Nie wyobrażam sobie życia bez zwierząt – rozmowa z Pawłem Ochmanem, Weganonem
Rozmawiamy, z Pawłem Ochmanem, weganinem, autorem bloga weganon.pl oraz książek
Aśka Wydrych: Od jak dawna jesteś weganinem i jak to się stało?
Paweł Ochman: Od 30 lat nie jem mięsa. Na początku przez 3 lata byłem wegetarianinem, a potem weganinem. Przestałem jeść mięso pod wpływem pewnego wydarzenia, którego byłem świadkiem.
Mając 15 lat i będąc u rodziny na wsi, widziałem, w jaki sposób zabijano świnie. Był to dla mnie widok na tyle wstrząsający, że wpłynął na moją decyzję o zaprzestaniu jedzenia mięsa. Z czasem przyszło odstawienie jajek, a potem nabiału i ubrań, które zawierały w sobie elementy produktów pochodzenia zwierzęcego. Weganizm jest teraz dla mnie sposobem życia, w którym nie wykluczam niczego, a żyję zgodnie ze sobą. Po tylu latach już nie zastanawiam się nad wieloma sytuacjami. Weganizm=JA i JA=weganizm.
AW: Czyli zwierzęta są dla Ciebie ważne?
PO: Zwierzęta zawsze były obecne w moim życiu. Od dziecka zawsze w domu były kot lub pies, a ich odejście za każdym razem wywoływało ból. Jako dziecko odwiedzałem w wakacje rodzinę na wsi, byłem zżyty z każdym mieszkającym tam zwierzęciem gospodarskim. Więcej czasu spędzałem ze zwierzętami niż z rówieśnikami. Karmiłem je, przytulałem i dbałem o nie. Wtedy również je zjadałem, ale jako dziecko nie zdawałem sobie sprawy, że może być inaczej. Nie wyobrażam sobie życia bez zwierząt. Nigdy nie traktuje ich jako własności. Są dla mnie prawdziwymi przyjaciółmi.
AW: Byłeś jednym z pierwszych mężczyzn w wegańskiej blogosferze kulinarnej. Czy od tamtej pory zaszły w tej sferze jakieś zmiany? Czy pojawia się więcej mężczyzn wegan, w tym takich, którzy są aktywni blogersko?
PO: Wegańska blogosfera niezmiernie się rozrosła i bardzo dobrze. W tej przestrzeni jest również miejsce dla mężczyzn. Prowadzą blogi kulinarne czy sportowe oparte o kuchnię roślinną. Wśród moich znajomych coraz więcej jest wegan płci męskiej.
Mit o facecie, który musi zjeść kawał mięsa by mieć siłę, jest już dawno obalony. Przykładem może być pierwszy polski kulturysta – Adam Kuncicki.
AW: Często przewija się stwierdzenie, że weganizm nie jest dla mężczyzn, że roślinami nie mogą się najeść.
PO: Gdyby tak było, to nie miałbym 2 metrów wzrostu i ponad 100 kg wagi. Nie czuje się głodny, nie czuje, abym miał jakiekolwiek deficyty.
To są typowe mity, ale również i stereotypy, które wpaja się nam od dzieciństwa. Każdy musi znaleźć swoją drogę do tego, by czuć sytość po roślinnym jedzeniu. U mnie to strączki, kasze i pieczone warzywa. Umiejętne skomponowanie posiłku jest gwarantem uczucia sytości. Nie potrzeba kulinarnych czarów.
Zamiast kotleta mięsnego, kotlet ze strączków lub kasz. Do tego standardowe ziemniaki i surówka. Co na pieczywo? Dowolne pasty ze zmiksowanych warzyw, kasz, strączków. Zawierają dużo błonnika, które daje poczucie sytości na długo. Jeśli chcemy mieć kawałek wędliny z przyzwyczajenia, są na rynku gotowe produkty, które idealnie się do tego nadają.
AW: Jak wyglądała Twoja praca nad książką? Jak zbierałeś przepisy? Czy wszystkie musiałeś weganizować, a może jakaś ich część była bez składników odzwierzęcych?
PO: Praca nad książka była przyjemnością. Odwiedziłem wszystkie regiony naszego kraju. Oprócz zdobywania przepisów, poznałem wspaniałe osoby, które chętnie dzieliły się swoim dorobkiem kulinarnym i historiami powstania potraw. To były cudowne 3 lata podróży. Przepisy dostawałem głównie od Pań z Kół Gospodyń Wiejskich, są również przepisy rodzinne i te, które odkopywałem ze starych książek etnograficznych.
W książce na ponad 120 przepisów, są cztery potrawy mięsne i jedna rybna, które weganizowałem. Około 70 było wegetariańskich, w których wystarczyło zmienić mleko krowie na roślinne czy twaróg na tofu. Pozostałe to oryginalne wegańskie przepisy. Byłem zaskoczony, że w kuchni regionalnej jest tyle wegańskich potraw i to właśnie zmotywowało mnie do napisania książki.
AW: Tradycyjna kuchnia polska kojarzy się najczęściej z ziemniakami, mizerią i kotletem schabowym. Nawet weganie traktują ten zestaw jako swoisty comfort food. Czy naprawę tradycyjna kuchnia polska jest tak wypełniona produktami odzwierzęcymi, jak się ją przedstawia?
PO: Nie chce używać określenia „kuchnia polska”, bo była ona zawsze inna w różnych czasach naszej historii. Inna była w średniowieczu, inna w czasach PRLu.
Opowieści o mięsnej kuchni narodowej są chyba swoistym marzeniem, które utarło się w naszej kulturze. Mięso było zarezerwowane tylko dla królów, książąt i szlachty. Biedniejsi mieszkańcy kraju żywili się głównie kaszami, ziemniakami, grzybami, dzikimi owocami i warzywami. Jeśli pojawiało się mięso i jego przetwory, to w drodze wyjątku i od święta. Jeśli rolnik hodował zwierzęta, to najczęściej dla sprzedaży i zarobku, niż do własnych celów spożywczych. Większość społeczeństwa była biedna i żywiła się wegetariańsko i wegańsko.
Spożycie mięsa zwiększyło się w czasach PRLu i stało się synonimem bogactwa i dobrej pozycji społecznej. Jednak widać zmianę i w tej kwestii. Od kilku lat obserwujemy zmniejszenie spożycia mięsa i jego przetworów na rzecz kuchni roślinnej. Kto wie, może za kilka lat to właśnie kuchnia roślinna będzie wyznaczała trendy w „kuchni polskiej” naszych czasów. Życzyłbym sobie tego.
AW: Jak to wygląda w poszczególnych regionach czy np. kuchnia Dolnego Śląska bardzo się różni od np. kuchni Małopolski?
PO: Podczas moich podróży kulinarnych, zaobserwowałem, że różnice powoli się zacierają.
Regionalność widać już tylko w starszym pokoleniu, które kultywuje dawne obrzędy wraz z tradycyjnymi pokarmami. Na szczęście wszelkie Festiwale Smaku w danych regionach i Koła Gospodyń Wiejskich, ratują te potrawy przed zapomnieniem. Przekazywane są z pokolenia na pokolenie.
Popularna jeszcze kilkadziesiąt lat temu na Śląsku świąteczna zupa siemieniotka, dziś pojawia się bardzo rzadko. Można zaobserwować, że w danych regionach więcej jest potraw na bazie kasz czy ziemniaków, a w innych regionach dominują strączki, runo leśne czy kiszonki. Na wszystko wpływ mają warunki przyrodnicze, położenie geograficzne oraz ludność, która zamieszkuje dany teren. Lubelszczyzna i Podkarpacie to raj dla osób, które uwielbiają kasze. Warmia i Mazury to potrawy z grzybów, dzikich owoców leśnych i ziół. Kuchnia łódzka to spadek po dawnych mieszkańcach, czyli Żydach. Mazowsze ma olbrzymi kontrast w potrawach szlacheckich Warszawy i prostych Kurpi czy Urzecza. Przykładów można mnożyć w nieskończoność i długo by o tym pisać.
AW: Czy jakoś odzwierciedlają się w kuchni regionalnej dawne podziały zaborowe: na rosyjski, austriacki i pruski? Dominują jakieś składniki, jakieś typy potraw?
PO: Regionalizacja kuchni rozpoczęła się właśnie z rozbiorami naszego kraju. Mieszanie się ludności w obrębie danego zaboru powodowało, że napływały wraz z nią nowe produkty i potrawy. Zabór rosyjski dostarczył nam potrawy mączne, z użyciem kasz i ziemniaków. Do dziś na wschodzie Polski widać to w potrawach regionalnych. Niezliczone rodzaje kotletów warzywnych, pyz, kartaczy, babek ziemniaczanych, placków czy pierogów. Kuchnia pruska obfitowała w różnorodność warzyw. Dekretami władców tego regionu, nakazywano zakładanie ogrodów przydomowych. Rezygnowano z ciężkich, mącznych i zawiesistych potraw na rzecz lżejszych, świeżych i opartych o warzywa, owoce. Wierzono, że takie zestawy przyczyniają się do lepszego zdrowia. Najbardziej wysublimowaną kuchnią, była kuchnia galicyjska pod zaborem austriackim. Wpływy arcyksiążęcego dworu Habsburgów na kuchnię byłą niezaprzeczalna. Widać ją było chociaż w cukiernictwie. Przykładem mogą być drobne ciasteczka Śląska Cieszyńskiego, wykwintne serniki Krakowa czy czekoladowe i orzechowe torty (Pischinger czy Sacher). Do dziś widać te podziały na naszych ziemiach i szereg potraw regionalnych pochodzi właśnie z tamtych czasów. Chociażby drożdżowe ciasto z cynamonową kruszonką, które było serwowane przebywającemu we Wrocławiu Wilhelmowi II Hohenzolernowi. Do dziś jest potrawą regionalną dla Dolnego Śląska.
