mogą także rzutować na składane zeznania poprzez subiektywizowanie zdarzenia, bądź wypieranie z pamięci niektórych okoliczności. […] Wersja przedstawiona przez oskarżonego jest z kolei logiczna, nie obarczona aż takimi emocjami, stąd również precyzyjna i w tej precyzji konsekwentna.”
Co możemy przeczytać w uzasadnieniu? „Sąd uznał za wiarygodne wyjaśnienia oskarżonego”, „wyjaśnienia są konsekwentne i nie odbiegają od zasad doświadczenia życiowego i logiki postępowania”, „pokrzywdzona twierdzi wprawdzie inaczej, ale jej zeznania […] nie są wiarygodne”.
Wyjaśnienia ofiary – kobiety są emocjonalne, ona sama jest, zdaniem sądu, rozchwiana emocjonalnie, rozhisteryzowana, niewiarygodna. Wiarygodny za to jest oskarżony – mężczyzna, myśliwy, osoba, która zabija zwierzęta. Ważną uwagą do uzasadnienia tego wyroku podzieliła się ze mną Katarzyna Biernacka, była prezeska Stowarzyszenia Empatia. Powiedziała, że „brak emocji, być może bardziej nawet niż ich nadmiar powinien być dla sądu zastanawiający, szczególnie jeśli dotyczy sprawcy takiego czynu”.
Bardzo podobna sytuacja dotyczyła umorzenia dochodzenia wobec myśliwego przez Prokuraturę Rejonową w Opolu w sprawie dwukrotnego znęcania się nad kotami poprzez okaleczenie ich za pomocą metalowych szczęk – sideł pozostawionych na posesji. Postępowanie umorzono, bo prokurator uznał, że podejrzany nie kierował się bezpośrednim zamiarem zadania cierpień zwierzętom i nie dopuszczał się ich świadomie. Rozkładał sidła na swojej posesji w sposób nieświadomy – może robił to nawet podczas snu? Któż to wie? Prokurator uznał za wiarygodne wyjaśnienia myśliwego, który wskazywał, że „w swym działaniu kierował się potrzebą zabezpieczenia posesji przed szkodnikami”.
Co można z tym zrobić?
Dlatego tak ważne jest wprowadzenie do Ustawy o ochronie zwierząt zapisu o odpowiedzialności karnej dla osób działających zarówno w zamiarze bezpośrednim, jak i ewentualnym! Pisaliśmy już o tym na naszym blogu. To utrudniłoby umarzanie postępowań przez prokuratury w sytuacjach jak ta opisana! Tutaj zróbmy małą dygresję – jeśli jeszcze nie podpisałeś/łaś naszej petycji w tej sprawie, to zachęcamy Cię do niezwłocznego złożenia podpisu!
Pamiętacie książkę Georga Orwella „Folwark zwierzęcy”? Pamiętacie, że były tam zwierzęta „równe i równiejsze”. Również i wobec polskiego wymiaru sprawiedliwości pewne grupy społeczne wydają się „równiejsze” niż inne. Bardziej uprzywilejowane. Czy myśliwi są jedną z nich – sami/me odpowiedzcie sobie na to pytanie!
Aśka Wydrych