AW: Czy współcześnie potrawy regionalne są nadal popularne, czy wręcz przeciwnie i są jedynie ciekawostką dla szukających odmiany?
PO: Szereg potraw przekroczyło granice swoich regionów i jest powszechnie znane w całym kraju. Przykładem mogą być kluski śląskie, pieniki toruńskie, sernik krakowski, lubelskie cebularze czy ciastka z maszynki. Inne znane są w obrębie danego regionu, chociażby kukle kaszubskie, wielkopolska zupa „ślepe ryby” czy podkarpackie proziaki. Jeszcze inne znane są tylko w obrębie danej miejscowości. Przykładem mogą być dziędziuchy z Dokudowa, kołacz z Perkowic czy gorzowska bułka z pieczarkami. Najwięcej potraw regionalnych poznamy na wszelkich festiwalach smaku czy dożynkach w danym regionie. Jedne są znane, inne zapomniane i powracają po latach. Utracie ulegają potrawy mieszkańców dawnych Kresów Wschodnich. Moim zamiarem było stworzyć taką książkę, która pokaże wszystkim bogactwo i dziedzictwo kulinarnego naszego kraju.
Dodam tylko, że będzie kontynuacja tej książki w przyszłości, ale już w innym ujęciu. Chcę ocalić od zapomnienia jak najwięcej potraw, które są naszym dobrem narodowym.
AW: Gdyby np. dziennikarz BBC czy New York Times zapytał Cię, jakie 3 potrawy z Twojej książki są najbardziej reprezentatywne dla Polski, to co byś wybrał?
PO: Będzie ciężko wybrać, bo jest ich tak wiele. Nie jest tajemnicą, że jesteśmy rozpoznawalni kulinarnie na świecie poprzez pierogi. Mało kto wie, że dzięki polskim Żydom, nasze kulinarne dziedzictwo dotarło w najdalsze zakątki globu. Przykładem mogą być nowojorskie bajgle czy białysy, które jeszcze przed II wojną światową były znane w Krakowie i Tykocinie. Gdybym miał wybierać, to padły by propozycje z każdego regionu. Kluski śląskie i moczka z Górnego Śląska. Pierniki z Kujaw. Lubelskie cebularze. Łężnie bieszczadzkie. Białostockie serniczki. Wielkopolski gzik. Małopolskie obwarzanki. Świętokrzyski pasternocek. Kociewski gryz i wiele, wiele innych cudownych potraw, w których warzywa, kasze, strączki i owoce grają główną rolę.
AW: Czy pracując nad książką, natrafiłeś na jakieś obecnie niewykorzystywane w polskiej kuchni popularnej rośliny dzikie lub uprawne, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu były popularne? I co z nich można smakowitego zrobić? Z własnego doświadczenia wiem, że np. liście nasturcji dobrze smakują jako farsz à la szpinak.
PO: To były jedne z największych zaskoczeń w kuchni regionalnej. Na początku był pasternak w województwie świętokrzyskim, z którego robi się wyjątkowy pasztet. Świętokrzyskie ma również aromatyczną zupę pokrzywiankę i baniowe (dyniowe) kotlety z siekaną pokrzywą. Kolejna była brukiew, która znana jest na Pomorzu i przygotowuje się z niej zupę. Podobnie na Śląsku i na Podhalu. Na Ziemi Kujawskiej popularne jest wykorzystanie chabra bławatka do przygotowania wina i owoców czeremchy do musu owocowego, który wykorzystuje się do wypieków. W Wielkopolsce przygotowuje się napój z hyćki, czyli kwiatów dzikiego bzu. Kuchnia kresowa, która przywędrowała wraz z przesiedleńcami na Śląsk Opolski, zadziwia wykorzystaniem lebiody w farszach do pierogów i sosach do gołąbków ziemniaczanych. Pomorze Zachodnie wykorzystuje zielone szyszki sosnowe do kiszenia grzybów, kwiaty mniszka lekarskiego do syropów, a Mazowsze może poszczycić się wyjątkową w smaku konfiturą z młodych pędów świerka i syropem z sosnowym.
AW: Jaką miałbyś radę na początek dla osób przechodzących na weganizm? Na czym się skupić, czego unikać?
PO: Każda zmiana wymaga racjonalności. Niektórzy będą potrzebować wizyty u dietetyka i wielu cennych informacji (chociażby wiedzy na temat suplementacji witaminy B12).
Z czasem nabiera się nawyków żywieniowych w taki sposób, że wszystko staje się oczywiste i nie potrzebne jest już zastanawianie się, co dziś powinienem/powinnam zjeść by sobie nie zaszkodzić. Polecam korzystać z książek i blogów kulinarnych. Każdy znajdzie coś dla siebie. Doradzałbym również unikanie różnych forów internetowych, ponieważ panuje na nich straszna dezinfomacja.
Rozmawiała Aśka Wydrych
Serdecznie dziękujemy Adriannie Chorąży za korektę rozmowy!
Potrzebujemy radykalnej solidarności
Rozmawiamy z Goją, aktywistką prozwierzęcą, klimatyczną, feministyczną, sojuszniczką osób LGBTQIA, współzałożycielką Inicjatywy Basta!
Aśka Wydrych: Jako aktywistka już od lat łączysz w swoim aktywizmie różne nurty: prawa człowieka, prawa zwierząt, ekologię i ochronę klimatu, feminizm, antyfaszyzm. Jak do tego doszło? Czy pamiętasz ten moment, kiedy pomyślałaś – przecież to wszystko się łączy?
Goja: Nie wiem czy był to jeden moment. Myślę, że w miarę działania i zgłębiania tematów, w ramach których byłam aktywna, zaczęłam zauważać pewne powiązania np. hodowli przemysłowej i kwestii zanieczyszczenia środowiska albo katastrofy klimatycznej spowodowanej hiperkonsumpcją, w efekcie której mówi się o milionach potencjalnych uchodźczyń i uchodźców klimatycznych. Nagle zaczynasz sobie zdawać sprawę, że to jaki owoc wybierzesz na śniadanie ma znaczenie. Czy będzie to awokado z plantacji (gdzie warunki pracy przypominają czasy niewolnictwa), które transportowane jest tysiące kilometrów zanim trafi na mój talerz, czy jabłko od lokalnej rolniczki?
Sprawa się na tym nie kończy, bo przecież 1/3 produkowanej żywności ląduje w śmieciach. W tym samym czasie umiera dziennie prawie 25,000 osób z głodu. Moglibyśmy ich wyżywić, ale zużywamy białko roślinne na produkcję zwierzęcą. To białko roślinne pochodzi z soi, pod której uprawę wycina się lasy, tworząc monokultury wymagające ogromnej ilości chemii, jednocześnie zabierając ziemię rdzennym mieszkańcom. Antybiotyki podawane prewencyjnie zwierzętom, stanowią 70% światowej produkcji. Wycinka lasów zarówno pod uprawy i hodowlę, jak i na drewno, powoduje zmniejszanie się zdolności retencyjnych gleby, co wzmaga susze i powodzie. Polska również pustynnieje, ale dalej 70% słodkiej wody zużywa przemysł węglowy.
Spalanie paliw kopalnych powoduje ocieplenie klimatu wskutek czego – poza zmianami pór roku i coraz bardziej dotkliwymi klęskami żywiołowymi, topnieją lodowce, co już niebawem uwolni nieznane nam wirusy i spowoduje podniesienie się poziomu mórz i zalanie miast. Tę opowieść można ciągnąć i rozbudowywać o kolejne wątki, a wszystkie one dzieją się tu i teraz i nie da się powiedzieć, która kwestia jest priorytetowa, bo wszystkie są cholernie ważne.

AW: W Polsce na palcach jednej ręki można wyliczyć organizacje prozwierzęce, które działając na rzecz zwierząt, wykazują się również wrażliwością na tematy dotyczące praw człowieka. W drugą stronę wygląda to podobnie, choć coraz częściej organizacje zajmujące się prawami człowieka zaczynają uwzględniać w swoim spektrum etycznym pośrednio i zwierzęta choćby np. wybierając catering wegański przy organizacji szkoleń. Dlaczego Twoim zdaniem tak ważne jest byśmy jako aktywiści i aktywistki mieli podejście intersekcjonalne? Co zyskujemy dzięki niemu, jak i dzięki wrażliwości oraz otwarciu się na krzywdę Innych?
G: Wszystkie i wszyscy jesteśmy skupieni na swoich obszarach działań. Ale
my aktywistki i aktywiści, nie dysponujemy niewyczerpalnym budżetem w przeciwieństwie do wielkich korporacji, instytucji i rządów, które robią interesy kosztem obywatelek i obywateli. To, co może być naszą siłą, to działanie razem.
Tą grupową sprawczość widzimy np. przy masowych protestach, a jest przeciwko czemu protestować i o co walczyć. Inna kwestia to pewna konsekwencja. Jeśli walczę o prawa reprodukcyjne dla kobiet, a jednocześnie korzystam z produktów pochodzących z kontroli tych praw u innych istot, to zdaje się, że zaczynam wchodzić w intelektualny szpagat. Jeśli potępiam gwałt i przymuszanie do rodzenia, to dlaczego zgadzam się pić mleko od sztucznie zapłodnionych krów? Jeśli utożsamiam się z ideami równościowymi i nie zgadzam się na relację dominacji, to nie powinno mieć znaczenia czy występuje ona między kobietą a mężczyzną, czarnymi i białymi czy ludźmi i zwierzętami.
AW: Realizujesz film dokumentalny https://pomagam.pl/film-one poświęcony powiązaniom między szowinizmem gatunkowym a seksizmem, homofobia, rasizmem. Jaki jest wspólny mianownik tych różnych form wykluczenia? Co je łączy? Patriarchat, kapitalizm, religia? Kto jest naszym wspólnym wrogiem?
G: Powinnam odpowiedzieć – system. Tak się składa, że dla mnie te 3 elementy to emanacje tego samego porządku. Patriarchat to sfera kulturowo-społeczna, religia to strefa społeczno-polityczna, a kapitalizm jest sferą polityczno-gospodarczą. Tak więc wszystkie trzy zazębiają się, tworząc pewien globalny układ geopolityczny. Oczywiście nie twierdzę, że kiedyś było lepiej np. w średniowieczu, należy jednak pamiętać, że i wtedy świat był zbudowany na dominacji. Kapitalizm nie istniał, ale patriarchat w sensie kulturowym, jak najbardziej. Cała znana nam kultura, z której wyrośliśmy my – zachodni świat hiperkonsumpcji, ma swoje źródła w Europie, która uznała się za tak postępową cywilizację, że raczyła nieść w świat swoją mądrość i wartości, przy okazji kolonizując różne jego zakątki. A analizując tą męskocentryczną narrację, ciężko nie zauważyć, że cała została stworzona przez uprzywilejowanych mężczyzn dla innych uprzywilejowanych mężczyzn. Nie ma w niej perspektywy osób, które nie identyfikują się jako mężczyźni. Wykluczono z niej większość społeczeństwa, tworząc jasną hierarchię. Mężczyźni – bohaterzy, wieszcze, artyści, politycy, naukowcy robiący karierę oraz kobiety pracujące za darmo w domu i rodzące dzieci. Żeby nie chciały się buntować, można było użyć asa z rękawa – pod postacią Boga i wzmocnić ten porządek usprawiedliwiając go prawem boskim czy prawem naturalnym. Jeśli kobiety się buntowały – na stos albo do piekła!
Strach pomaga w kontroli, dlatego kapitalizm też chętnie po niego sięga. Bazuje w końcu na podobnych schematach co religie: obiecuje szczęście – tylko przez konsumpcje, wywołuje poczucie strachu o miejsce pracy, żeby móc skuteczniej wyzyskiwać, spowiada, ale zamiast rozgrzeszenia, daje darmowy dostęp do jakiejś aplikacji albo kod promocyjny. To, co jednak istotne: kapitalizm wyznaczył porządek ogólnoświatowy.
AW: Opowiesz coś więcej o idei, która przyświeca Twojemu filmowi?
G: Chciałabym, aby różne osoby otworzyły się na inne perspektywy i wspierały się nawzajem. Tak jak grupa gejów i lesbijek z Anglii w trakcie rządów Margaret Thacher, którzy pomagali represjonowanym podczas strajków górnikom. Robili to, chociaż nie mieli w tym „interesu”, ale znali doskonale brutalność policji ze swojego życia. Opowiada o tym film zatytułowany Pride. Potrzebujemy radykalnej solidarności. Ważnym tematem w realizowanym przeze mnie filmie, jest obnażanie pewnych podwójnych standardów, które świetnie organizują nam świat. Sama mówisz w którymś momencie podczas nagrania o victim blaming. Feministki go piętnują, ale jeśli zaczynamy używać go w odniesieniu do niższych klas społecznych (patole) albo zwierząt (szkodniki) stają się one dla nas niezauważalne. Dzieje się też to w dużej mierze ze względu na język. Jak pisał Wittgenstein „granice mojego języka, są granicami mojego świata”. Język jest ideologią, którą przesiąkamy razem z nauką słów, przez co staje się ona przezroczysta. A słowa zawsze niosą pewien ładunek, nie są neutralne. I tak język staje się narzędziem opresji.
AW: Wiemy, że słowa są ważne. Kształtują to, jak postrzegamy zwierzęta, jak postrzegamy ludzi, mogą kreować świat pełen przemocy. Widzimy to choćby na przykładach krajów, w których doszło do ludobójstwa. Pierwszym etapem było zawsze przygotowanie gruntu językiem, odhumanizowanie ofiar. Również w kontekście zwierząt możemy mówić o przydatnych kategoriach typu szkodnik i obudowanym wokół nich dyskursie eksterminacyjnym. No właśnie, jak zatem język kształtuje postrzeganie zwierząt, kobiet, osób nieheteronormatywnych, osób o innym kolorze skóry?
G: Język jest narzędziem systemu, grupy, która dominuje w danym układzie. W naszym przypadku, jeśli mówimy o patriarchacie, kapitalizmie czy totalitaryzmie, język służy władzy. Tak się składa, że nasz świat urządzili nam w głównej mierze mężczyźni. Istotne więc było stworzenie narzędzia, które pozwala kontrolować jednostki. Świetnie to widać, kiedy przytaczamy słowa wytrychy czy pewne kalki myślowe.
W naszej kulturze np. mamy bardzo wyraźny dualny podział na to, co męskie i żeńskie (nawet tu nie ma miejsca na inne tożsamości!). Kobietom przypisuje się pewne cechy, takie jak emocjonalność, wrażliwość, delikatność, zmysłowość itd. Mężczyznom racjonalność, siłę, „męskość”, wytrzymałość. Problem polega na tym, że słowa te nie tylko nie mają nic wspólnego z opisem rzeczywistości, która czarno-biała być nie chce, ale co gorsza, zaczyna ją kreować.
Bo jeśli dziewczynka od małego słyszy, że ma być grzeczna, jeśli coś przeskrobie, albo że jest ładna, jeśli chce się ją pochwalić, to zaczyna rozwijać swoją osobowość, dostosowując się do cech, które od niej jako kobiety wymaga społeczeństwo. Bardzo często wbrew swoim potrzebom. To powoduje, że nie potrafimy dać przestrzeni dla całego spektrum osób nieheteronormatywnych, a także tych, które nie chcą przyjąć tych ról społecznych, które przewidziało dla nich społeczeństwo. Ja całe życie słyszałam, że jako kobieta powinnam być matką. Czyli moja wartość zależy od tego, czy wypełnię misję, jaką przygotowało dla mnie społeczeństwo. Liczy się moja funkcjonalność. Dokładnie tak jak w kapitalizmie. Jeśli nie spełniam oczekiwań i nie wpisuje się w schemat zachowań, język „przywołuje” do porządku. Kobieta prowadząca aktywne życie seksualne (co zarezerwowane jest dla mężczyzn, bo kobieta musi być zależna) nazywana jest dziwką. Mężczyzna, który jest wrażliwy, nazywany jest pedałem bądź babą. Kobiety określa się też pejoratywnymi nazwami zwierząt: kura domowa, suka, larwa itd.
Nazw zwierząt używano również do określania różnych grup etnicznych czy społecznych, dehumanizując je i dając w ten sposób pewien rodzaj legitymizacji dla ich wykluczenia. Znamy przecież przykłady eksterminacji pod pretekstem oczyszczania społeczeństwa z karaluchów czy szczurów. Bo zabijanie zwierząt w języku mamy opanowane do perfekcji, a po śmierci dalej odbieramy im podmiotowość, nazywając szynką, futrem czy skórzaną torebką. Myśliwi regulują populację i pozyskują trofea, a krowy „dają” mleko. Tak właśnie wygodnie urządziliśmy się w ciepłym fotelu dominacji.
AW: Co każdy z nas może zrobić, by zmienić język wspierający eksploatację zwierząt i ludzi? Jak kształtować swój język by nie szkodził, a może nawet wspierał innych i inne?
G: Przede wszystkim musimy być uważni i uważne, nie tylko na to, co mówimy, ale i jak o tym mówimy. Jeśli wspominamy o ukochanej kotce, określając się jako jej właścicielka, to przecież pośrednio, dajemy przekaz, że kogoś posiadamy. Jak rzecz. Jeśli mówimy o zwierzętach, że zdychają, a nie umierają, to odmawiamy im godności nawet w tym procesie, który jest najbardziej równościowy na świecie – śmierci.
Trywializujemy czyjąś śmierć, co oczywiście ma na celu ugładzić nasze ewentualne wyrzuty sumienia dotyczące eksploatacji innych istot. Już samo mówienie o zwierzętach „coś”, a nie „ktoś” powoduje odebranie podmiotowości i sprowadzenie do przedmiotu. Odzyskujmy więc słowa, twórzmy nowe i bądźmy uważni i uważne na to, jak mówmy nie tylko o zwierzętach, ale też o ludziach. Używajmy końcówek zgodnie z identyfikacją płciową danej osoby, wprowadzajmy do naszego języka nowe słowa i propagujmy je tak, by tworzyć przestrzenie dla tych pomijanych.
Mówiąc np. o niebinarności, która dzięki temu, że została nazwana, zacznie również funkcjonować w powszechnej świadomości. Wprowadzenie do języka nowych pojęć jest w pewnym sensie zmaterializowaniem ich w przestrzeni publicznej.

AW: W opresji dotykającej zwierzęta, ale też ludzi dominujący udział ma kapitalizm, możemy mówić o utowarowieniu zarówno zwierząt, jak i ludzi. Co kapitalizm robi nam i zwierzętom, jaki ma na nas wpływ? Czy, a jeśli tak, to jak możemy z tym walczyć?
G: Kapitalistyczne dążenie do maksymalizacji zysków i „konieczność” ciągłego wzrostu gospodarki zmusiły do optymalizacji kosztów, czyli m.in do sięgania po tanią lub darmową siłę roboczą oraz do masowej eksploatacji zwierząt i środowiska. Zwierzęta jako produkty poddawane są modyfikacjom ciał tak, aby zwiększyć wydajność „produkcji”. Masowa stała się też kultura, która będąc takim samym jak inne produkty, homogenizuje społeczeństwa, utrwalając jednocześnie stereotypy np. dotyczące ról płciowych. Zaś dobrostan tego społeczeństwa mierzy się wzrostem PKB, z którego znaczna część zysków trafia tylko do najbogatszych. I to właśnie ich interesów bronią rządy, pozwalając na ogromnej skali wyzysk pracownic i pracowników, grabieżczą gospodarkę surowców czy eksploatacją zwierząt na ogromną, niespotykaną dotąd w historii skalę. Pieniądz i konsumpcja są tak istotne, że utrzymuje się dyktatury, w tzw. republikach bananowych, żeby mieć tanie banany w sklepach. Jeśli więc nie przedefiniujemy tego, co jest miarą naszego rozwoju, to dalej będziemy tkwić w miejscu, niszcząc planetę i nas samych.
AW: Weganizm jest formą oporu wobec kapitalizmu, patriarchatu, jest swoistym aktem politycznym. Jednak coraz częściej obserwujemy też zakusy kapitalizmu w kierunku przejęcia narracji wegańskiej, by za pomocą weganizmu dokonywać swoistego vegan washingu i by, ograniczyć weganizm do wyboru tylko konsumenckiego. Czy coś da się z tym zrobić?
G: To zależy jak go definiujemy. W ujęciu kapitalistycznym jest to po prostu dieta roślinna. Dlatego to, co może nam zaoferować rynek, to wegańskie alternatywy mięs, mleka roślinne i masę innych produktów.
Widząc duży popyt, nawet najwięksi giganci sprzedający mięso, tacy jak np. McDonald’s, wprowadzają do swojej oferty pozycje roślinne. Z jednej strony wygląda to dość absurdalnie, że firma odpowiedzialna za śmierć 67 tys. krów dziennie ma w swoim menu roślinne burgery, ale z drugiej strony myślę, że to dobrze. I chociaż sama nigdy nie kupię w McDonald’sie burgera, to mając świadomość, że żywi on dziennie 1% populacji, bardzo się cieszę z tych wegańskich opcji.
Wiemy, że marne mamy szanse na to, aby wszyscy przeszli na weganizm w najbliższym czasie, ale redukcja konsumpcji produktów odzwierzęcych na dużą skalę, będzie miała wpływ na rynek, a o to między innymi też chodzi. Perspektywa zmienia się, jeśli myślimy o weganizmie jako o stylu życia polegającym na nie zadawaniu cierpienia. Wtedy logiczną konsekwencją jest wybieranie nietestowanych na zwierzętach kosmetyków, nie chodzenie do zoo czy niekupowanie zwierząt.
Ale czy jeśli nie chcemy zadawać cierpienia i nie zgadzamy się na robienie tego przez innych, to nie powinniśmy uwzględnić w naszej wrażliwości całego spektrum grup, które doświadczają opresji? Uchodźczynie i uchodźcy, ofiary pedofilii, ofiary przemocy domowej, osoby pracujące w warunkach niewolnictwa, mniejszości seksualne, osoby niebinarne, mniejszości religijne, więźniarki i więźniowie, osoby z terenów dotkniętych konfliktami zbrojnymi, wysiedlane rdzenne społeczności itd. Taka perspektywa to już dużo poważniejsze zobowiązanie niż eliminacja kilku produktów i usług. Wiadomo też, że nie da się tego zrealizować w 100%, ale warto być uważnymi i otwartymi na Innych.
AW: Kapitalizm jest też powiązany z obecną pandemią choroby spowodowanej przemocą i zabijaniem zwierząt. Pandemia koronawirusa to nie jedyne zagrożenie epidemiologiczne związane z jedzeniem mięsa i produktów odzwierzęcych, a mokre targi to nie jedyne miejsca, z których może przyjść zagrożenie dla ludzi….
G: Ebola, BSF (choroba wściekłych krów), ptasia i świńska grypa, SARS, MERS, Nipha, Zika były związane z konsumpcją mięsa i produktów odzwierzęcych. Świetnie tłumaczy to amerykański biolog Rob Wallace, autor książki Wielkie farmy powodują wielkie grypy: mówiąc o naszej planecie jako wielkiej farmie, gdzie potentaci branżowi dążą do kontrolowania rynku żywności. „Niemal całość projektu neoliberalnego jest zorganizowana wokół wspierania wysiłków firm z bardziej rozwiniętych krajów uprzemysłowionych w celu grabieży ziemi i zasobów słabszych krajów”. Wzrost monokultur i wkraczanie na uprzednio dzikie tereny przekraczają naturalne bariery, zwiększając tym samym kontakty z dzikimi zwierzętami i jednocześnie ułatwiając przenoszenie patogenów. Ale to nie wszystko, ścisk panujący na fermach przemysłowych obniża reakcje immunologiczną i zwiększa „zjadliwość” wirusów.
AW: Wychodzi na to, że weganizm jest fundamentalnie racjonalnym wyborem, jeśli chcemy ochronić siebie przed kolejnymi epidemiami, planetę przed degradacją, a zwierzęta przed cierpieniem i śmiercią. Jednak prócz naszych indywidualnych wyborów, nie należałoby wprowadzić jakichś rozwiązań systemowych?
G: Myślę, że świat się mocno zmienia. Gdy zaczynałam działać ponad 10 lat temu, wiele kwestii było nie do ruszenia. To wtedy zawiązała się np. kampania antyfutro, która pierwszy raz w historii, ma realną szanse na wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt na futra w Polsce. Pamiętajmy, że przemysł, który ma ogromne pieniądze na propagandę, nieustannie nas oszukuje. Dzięki śledztwom pokazujemy, jak jest i wiele osób nie zgadza się na taką rzeczywistość. Jestem więc w pewnym sensie optymistką, bo widzę wiele zmian, które zaszły w ciągu zaledwie 10 lat. Wegańskie knajpy, rozbudowana sieć ruchów antyłowieckich, coraz mniejsza popularność cyrków ze zwierzętami itd. Z drugiej strony, mam wrażenie, że kapitalizm się umacnia, a świat kręci coraz bardziej w prawo. Wizja czarno-białego świata z prostymi rozwiązaniami mnie przeraża. Zagrożenie nacjonalizmem i ekstremizmem religijnym to często pierwsze kroki do opresji grup mniejszościowych. A nie ma mowy o wyzwoleniu zwierząt bez wyzwolenia ludzi. Bo jeśli chcemy zakończyć zjawisko relacji dominacji, to musimy z nim walczyć, niezależnie od tego, kogo ono dotyczy.
Rozmawiała Aśka Wydrych
Dziękujemy Adriannie Chorąży za korektę rozmowy!
Gdy chcą nam zabronić karmienia zwierząt…
Wiele osób pyta nas, czy ktoś – sąsiedzi, spółdzielnia mieszkaniowa albo ogródki działkowe – mogą zakazać dokarmiania zwierząt: wolno żyjących kotów, ptaków lub innych. Wiele osób zgłasza się do nas z problemami związanymi właśnie z dokarmianiem zwierząt, wiele z nich spotyka się z agresją, złośliwością, a także w sytuacjach ekstremalnych doświadcza utraty dokarmianych podopiecznych.
W polskim prawie nie istnieje zapis, który bezpośrednio zabrania dokarmiania zwierząt, dlatego nie można takich działań zabronić ani za nie karać.
Zazwyczaj przeciwnicy dokarmiania zwierząt powołują się na przepisy porządkowe spółdzielni lub wspólnot mieszkaniowych, bywa, że również na art. 145 Kodeksu wykroczeń (Kto zanieczyszcza lub zaśmieca miejsca dostępne dla publiczności, a w szczególności drogę, ulicę, plac, ogród, trawnik lub zieleniec podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany.).
Należy zauważyć, że w przypadku wprowadzenia przez spółdzielnie lub wspólnoty zakazu dokarmiania zwierząt, podmioty te powinny wskazać miejsca przeznaczone do dokarmiania. A jeśli tego nie uczyniły, należy wystąpić z wnioskiem o wyznaczenie takich miejsc.
Jednocześnie należy pamiętać, że wszelkiego typu regulaminy wewnętrzne nie mogą być traktowane jako nadrzędne w stosunku do Ustawy o ochronie zwierząt lub poszczególnych rozporządzeń, a tym samym regulamin nie może naruszać prawa zwierząt do wolnego życia.
Taką interpretację potwierdził w 2016 roku wyrok sądu. Chodziło o odebranie pani Ewie Łazowskiej z Teofilowa działki na terenie ROD za dokarmianie kotów wolno żyjących.
Szeroko o problemie dokarmiania kotów na terenie ogródków działkowych (który ma jednak przełożenie też na inne zwierzęta) pisze Karolina Kuszlewicz, adwokatka, autorka książki „Prawa zwierząt. Praktyczny poradnik” oraz autorka bloga W imieniu zwierząt i przyrody – głosem adwokata. Wskazuje ona, że zwierzęta nieudomowione żyją w warunkach niezależnych od człowieka, nie są przez niego utrzymywane, a jedynie wspomagane i zakaz utrzymywania zwierząt oraz dokarmiania ich na terenie ROD może, co najwyżej, dotyczyć psów i kotów posiadających właściciela. Karolina Kuszlewicz podkreśla, że zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt zwierzęta wolno żyjące stanowią dobro ogólnonarodowe i powinny mieć zapewnione warunki rozwoju i swobodnego bytu. Z dokładną analizą tego zagadnienia przez Karolinę Kuszlewicz możecie się zapoznać na stronie jej bloga.
Zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt (art. 6 punkt 1a i 2 podpunkt 9, art. 35 punkt 1a, 2) złośliwe strasznie zwierząt jest traktowane jako przestępstwo znęcania się nad zwierzętami, a za przestępstwo uznaje się również niezapewnienie zwierzęciu jedzenia, wody, leczenia. Dlatego, jak podaje Gazeta Prawna:
wyłapywanie, płoszenie, przeszkadzanie w karmieniu jest kwalifikowane jako znęcanie się. Natomiast za zniszczenie mienia, np. kociej budki, są konkretne konsekwencje, wynikające zarówno z kodeksu karnego, jak i cywilnego. Po zebraniu materiału dowodowego takie sprawy powinny być kierowane na policję.
Dokarmiając zwierzęta, warto trzymać się kilku podstawowych zasad:
- Karmienie powinno odbywać się w miejscach ustronnych i bezpiecznych dla zwierząt, najlepiej w godzinach małego natężenia ruchu drogowego.
- W celu uniknięcia problemów warto karmić zwierzęta poza terenem spornym.
- Dobrym rozwiązaniem jest stawianie pokarmu na tacy, plandece lub czymś podobnym, a po zakończeniu dokarmiania zwierząt zabranie przedmiotu wraz z resztkami jedzenia ze sobą.
- Należy utrzymywać miejsca karmienia w czystości i porządku, nie tylko po to, by uniknąć oskarżeń o zaśmiecanie, ale przede wszystkim ze względu na zdrowie i dobrostan zwierząt.
- Zwierzętom należy podawać pokarm dostosowany do ich gatunku i potrzeb żywieniowych. Niech to będą produkty pełnowartościowe, a nie zalegające resztki z obiadu czy zapleśniały chleb.
- W sytuacji, gdy wspólnota lub spółdzielnia wprowadziła zakaz dokarmiania, a nie wyznaczyła miejsc do tego przeznaczonych, warto wystąpić o wyznaczenie takiego miejsca lub miejsc. W przypadku, gdy takie miejsce nie zostanie ustalone, a spółdzielnia będzie w dalszym ciągu utrudniała dokarmianie, należy zawiadomić policję o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, powołując się na Ustawę o ochronie zwierząt – art. 35 punkt 1a, 2. W naszym poradniku możecie sprawdzić jak to zrobić.
Fundacja Czarna Owca Pana Kota
I kolejny rok za nami – podsumowanie działań w 2019 roku
Kończy się kolejny rok, nadchodzi czas podsumowań! W 2019 roku Owca obchodziła swój jubileusz – skończyła równo 10 lat! Tak szybko to minęło! To, czy Owca będzie działać również i w przyszłym – 2020 roku – zależy od Twojej pomocy!
Już dziś możesz nam pomóc działać. Jak to zrobić? Jest kilka dobrych sposobów!
- wesprzyj nas darowizną – jednorazową, ale najlepiej ustaw stałe polecenie przelewu ➡ https://locoslocos.com/wspieram/
- zaadoptuj wirtualnie jednego z naszych stałych podopiecznych ➡ https://locoslocos.com/adopcje/
- podaruj nam swój 1% ➡ https://locoslocos.com/1-procent/
- robiąc zakupy w Internecie korzystaj z portalu www.fanimani.pl i wybierz do wsparcia naszą organizację ➡ https://fanimani.pl/fundacja-czarna-owca-pana-kota/
- ustaw na Facebooku dla Owcy zbiórkę urodzinową i zachęć znajomych do jej wsparcia ➡ https://www.facebook.com/fund/CzarnaOwcaPanaKota/
Co zrobiliśmy w 2019 roku?
Dzięki Waszym darowiznom, wirtualnym adopcjom i pieniądzom z 1%;
- byliśmy w stanie dalej opiekować się zwierzętami, które dożywotnio znajdują się pod stałą opieką Owcy – są to ptaki i koty. Mogliśmy zapewnić im opiekę weterynaryjną, karmę leki, suplementy, środki higieniczne. Byliśmy też w stanie przyjmować kolejne potrzebujące pomocy zwierzęta, i te na rehabilitację i te, szukające domu na stałe. Liczba ptaków – stałych podopiecznych, które już nie wrócą na wolność ze względu na różne dolegliwości (choroby nerek, złamania skrzydeł, choroby przewlekłe) – przekroczyła w tym roku 60 ptaków. Pod opieką fundacji znajdują się również 3 koty cierpiące na choroby przewlekłe.
- byliśmy w stanie przyjmować kolejne zwierzęta potrzebujące pomocy, leczyć je, rehabilitować a potem przywracać na wolność. W 2018 roku wypuściliśmy kolejne kilkanaście ptaków na wolność, niestety nie wszystkim udało się pomóc – część ptaków, która do nas trafiła była w tak beznadziejnym stanie, że nie udało im się pomóc.
- opracowaliśmy poradnik jak rozpoznać chore zwierzę, by ułatwić opiekunom rozpoznanie, kiedy coś niepokojącego dzieje się ze zwierzęciem. Poradnik obejmuje: psy, koty, króliki, szczury, myszy, świnki morskie, chomiki, koszatniczki, szynszyle, ptaki)
- zrobiliśmy dodruk zaktualizowanej, w nowej szacie graficznej „Książki o prawach zwierząt” (kolejne 250 egzemplarzy). Książkę można zamawiać przez naszą stronę: https://locoslocos.com/ksiazka
Dzięki dotacji z Programu Demokracja w Działaniu Fundacji im. Stefana Batorego;
- razem ze Stowarzyszeniem EKOSTRAŻ przez 9 miesięcy prowadziliśmy monitoring gmin pod kątem wydawania decyzji administracyjnych o odbiorze zwierzęcia. Monitoringiem objęliśmy 1/3 losowo wybranych gmin wiejskich, wiejsko-miejskich, miejskich, miasta na prawie powiatu, 1/3 Samorządowych Kolegiów Odwoławczych, 1/3 Wojewódzkich Sądów Administracyjnych oraz Naczelny Sąd Administracyjny.
- opracowaliśmy razem ze Stowarzyszeniem EKOSTRAŻ na podstawie monitoringu raport wraz z rekomendacjami „Filantropi czy złodzieje? O czasowym odbieraniu zwierząt”. Przeczytaj nasz raport!
- zorganizowaliśmy konferencję prasową na temat wyników monitoringu. O naszym raporcie materiały ukazały się m.in. w Radio Zet i Radio Polskie 4.
- przeprowadziliśmy przed wyborami parlamentarnymi 2019 roku kampanię Głosuj dla zwierząt: powstała strona internetowa https://locoslocos.com/glosuj/, wysłaliśmy do głównych partii politycznych zapytania w formie dostępu do informacji publicznej o ich programy w zakresie ochrony prawnej zwierząt, a ich odpowiedzi udostępniliśmy na naszej stronie. Wprowadziliśmy na stronie możliwość wysłania postulatów dotyczących zwierząt do poszczególnych partii, tak by dać im do zrozumienia, że temat prawnej ochrony zwierząt jest tematem ważnym dla ich wyborców.
- dzięki grantowi mieliśmy możliwość zainwestowania w rozwój instytucjonalny Fundacji (zakup laptopa, budowa własnej struktury e-mail marketingowej, audyt bezpieczeństwa przechowywanych danych).
Dodatkowo
- przez cały rok udzielaliśmy setek fachowych porad dla osób z całej Polski w zakresie leczenia i opieki nad dzikimi zwierzętami.
- kontynuowaliśmy zbieranie podpisów pod petycją o zmianę Ustawy o ochronie zwierząt (https://petycja.czarnaowca.org/)
- publikowaliśmy teksty i byliśmy obecni w mediach wypowiadając się na temat praw zwierząt i wyników naszych monitoring. Nasze raporty przywoływały opiniotwórcze media (Gazeta Prawna, Gazeta Wyborcza, Radio Tok FM, oko.press). Na wyniki naszych monitoringów powoływały się w swoich książkach m.in. adwokatka Karolina Kuszlewicz w książce „Prawa zwierząt. Praktyczny przewodnik” i ekspert z zakresu bezpieczeństwa Piotr Niemczyk w książce „Pogarda: Dlaczego w Polsce rośnie liczba przestępstw z nienawiści”. Co nas cieszy również kwartalnik kryminalistyczny „Problemy Kryminalistyki” wydawany przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji powoływał się na nasz raport.
- objęliśmy swoim patronatem/matronatem: książkę Melanie Joy „Ponad przekonaniami. Weganie, wegetarianie i mięsożercy przy jednym stole” wydaną przez Wydawnictwo Marginesy i opowieść graficzną Shauna Tana „Opowieści z głębi miasta” wydaną przez Kulturę Gniewu.
- objęliśmy swoim patronatem/matronatem dwie konferencje „Święta Krowa czy stek? Weganizm i wegetarianizm w ujęciu społeczno-kulturowym” organizowaną przez Koło Naukowe Porównawczych Studiów Cywilizacji oraz konferencję „Dobrostan zwierząt. Prawo-etyka-filozofia”, organizowaną przez Studenckie i Doktoranckie Koło Naukowe Praw Zwierząt UWr.
- byliśmy jedną z organizacji, których zwierzęta zostały pokazane w filmie kampanii Organizacje społeczne. To działa na Ogólnopolski Dzień Praw Zwierząt.
- prowadziliśmy dla Was blog dzieląc się naszą wiedzą.
Pomóż nam dalej działać dla zwierząt w 2020 roku!
Co podarować pod choinkę? Krótki przewodnik
Grudzień to taki fajny miesiąc, w którym lubimy innym dawać prezenty. Czasem trudno się zdecydować, co wartościowego i jednocześnie zmieniającego podejście do zwierząt podarować czytającym znajomym, przyjaciołom czy najbliższym. W tym roku postanowiliśmy Wam ułatwić te dylematy i przygotowaliśmy krótki przewodnik po wartościowych publikacjach na temat zwierząt. A obrodziło nam książkami poruszającymi ten temat, obrodziło!
1. Dla nas osobiście absolutnym hitem jest graficzna książka „Opowieści z głębi miasta” Shauna Tana wydana przez Wydawnictwo Kultura Gniewu. To bez wątpienia najpiękniejsza książka wydana w tym roku w Polsce! To historie, w których świat stworzony przez ludzi spotyka się w zaskakujący sposób ze światem zwierząt, a relacje człowieka z innymi stworzeniami przestają być oczywiste.
2. Książka kucharska blogerki Alicji Rokickiej, prowadzącej blog Wegan Nerd „Świętujemy! Roślinne przepisy na uroczystości i święta” to naszym zdaniem prezentowy samograj, który można podarować każdemu i każdej: czy to weganinowi/nce, wegetarianinowi/nce czy osobie jedzącej zwierzęta. Podobnie jak inny prezentowy samograj również wydany przez Wydawnictwo Marginesy, ale w ubiegłym roku: „Nowa Jadłonomia – roślinne przepisy z całego świata”.
3. Jak jesteśmy przy Wydawnictwie Marginesy, to warto zwrócić uwagę na serię EKO tego wydawnictwa. Znajdziemy w niej wiele interesujących publikacji – my szczególnie polecamy wydane w ostatnim czasie „Lisy. Historia miłości i odrazy”, którą recenzowaliśmy na naszym blogu. To książka opisująca historię ludzkiej brutalności i konstruowania usprawiedliwień dla ludzkiej niegodziwości wobec lisów. Inną tegoroczną pozycją wydaną w tej serii jest książka „Manifest zwierząt. Sześć powodów, żeby okazywać więcej współczucia” Marca Bekoffa. Marc Bekoff to uznany etolog, którego raczej nie trzeba przedstawiać. A jego książka daje mocnego kopa, by przestać myśleć, że nic nie możemy. Pokazuje, że wiele zależy od nas i że sami możemy sprawić, by otaczający nas świat stał się nieco bardziej przyjazny i ludziom i zwierzętom.
4. I już naprawdę ostatnia książka Wydawnictwa Marginesy w tym zestawieniu – wydana w tym roku książka psycholożki i aktywistki dr Melanie Joy „Ponad przekonaniami. Weganie, wegetarianie i mięsożercy przy jednym stole”. To książka o tym, jak z szacunkiem dla rozmówcy mówić o swoich etycznych wyborach oraz jak nauczyć się asertywnie komunikować z innymi w tym zakresie.
5. Karolina Kuszlewicz, adwokatka, autorka bloga W imieniu zwierząt i przyrody – głosem adwokata opublikowała w tym roku książkę „Prawa zwierząt. Praktyczny przewodnik”. To zaangażowany i przyjazny zwierzętom głos w sprawie obowiązującego obecnie prawa, Ustawy o ochronie zwierząt i kierunku, w jakim powinna być zmieniana. Publikacja będzie nieocenioną pomocą zarówno dla aktywistów z organizacji prozwierzęcych, osób prywatnych, które samotnie walczą o zwierzęta pod swoją opieką, ale też dla przedstawicieli organów ścigania, wymiaru sprawiedliwości i administracji publicznej.
6. O teorii praw zwierząt i etycznym traktowaniu zwierząt traktuje także książka opracowana przez naszą Fundację „Książka o prawach zwierząt”. To aktualizacja pierwszego wydania z 2014 roku. Chyba wiele osób pamięta jej zieloną okładkę! Książka przybliża myśl anglosaskich filozofów społecznych w zakresie praw zwierząt i zawiera inspirujące wywiady z osobami publicznymi i aktywistami. Możecie ją zamówić przez naszą stronę https://locoslocos.com/ksiazka/
7. Wydawnictwo Krytyka Polityczna podobnie jak Marginesy oferuje nam serię poświęconą zwierzętom. Zostały w niej wydane w ubiegłym roku „Dziękuję za świńskie oczy” Dariusza Gzyry (jest już dodruk książki!), „Polskie mięso” Jasia Kapeli i „Poza słowami” Carla Safina. Nie namawiamy do rozbuchanej konsumpcji, ale tym razem mówimy: od razu kupcie wszystkie!
Fundacja Czarna Owca Pana Kota
Jak świętować roślinnie?
Jeśli szukacie doskonałego prezentu dla każdego i każdej, weganina i weganki, wegetarianina i wegetarianki, a także, a może w szczególności dla osób jeszcze jedzących zwierzęta, to możecie przestać już szukać! Prezent doskonały został wydany w listopadzie przez Wydawnictwo Marginesy i jest książką kucharską jednej z najbardziej popularnych blogerek kulinarnych w Polsce – Alicji Rokickiej, autorki wegańskiego bloga Wegan Nerd.
Dla lubiących tradycyjne smaki i regionalne potrawy, tęskniących za smakiem potraw z dzieciństwa, szukających możliwości odtworzenia swojego comfort food po przejściu na wegetarianizm czy weganizm – ta książka to jest po prostu must have! „Świętujemy! Roślinne przepisy na uroczystości i święta” to prawdziwy prezentowy samograj, w dodatku z przyjemną i zachęcającą do jedzenia grafiką i zdjęciami. Książka będzie doskonałym pretekstem do wspólnego z przyjaciółmi czy rodziną gotowania, może się przydać jako zachęta do wypróbowania wegańskich przepisów dla osób obawiających się, że na weganizmie będą „jeść trawę”. Wegan Nerd w swojej książce pokazuje, że jedyne, czego się można na weganie obawiać – to kulinarnej rozpusty!
W książce zostały zweganizowane chyba wszystkie najbardziej popularne przepisy na tradycyjne, świąteczne (nie tylko bożonarodzeniowe, ale i wielkanocne) potrawy. Są przepisy na barszcz z uszkami, rosół, grochówkę, żurek, kulebiaki, pierogi, gołąbki, kluski różnego typu, krokiety, kartacze, boczniaki, steki, gulasze, rolady, strudle, potrawy przypominające smakiem i wyglądem tradycyjne potrawy rybne. A prócz tego wiele przepisów na smakowite pasty, pasztety, zupy i słodkości! Łącznie ponad 100 przepisów podzielonych tematycznie na śniadania, obiady, podwieczorki, zupy, drugie dania i desery.
Wydawnictwo Marginesy reklamuje książkę hasłem „Te święta nie mogą się nie udać”. Jak do tej pory w praktyce wypróbowaliśmy kilka przepisów są świetne. Jesteśmy przekonani, że jeśli wykorzystacie przepisy z tej książki to pod względem kulinarnym święta z pewnością będą udane! I to bez względu na to, czy obchodzicie święta, czy traktujecie je jako czas wolny, podczas którego możecie się zrelaksować!
Doskonałym uzupełnieniem dla tej książki, będzie podarowanie bliskim czy przyjaciołom opracowanej przez naszą Fundację „Książki o prawach zwierząt” jako uzupełnienia świątecznego odpoczynku o etyczne rozważania dotyczące praw zwierząt i weganizmu. Do czego Was serdecznie zachęcamy – książki można zamówić na naszej stronie: https://locoslocos.com/ksiazka/
Dziękujemy Wydawnictwu Marginesy za przekazanie książki do recenzji!
Fundacja Czarna Owca Pana Kota
10 lat Owcy – jak to szybko minęło!
Co zrobiliśmy w ciągu tych wszystkich lat działania dla zwierząt? Postanowiliśmy na okrągłą rocznicę wszystko podliczyć i zebrać w jednym miejscu! Zachęcamy do czytania!
Bezpośrednia pomoc zwierzętom
- udzieliliśmy pomocy ponad 600 zwierzętom (liczymy je dopiero od 5 lat), w tym przywróciliśmy na wolność ok. 500 ptaków, znaleźliśmy dobre domy dla ponad 100 zwierząt domowych, na stałe opiekujemy się ponad 50 ptakami, które nie mogą wrócić na wolność ze względu na urazy i przewlekłe choroby;
- opracowaliśmy kilka poradników na temat tego, jak reagować, gdy znajdzie się potrzebujące pomocy zwierzę, jak pomagać zwierzętom, jak rozróżniać potrzebujące pomocy zwierzę itp. Wszystkie są dostępne na naszej stronie: www.czarnaowca.org;
- wybudowaliśmy domek z wolierą dla pokrzywdzonych i schorowanych ptaków, które nie mogą wrócić na wolność,
- wybudowaliśmy wolierę wewnętrzną dla sierpówek;
- udzieliliśmy setek porad z zakresu ratowania i opieki nad zwierzętami dzikimi osobom na terenie całego kraju i za granicą;
- zbudowaliśmy i rozdystrybuowaliśmy bezpłatnie 247 domków dla bezdomnych kotów;
- przeprowadziliśmy 44 warsztaty budowy domków dla bezdomnych kotów i zwierząt dzikich, w których uczestniczyło ponad 2 tys. osób;
- współorganizowaliśmy zbiórki i transporty karmy i leków na Ukrainę do strefy wojny;
Działania strażnicze
- od 2012 roku przeprowadziliśmy 5 monitoringów, w tym 3 wspólnie ze Stowarzyszeniem EKOSTRAŻ;
- opracowaliśmy 5 raportów z działań strażniczych, w tym 3 wspólnie ze Stowarzyszeniem EKOSTRAŻ z monitoringu wymiaru sprawiedliwość i policji w zakresie egzekucji zapisów Ustawy o ochronie zwierząt oraz wykonywania kar orzeczonych z Ustawy o ochronie zwierząt. Wszystkie raporty są dostępne na naszej stronie;
- razem ze Stowarzyszeniem Ekostraż opracowaliśmy bezpłatną platformę e-learningową z Ustawy o ochronie zwierząt www.zwierzetaiprawo.org przeznaczoną dla przedstawicieli/lek wymiaru sprawiedliwości, Policji, organizacji prozwierzęcych oraz mediów;
- razem z Ekostrażą opracowaliśmy algorytm postępowania dla Policji w przypadku zgłoszenia zdarzenia z udziałem zwierząt;
- razem z Ekostrażą opracowaliśmy e-booka „Jak reagować w przypadku niehumanitarnego traktowania zwierząt?” skierowanego do osób prywatnych i przedstawicieli/lek organizacji prozwierzęcych;
- razem ze Stowarzyszeniem Ekostraż szkoliliśmy policjantów/tki – na organizowanym przez Wydział Administracji Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie seminarium opowiadaliśmy o wynikach monitoringu, koniecznych zmianach w prawie i efektywnym stosowaniu Ustawy o ochronie zwierząt;
- razem z Ekostrażą zorganizowaliśmy w Warszawie konferencję prezentująca wyniki monitoringu i debatę specjalistów na temat zmiany prawa ochrony zwierząt na bardziej efektywne oraz możliwości egzekwowania go od przedstawicieli sądownictwa, prokuratur i służb mundurowych;
- opiniowaliśmy proponowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmiany w Ustawie o ochronie zwierząt , rozmawialiśmy z Ministerstwem Sprawiedliwości i Prokuraturą Krajową na temat koniecznych zmian w Ustawie o ochronie zwierząt;
Działania edukacyjne i prowegańskie
- opracowaliśmy i wydaliśmy 4 pionierskie w Polsce książki o prawach zwierząt, w tym wznowiliśmy zaktualizowaną Książkę o prawach zwierząt. Książki w formie elektronicznej są do pobrania na naszej stronie;
- opracowaliśmy i wydaliśmy 2 komiksy o zwierzętach dla dzieci oraz pierwszą w Polsce grę planszową na temat praw zwierząt. Komiksy są do pobrania w formie elektronicznej na naszej stronie.
- przetłumaczyliśmy na język rosyjski Książkę o prawach zwierząt;
- nakręciliśmy 4 filmy dokumentalne o sytuacji zwierząt, aktywizmie, w tym film poświęcony sytuacji zwierząt i aktywistów prozwierzęcyh na Białorusi;
- zrealizowaliśmy 5 spotów reklamowych;
- stworzyliśmy stronę www.wybieramzwierzeta.czarnaowca.org promująca wybór diety roślinnej w języku polskim, angielskim i rosyjskim;
- organizowaliśmy warsztaty kulinarne promujące dietę roślinną;
- zorganizowaliśmy 30 szkoleń i spotkań profesjonalizujących dla osób chcących działać na rzecz zwierząt;
- przeprowadziliśmy ponad 100 warsztatów empatyczności dla ponad 2 tys. dzieci;
- zorganizowaliśmy 38 spotkań otwartych na temat praw zwierząt , w tym 12 w ramach cyklu „Inne Zwierzęta” realizowanego razem ze Stowarzyszeniem Empatia;
- prowadziliśmy kurs Odczytywanie teorii praw zwierząt – kurs praktyczny;
- współorganizowaliśmy pierwszą w Polsce Veggie Parade i Marsz (nie)Milczenia, a także akcję portretową Stowarzyszenia Empatia „Jestem zwierzęciem. Czuje, myślę. Chce żyć” w Krakowie razem z innymi organizacjami organizowaliśmy w Poznaniu Animal Love Parade;
- braliśmy udział w kilkudziesięciu festiwalach, wydarzeniach, spotkaniach aktywnie promując prawa zwierząt i diety roślinne;
- nasi aktywiści napisali kilkanaście artykułów dotyczących praw zwierząt i wielokrotnie zabierali głoś w mediach ogólnopolskich w sprawach dotyczących relacji ludzi ze zwierzętami.
Wsparcie i profesjonalizacja polskich, ukraińskich i białoruskich aktywistów/tek prozwierzęcych
- wsparliśmy 43 polskie organizacje prozwierzęce, 4 białoruskie i 3 ukraińskie, przekazując im kompleksową wiedzę i umiejętności, by mogły działać lepiej dla zwierząt;
- zorganizowaliśmy 41 warsztatów i szkoleń profesjonalizujących dla organizacji prozwierzęcych z Polski;
- zorganizowaliśmy 20 warsztatów, szkoleń, spotkań profesjonalizujących dla organizacji prozwierzęcych z Białorusi i Ukrainy;
- zorganizowaliśmy 3 wizyty studyjne w Polsce dla 31 aktywisótw i aktywistek z Ukrainy i Białorusi;
Co naszym zdaniem było najważniejsze w naszych działaniach?
Wszystkie były ważne! Jednak szczególną radością nieporównywalną z niczym innym napełnia nas uratowanie życia tylu zwierzętom! Cieszymy się, że nasze publikacje były czytane, że mogliśmy się dzielić wiedzą i inspirować ludzi do zmiany. Ogromne znaczne ma dla nas prowadzenie działań strażniczych i ich efekty – rozpoczęcie medialnej dyskusji o problemach z egzekucją kar z Ustawy o ochronie zwierząt, przestępstwach wobec zwierząt i ich należytym karaniu, wnoszenie przez posłów i posłanki interpelacji na bazie naszych raportów, zainteresowanie naszymi raportami Najwyższej Izby Kontroli i wydanie przez Zastępcę Prokuratora Generalnego w maju 2016 roku rekomendacji dla podległych mu prokuratorów nt. standardów prowadzenia spraw z zakresu Ustawy o ochronie zwierząt.
Jak finansujemy nasze działania?
Dzięki pieniądzom z grantów mogliśmy wydawać książki, kręcić filmy, prowadzić działania strażnicze, opracowywać raporty, stworzyć platformę e-learningową z Ustawy o ochronie zwierząt, szkolić wolontariuszy i aktywistów prozwierzęcych z organizacji prozwierzęcych z całej Polski, ale też Ukrainy i Białorusi. Ponowne wydanie Książki o prawach zwierząt sfinansowaliśmy dzięki darowiznom od osób prywatnych.
Zwierzęta, które do nas trafiają, leczymy i utrzymujemy dzięki 1% i darowiznom osób prywatnych. Dzięki nim mogliśmy łącznie uratować życie ponad 600 zwierzętom, a także zacząć tworzyć miejsce, w którym zwierzęta, które nie mogą wrócić na wolność, będą mogły bezpiecznie dożywotnio przebywać.
Jak można nam pomóc?
Możemy dalej działać na takim wysokim poziomie jak dotychczas, ale potrzebujemy do tego Twojej pomocy i regularnego wsparcia! Dzięki Tobie będziemy mogli dalej działać dla zwierząt!
Jak możesz nam pomóc;
➡ podaruj nam swój 1%: https://locoslocos.com/1-procent/
➡ wesprzyj nas darowizną – jednorazową, ale najlepiej ustaw stałe polecenie przelewu: https://locoslocos.com/wspieram/
➡ zaadoptuj wirtualnie jednego z naszych stałych podopiecznych: https://locoslocos.com/adopcje/
➡ ustaw dla Owcy zbiórkę urodzinową i zachęć znajomych do jej wsparcia: https://www.facebook.com/fund/CzarnaOwcaPanaKota/
➡ robiąc zakupy w Internecie korzystaj z portalu www.Fanimani.pl i wybierz do wsparcia naszą organizację: https://fanimani.pl/fundacja-czarna-owca-pana-kota/
➡ pomóż nam wydać ponownie „Książkę o prawach zwierząt”: https://locoslocos.com/ksiazka
Masz inny pomysł? Skontaktuj się z nami na maila: fundacja@locoslocos.com
Pozdrawiamy i dziękujemy za pomoc,
Załoga Fundacji Czarna Owca Pana Kota
Wspólnym mianownikiem jest empatia – rozmowa z dr Sylwią Spurek
Na 8 marca, Dzień Kobiet mamy niespodziankę – fragment rozmowy z dr Sylwią Spurek, prawniczką, legislatorką, do lutego 2019 roku Zastępczynią Rzecznika Praw Obywatelskich. Całą rozmowę można przeczytać we wznawianej przez naszą Fundację „Książce o prawach zwierząt”. Zachęcamy do wsparcia wydania książki i zrobienia zamówienia dla siebie, przyjaciół albo biblioteki, do której chcesz, by książka trafiła! Możesz to zrobić poprzez naszą zbiórkę: https://locoslocos.com/ksiazka/
CZY WIDZISZ JAKIEŚ ANALOGIE MIĘDZY SYTUACJĄ KOBIET I ZWIERZĄT, ICH TRAKTOWANIEM? CZY POWINNIŚMY SZUKAĆ INSPIRACJI I WZORÓW DO WALKI O PRAWA ZWIERZĄT W DZIAŁANIACH NA RZECZ LUDZI – RUCHACH ABOLICJONISTYCZNYM CZY FEMINISTYCZNYM?
SS: Tak, analogie są na pewno dwie. Historyczna – w przeszłości kobiety (ale także przecież i dzieci) nie miały de iure i de facto praw, tak jak zwierzęta nie mają tych praw teraz. I to wcale nie jest bardzo odległa przeszłość. Tyle że kobiety mogły o te prawa walczyć. I je wywalczyły, choć nadal prawa kobiet w wielu obszarach nie są w pełni realizowane. Zwierzęta nie mają możliwości artykułowania i walki o swoje prawa. Druga analogia to kwestia słabości i wrażliwości, czyli tej angielskiej vulnerability. W sytuacji, gdy prawa są naruszane, te naruszenia w większym stopniu, z większą intensywnością dotyczą wszystkich istot słabszych. Dobrze widać to na przykładzie przemocy w rodzinie. Najbardziej dotknięte tym zjawiskiem są kobiety i dzieci. Brak w Polsce statystyk dotyczących przemocy wobec zwierząt domowych, ale chyba wszyscy intuicyjnie czujemy, że skala naruszeń może być jeszcze większa niż w przypadku kobiet i dzieci. Bo zwierzę się nie poskarży, a wiele osób nie zareaguje na niepokojące sytuacje, choć w analogicznej sytuacji, gdyby chodziło o dziecko takiej reakcji można się spodziewać, choć też nie zawsze. Co ciekawe, zjawiska przemocy wobec zwierząt domowych i przemocy w rodzinie są ze sobą ściśle powiązane. Według badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych większość kobiet – ofiar przemocy w rodzinie, zgłaszała wcześniej, że sprawca stosuje przemoc wobec zwierzęcia domowego. Stwierdzono, że 76% sprawców przemocy wobec zwierząt znęca się także nad swoimi członkami rodziny. System przeciwdziałania przemocy w rodzinie w Polsce nie uwzględnia ofiar – zwierząt domowych, a przecież moglibyśmy skuteczniej przeciwdziałać przemocy w rodzinie, gdybyśmy uwzględnili te powiązania.
CZY WRAŻLIWOŚĆ NA KWESTIĘ GENDER, DYSKRYMINACJĘ KOBIET I INNYCH GRUP NP. LGBTQ PRZEŁOŻYŁA SIĘ U CIEBIE NA WRAŻLIWOŚĆ NA INNE KWESTIE, NP. OTWORZYŁA CIĘ NA PRAWA ZWIERZĄT? CO BYŁO PIERWSZE – FEMINIZM CZY WEGANIZM?
SS: Wrażliwość na naruszanie praw słabszych dotyczy u mnie wszystkich słabszych, np. bez względu na płeć, wiek, niepełnosprawność, orientację seksualną, w końcu – bez względu na gatunek. Ale najpierw był feminizm, cała moja działalność związana z prawami człowieka zaczęła się właśnie od praw kobiet. Kwestia praw zwierząt, czyli tak naprawdę tych najsłabszych ze słabszych, pojawiła się, co stwierdzam z przykrością, jako ostatnia. Do weganizmu dochodziłam przez lata stopniowo, przez ograniczanie mięsa ssaków, potem ptaków, potem ryb (kłaniają się lekcje biologii) i wreszcie przez wegetarianizm. Podobnie jak wielu ludzi nie byłam świadoma, w jakich warunkach zwierzęta hodowlane się rodzą i żyją, w jakich są eksploatowane, w jakich warunkach są przemieszczane do ubojni, nie wiedziałam, w jaki sposób są zabijane. Najpierw byłam przekonana, że wystarczy tylko wyeliminować mięso. Dzisiaj już wiem, że to tylko półśrodki, że celem jest właśnie weganizm.
CZY OSOBY O PRZEKONANIACH FEMINISTYCZNYCH, RÓWNOŚCIOWYCH POWINNY DOSTRZEGAĆ SYTUACJĘ INNYCH WYKLUCZONYCH, NP. ZWIERZĄT? JAK PRZEKONAĆ JE, WSPIERAŁY RÓWNIEŻ WALKĘ O PRAWA ZWIERZĄT?
SS: Wrażliwość na naruszanie praw człowieka nie zawsze przekłada się na wrażliwość na naruszanie praw zwierząt innych niż człowiek i obserwuję to na co dzień. Szkoda, bo wielu świetnych ekspertów z obszaru prawno-człowieczego mogłoby być bardzo skutecznych w obszarze praw zwierząt i fajnie byłoby je do tego pozyskać. Na pewno to kwestia braku wiedzy i świadomości, co tak naprawdę robimy my – ludzie zwierzętom, np. co się dzieje ze zwierzętami hodowanymi na futra, jak wygląda życie krów mlecznych i cieląt – ich dzieci. Z drugiej strony to umiejętność współodczuwania, wyobrażenia sobie, np. co czuje zwierzę wprowadzane do rzeźni. Czasami po prostu wygodniej jest nie wiedzieć, nie zastanawiać się. Podstawowa trudność to przekonać ludzi, żeby wyszli ze swojej strefy komfortu. Z drugiej strony, od kiedy jestem świadomą weganką, odrzucającą gatunkowizm, nieobojętną na cierpienie żadnego zwierzęcia, łatwiej dostrzegam łamanie praw człowieka i jestem w tym obszarze jeszcze bardziej aktywna.
Za nami kolejny rok działań dla zwierząt – podsumowanie 2018
W 2018 roku Owca obchodziła 9 lat swojej działalności dla zwierząt. To był dobry rok!
Dzięki Waszym darowiznom, wirtualnym adopcjom i pieniądzom z 1%;
– wybudowaliśmy wolierę dla kolejnych ptaków – tym razem sierpówek.
– byliśmy w stanie opiekować się zwierzętami, które dożywotnio znajdują się pod naszą opieką – leczyć je, zapewniać im jedzenie, ale także przyjmować kolejne zwierzęta potrzebujące pomocy. W 2018 roku liczba naszych stałych podopiecznych – ptaków, które nie mogą wrócić na wolność – wzrosła do 50 ptaków.
– wypuściliśmy kolejne wyleczone ptaki na wolność;
– wydaliśmy zaktualizowane II wydanie „Książki o prawach zwierząt” – w nowej szacie graficznej, z nowymi rozmowami ( rozmowy petardy: z dr Sylwią Spurek , Zastępczynią Rzecznika Praw Obywatelskich, Marcinem Anaszewiczem , dyrektorem strategicznym Urzędu Miasta w Słupsku), nowymi podrozdziałami i materiałami edukacyjnymi do zajęć na podstawie książki. Możesz dołożyć się do dodruku książki i zamówić książkę poprzez naszą zbiórkę https://locoslocos.com/ksiazka/
– zakupiliśmy nebulizator dla chorych ptaków i kotów znajdujących się pod opieką Fundacji;
Dzięki dotacji z Programu Demokracja w Działaniu Fundacji im. Stefana Batorego ;
– razem ze Stowarzyszeniem Ekostraż kontynuowaliśmy monitoring rozpoczęty w 2017 roku i dotyczący wykonywania kar orzeczonych z Ustawy o ochronie zwierząt. Efekty możecie sprawdzić w gotowym raporcie.
– kontynuowaliśmy monitoring dotyczący standardów wykorzystywania zwierząt do pracy w służbach mundurowych. Przeczytaj raport!
– razem ze Stowarzyszeniem Ekostraż opracowaliśmy bezpłatną platformę e-learningową z Ustawy o ochronie zwierząt www.zwierzetaiprawo.org przeznaczoną dla przedstawicieli/lek wymiaru sprawiedliwości, Policji, organizacji prozwierzęcych oraz mediów. Poszczególne kursy e-learningowe koncentrują się na praktycznym stosowaniu wiedzy i są dostosowane do specyficznych potrzeb różnych grup zawodowych. Zachęcamy do korzystania!
– zorganizowaliśmy konferencję prasową na temat wyników monitoringu wykonywania kar z Ustawy Ochronie zwierząt! Media podjęły temat , a informacje o naszych monitoringach znalazły się w Gazecie Prawnej, w Faktach TVN, Radiu Tok FM, Oko.press, Polsacie, Gazecie Wyborczej portal weekend.gazeta.pl, Radiu dla Ciebie, Polskim Radiu, RMF24, strajk.eu! Braliśmy tym samym czynny udział w debacie publicznej nad kształtem Ustawy o ochronie zwierząt.
Dodatkowo
– przeprowadziliśmy monitoring jednostek Wojska Polskiego pod kątem wykorzystywania żywych zwierząt do szkoleń żołnierzy wojsk specjalnych, prowadziliśmy działania pomonitoringowe dowiadując się o warunki bytowe zwierząt w KWP w Krakowie; Wyniki zawarliśmy w raporcie!
– kontynuowaliśmy zbieranie podpisów pod petycją o zmianę Ustawy o ochronie zwierząt
-udzielaliśmy setek fachowych porad dla osób z całej Polski w zakresie leczenia i opieki nad dzikimi zwierzętami.
– razem z innymi organizacjami prozwierzęcymi współorganizowaliśmy drugą paradę Animal Love Parade w Poznaniu w 2018 roku
– publikowaliśmy teksty i wypowiadaliśmy się w mediach nt. praw zwierząt, wyników naszych monitoringów, media szeroko informowały o wynikach naszych monitoringów. Na nasze raporty „Osadzeni za zwierzęta” i „Jak Polacy znęcają się nad zwierzętami” powoływały się opiniotwórcze media np. Gazeta Prawna i Tok FM. Nasze raporty wzbudziły również zainteresowanie Najwyższej Izby Kontroli.
– objęliśmy patronatem/matronatem dwie wyjątkowe książki: Darka Gzyry „Dziękuję za świńskie oczy. Jak krzywdzimy zwierzęta” wydaną przez Wydawnictwo Krytyki Politycznej i Petera Singera „Wyzwolenie zwierząt” wydaną przez Wydawnictwo Marginesy.
– prowadziliśmy dla Was blog dzieląc się naszą wiedzą
– opiniowaliśmy lokalizację ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt w Krakowie.
Co zrobimy w 2019 roku?
Nie poddajemy się i w nowy rok 2019 wchodzimy z nowymi pomysłami na działania dla zwierząt i poprawę ich sytuacji w Polsce! To będzie już 10 rok działalności Owcy i mamy nadzieję, że nie ostatni!
Możesz nam w tym pomóc – wspierając nasze działania darowiznami, ustawiając stałe polecenie przelewu, adoptując wirtualnie jednego z naszych podopiecznych, przekazując 1% na Owcę!
Tylko dzięki Twojej pomocy będziemy mogli dalej działać ratując-edukując -inspirując!
Wielka zbiórka na wydanie „Książki o prawach zwierząt” – pomożesz?
Pamiętacie naszą „Książkę o prawach zwierząt”? Chcemy ją wydać ponownie – w zaktualizowanej wersji, z dodatkowymi inspirującymi wywiadami! Chcemy, by dalej krążyła i inspirowała ludzi do zmiany, zadawała ważne pytania dotyczące naszego stosunku do zwierząt, zachęcała do szukania własnych odpowiedzi, i przede wszystkim – zmieniała postrzeganie zwierząt w naszym społeczeństwie!
Potrzebujemy Twojej pomocy w opłaceniu druku książki – koszt wydruku 500 egzemplarzy to 10 000 zł.
Możesz nam pomóc w wydaniu książki wspierając nas dowolną kwotą: https://locoslocos.com/ksiazka/
Wydając książkę w 2014 roku mieliśmy dofinansowanie z granta, dlatego książka mogła trafić do wielu osób całkowicie bezpłatnie lub tylko za pokrycie kosztów wysyłki. Teraz potrzebujemy pomocy, by wydać wznowienie książki. Wszystkie osoby, które pracowały przy zaktualizowaniu książki – pracowały wolontaryjnie, poświęcając dla zwierząt swój czas wolny.
Tylko od każdego i każdej z Was zależy, ile książek uda nam się wydrukować i do ilu osób trafi!
Pomożesz nam wydać książkę?